Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przygody. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przygody. Pokaż wszystkie posty

piątek, 27 września 2013

Ciemność

Bliźniaczki cofnęły się o krok do tyłu i popatrzyły na siebie. Jedno spojrzenie wystarczyło. Powoli zeszły z kupki gruzu, tym razem patrząc pod nogi. W całym pomieszczeniu słychać było świergoty, powarkiwania, piszczenie i inne najrozmaitsze dźwięki. Wilczyca przymknęła na chwilę oczy i napawała się tą muzyką. Hałas. Tak naprawdę towarzyszył jej tylko podczas polowania w postaci rozpaczliwych krzyków ofiar ginących z rąk członków stada, do którego należała. Nigdy nie istniał tak sam z siebie, bez powodu. Dziewczyna postanowiła przyjrzeć się z bliska dziwnym stworzeniom. Podeszła do jednego z nich, a przynajmniej starała się, bo tamto natychmiast zniknęło w labiryncie zawalonych regałów i klatek.
- Jak myślisz co to jest za miejsce? - spytała ją siostra
- To chyba OO. - stwierdziła próbując podejść kolejnego zwierzaka
- OO?
- Tak. To takie miejsce, gdzie jest mnóstwo zwierząt i ludzie je oglądają. - wyjaśniła Wilczyca, po czym dodała widząc zdziwienie Pumy - Nie pamiętasz? Czytałyśmy o tym w takiej dużej niebieskiej książce.
- Chodziło ci chyba o ZOO. - poprawiła ją tamta
Wilczyca zarumieniła się ze wstydu, lecz próbowała udawać, że nic ją nie obchodzi pomyłka. Podeszła do Pumy, której udało się schwytać stworzenie trochę przypominające to, które uznała wcześniej za Boga tyle, że w odróżnieniu od niego miało szpiczasty łepek i długi ogon. Zamaszyście przebierało łapkami, wiło się i rzucało na wszystkie strony. Dziewczyna ścisnęła zwierzę z całej siły. Wydało z siebie przeciągły pisk przepełniony bólem. Puma z pogardą rzuciła stworzenie w ciemność i natychmiast zainteresowała się małym chodzącym czymś pokrytym twardą skorupą przypominającym kamień. Nagle tuż przed twarzą Wilczycy rozległ się trzepot. Ze strachem cofnęła się w kąt depcząc przy okazji inne zwierzęta. Na załamanej półce przysiadł tajemniczy ciemny kształt. Był piękny. Zamiast przednich łap miał spłaszczone, szerokie... właściwie co to było? Wilczyca sięgnęła w głąb pamięci. Już  kiedyś widziała coś podobnego... na okładce jakiejś książki. Tak! Już sobie przypomniała! To były skrzydła! Na jednej z jej ulubionych lektur był obrazek przedstawiający człowieka z ogromnym, białymi skrzydłami. Anioła. Dziewczyna podeszła bliżej, a właściciel skrzydeł zaskrzeczał głośno. Ani trochę nie przypominał człowieka. Czy to możliwe, że to jednak było Niebo, a to wszystko to jednak Bogowie?
- Czy jesteś aniołem? - spytała Wilczyca i wyciągnęła rękę w jego stronę. W zamian stworzenie pochyliło głowę i uszczypnęło ją w palec. Ała! Nie, to jednak nie był anioł. Anioły są dobre, przepełnione miłością i na pewno nigdy by tak nie postąpiły.
- Wilczyco, spójrz! - Puma pociągnęła ją za rękę i wskazała na szczelinę pomiędzy kupą gruzu i mebli a ścianą. Obie wcisnęły się w nią i... ujrzały dalszą część sklepu, a na jej końcu widać było biały prostokąt światła. Szybko rzuciły się w tamtą stronę. Towarzyszyły im przy tym najdziwniejsze odgłosy od syczenia, aż po mruczenie. Biegły nie zwracając uwagi na zwierzęta kąsające w nogi co jakiś czas, a wyjście było coraz bliżej. W końcu wybiegły ze środka i rozejrzały się wokoło. Na suficie świeciły lampy, które raziły po oczach odzwyczajone od światła bliźniaczki. To musiał być pasaż handlowy po zawalonej części centrum, aczkolwiek dziwne było to, że zasięg  Dnia dochodził aż tutaj. Siostry jednak nie miały czasu się nad tym dłużej zastanawiać. Większym problemem było to jak stąd wyjść. Znajdowało się tu kilka sklepów jeszcze w ogóle nie ,,wypatroszonych" z produktów przez żadne ze stad... a przynajmniej tak się na początku zdawało, bo kiedy dziewczyny wyruszyły na poszukiwania okazało się, że każdy z nich ział pustką.
- Czyli tym kawałkiem też rządzi jakieś stado... - mruknęła pod nosem Puma oglądając ze wszystkich stron opróżnione opakowanie po pokarmie dla rybek
- Raczej nie. - Wilczyca pokręciła głową - Pewnie to te dziwaczne stworzenia wszystko wyjadły. Przecież też muszą coś jeść.
- Nieważne. - westchnęła tamta - Tak czy owak znowu jesteśmy w pułapce.
Kilka godzin zeszło im na dokładnym badaniu nieznanej części centrum. Udało im się odnaleźć marmurową, bogato rzeźbioną misę, w której na kamiennym cokole stała rzeźba przedstawiająca kobietę trzymającą dzban. Na jednym z pięter wchodzących w terytorium ich stada znajdowało się coś podobnego tyle, że w odróżnieniu od tego było napełnione wodą. Ogromny zbiornik służył jako wodopój, lecz podobno w poprzednim świecie był tylko atrakcją dla ludzi i tryskała z niego woda. Po długim zwiedzaniu tajemniczego fragmentu piętra znały już każdy kąt oprócz jednych niepozornie wyglądających drzwi. Nacisnęły klamkę i weszły do środka gdzie zastały kolejne drzwi. Było ich trzy - jedne oznaczone kółkiem, drugie trójkątem, a na trzecich wisiała tabliczka z napisem ,,Parking". Bliźniaczki na widok tego ostatniego posłały sobie zdziwione spojrzenia i dla bezpieczeństwa wybrały te z trójkątem. Za nimi znajdowała się tzw. toaleta, czyli wodopój z którego mógł korzystać tylko przywódca stada i jego rodzina. Wilczyca i Puma były zmęczone, głodne, ale przede wszystkim  spragnione, więc nie namyślając się odkręciły kurki błyszczących rur i piły... piły długo i łapczywie. W końcu ponownie stanęły przed trzecimi drzwiami.
- Idziemy? - spytała niepewnie Wilczyca
- Idziemy. - potwierdziła Puma i nacisnęła klamkę. Otwarte na oścież drzwi ziały ciemnością, jedyne co było widoczne to schody w dół.. Siostry złapały się za ręce. Wiedziały, że tam na końcu, w dole może być śmierć lub wybawienie. Wilczyca odwróciła się żeby jeszcze raz uchwycić światło lamp i zatrzymać je w pamięci jak najdłużej, po czym zamknęła oczy i ruszyła prosto w mrok.


Wilczyca by Bagheera



Niedawno obchodziliśmy kolejną rocznicę! Aż 400 wejść! Niestety wczoraj nasz blog zaatakowały jakieś spamerskie strony i nabiły nam do ponad 600, ale na szczęście już je zablokowałam. :D Tak czy owak dozgonnie wam dziękujemy za to, że czytacie ,,100 lat po centrum handlowym" i prosimy o dodawanie opinii w komentarzach. Można dodawać anonimowo, lecz proszę o stały nick. Dla was to nic nie znaczy, ale dla nas to bardzo, bardzo dużo. Proszę piszcie co trzeba zmienić, co się wam podoba, a co nie. To naprawdę niezwykle ważne! Tak przy okazji to chciałabym ogłosić konkurs, który trwa od teraz do... zawsze. Polega on na narysowaniu rysunku dotyczącego przygód dwóch bliźniaczek lub ogólnie samych postaci z tej ,,książki". Prace proszę przesyłać na dwa adresy: chomiczynka6@o2.pl (ja) i litlit@op.pl (Litka), a my będziemy je publikować w raz z kolejnymi rozdziałami. Wasza twórczość jest jak najbardziej mile widziana. Dla przykładu wstawiam rysunek Wilczycy mojego autorstwa.
Bagheera



niedziela, 22 września 2013

Raj

Puma strzepała z ubrania biały pył.
Dwa razy w jeden dzień omal nie została pogrzebana, więc humor miała nie najlepszy.
Rozejrzała się za siostrą. Wilczyca kaszląc podniosła się z Ziemi.
- Gdzie jesteśmy?- zapytała. Puma sama chciałaby to wiedzieć. Tu najwyraźniej nad światłem nie panowało Wielkie Stado, bo chociaż w  centrum był Dzień to tutaj była Noc. Dookoła, nie widać było nic oprócz ciemności. Przez chwilę bliźniaczki w milczeniu spoglądały w górę na resztki podłogi ze sklepu FUNplastik. Nagle Puma usłyszała szmery, które jakby ośmielone ciszą, wydawały się głośniejsze z każdą chwilą. Dziewczyna zauważyła, że jej siostra w panice przeszukuję kieszenie, żeby znaleźć latarkę. Niestety prawdopodobnie wypadła jej z kieszeni w czasie ucieczki przed Łowcami z Wielkiego Plemienia. Bliźniaczki przytuliły się do siebie starając odsunąć jak  najdalej od nadchodzącego nieznanego niebezpieczeństwa. Jednak ono nie nadeszło, co prawda dziwne dźwięki nie ucichły, ale oczy sióstr stopniowo przyzwyczajały się do ciemności.
Powoli ośmielone dziewczyny zeszły ze swojej "wyspy" gruzu. Puma postawiła nogę na podłodze, rozległ się kwik, a ona zawtórowała mu piskiem i natychmiast zabrała ją z powrotem. Nastąpiła na coś miękkiego, puszystego i zdecydowanie żywego. Wilczyca podeszła do skraju bezpiecznego "nieżywego" terytorium i szybkim ruchem podniosła coś z podłogi. Puma podeszła do niej. W rękach jej siostra trzymała małe stworzenie, które wszelkimi siłami próbowało się wydostać. Stworzonko było małe i puszyste, miało dziwny kształt. Dziewczyna była prawie pewna, że nigdy nie widziała czegoś podobnego. Nigdy za wyjątkiem...
- Wielka Księga- prawie zapiszczała z podniecenia Puma. Mówiąc Wielka Księga miała na myśli Wielki Atlas Zwierząt. Dziewczyna pamiętała, że kiedy była mała, matka opowiadała im o Stworzeniu, tak jakby kiedyś istniał świat poza centrum, gdzie bogowie i ludzie żyli razem. Jednak w pewnym momencie ludzie rozgniewali bogów i ci rozdzielili świat na bogów i ludzi, a tych ostatnich zamknęli w centrum. Jeśli człowiek był dobry i przynosił chlubę swemu stadu bogowie znów pozwalali mu żyć w ich świecie, jednak jeśli był zły i nie czcił bogów jak to robiło Wielkie Stado bogowie niszczyli jego duszę na zawsze. By podkreślić swoją wiarę w prawdziwych bogów i zdobyć sobie ich przychylność dzieciom urodzonym w stadzie Wilczycy i Pumy nadawano imiona bogów, które brano właśnie z tej księgi. W stadzie panował zwyczaj, że gdy na świat przychodził nowy członek wódz brał Wielką Księgę i otwierał na jakiejś stronie. Podobno to bogowie decydowali na cześć, którego z  nich będzie nazwane dziecko.
Nagle do Pumy doszła straszna myśl
- Wilczyco! To bóg! Nastąpiłam na boga! Umarłyśmy, a oni przyjęli nasze dusze do siebie, a ja nastąpiłam na jednego z nich! Teraz zniszczą nas na zawsze!
-Uspokój się! Przecież to nie może być świat na zewnątrz!  Tyle o nim czytałyśmy, tam muszą być horyzonty, drzewa  i trawa, które są zielone, niebo, słońce, które wschodzi, zachodzi i świeci, rzeki, które są zimne i księżyc, co jest czasami okrągłą tarczą, a czasami jest jak uśmiech. To nie może być świat na zewnątrz!
Ostatnie zdanie Wilczyca wykrzyczała, a Puma poczuła nutkę trwogi w jej głosie, jak gdyby jej siostra bała się, że cały ten świat na zewnątrz jest fikcją, a prawda jest taka... zimna i ciemna. Puma jednak poczuła ulgę. Nagła reakcja siostry przypomniała jej, że dawno już zwątpiły w bogów. Z tego samego dnia, kiedy ojciec  nauczył je czytać, w ich umysłach zasiane zostało ziarno zwątpienia.
We wszystkich książkach, to człowiek był najważniejszy, wykorzystywał zwierzęta, robił z nich przyjaciół lub je jadł, a nie na odwrót, jak powinno być gdyby zwierzęta były bogami. Na początku Puma myślała, że właśnie takie postępowanie ludzi ściągnęło zasłużony  gniew bogów, i rozdzieliło plemię ludzkie i zwierzęce. Tak sądziła, póki nie przeczytała Wielkiej Księgi, czyli jak się okazało zwykłego Atlasu Zwierząt, jedynej księgi jakiej jej nie wolno było czytać. Pamiętała jak przepełniona strachem otworzyła księgę, nie zdążyła przeczytać wszystkiego, ale to co przeczytał wystarczyło by zrozumieć, zwierzęta to nie bogowie, ale tylko zwierzęta. Pamiętała jak długo bił ją ojciec krzycząc, że bogowie zniszczą jej duszę, jeśli nie wykupi grzechu czytania Wielkiej Księgi cierpieniem. Wilczycy też się dostało, ale mniej gdyż ona tylko stała na czatach.
Puma wzdrygnęła się na wspomnienie bólu i nachyliła się nad zwierzęciem, które nadal się szamotało. Było podobne do małej puszystej kulki, jedyne co nie pokrywała sierść były okrągłe małe uszka, śmieszne łyse łapki z pazurkami i oczka jak malutkie kropeczki. Wilczyca powoli położyła go na ziemi. Stworzonko natychmiast uciekło, a bliźniaczki popatrzyły w  ślad za nim. Podłoga wprost kipiała od małych i większych zwierząt takich samych lub zupełnie innych.
Niektóre miały długie uszy, a niektóre ogony. Może to nie był świat poza centrum, ale był zupełnie inny, niż ten, w którym żyły.





Przepraszam za spóźnienie, drobny konflikt z komputerem ^^ Jednak przecież gdzieś na świecie na pewno jest jeszcze sobota prawda? Czyta nas bardzo dużo ludzi z różnych krajów, przynajmniej tak nam się wyświetla w statystykach. To bardzo ciekawe, bo choć piszemy po polsku, to najwięcej mamy wyświetleń z USA. Najbardziej ciekawi mnie czytelnik lub czytelnicy z Serbii, którzy bardzo aktywnie czytają nasz blog. Z Bagheerą wprost umieramy z ciekawości kim jest lub są te osoby.
Stąd też moja prośba o komentarze (mogą być anonimowe, byle ze stałym pseudonimem)  które pozwolą nam lepiej zrozumieć naszych czytelników. Tą prośbę kieruję do wszystkich, nie zależnie od kraju. zapomniałabym dodać, że mieliśmy nowy jubileusz - 300 wyświetleń. Czyli mamy 100 wyświetleń tygodniowo, co jest ładną sumką!!! Tak trzymać!!!

Wasza na wieki
Litka





sobota, 14 września 2013

Wspomnienia

Ból. Ostry ból w ręce. Wilczyca jeszcze chwilę leżała z zamkniętymi oczami. Nie miała siły choćby ruszyć dłonią. Kiedyś czytała książkę, w której główna bohaterka umarła i trafiła do miejsca zwanego niebem i teraz w obliczu śmierci zastanawiała się czy ona i jej siostra też tam się znajdą i będą żyć w dostatku i spokoju przez całą wieczność. Usłyszała lekkie stęknięcie Pumy. Jednak żyły. Lekko rozszerzyła powieki, lecz dostrzegła tylko lekko popękany sufit z odpadającymi kawałkami farby.
     - Weź się w garść. – pomyślała i otworzyła oczy, po czym powoli podniosła się i usiadła na ziemi.
     - Myślałam, że umrzemy. – powiedziała do Pumy, która rozglądała się po sklepie – W sumie miałam taką nadzieję.
Dziewczyna odwróciła się w stronę wejścia, ale zamiast niego zobaczyła tylko kupę gruzu odgradzającą sklep z ubraniami od reszty centrum.
     - Nie martw się śmierć nas nie minie. – mruknęła ponuro jej siostra – Jak nie teraz to za kilka dni.
Wilczyca przeszukała wszystkie kieszenie mocno znoszonych spodni, a raczej łachmanów, które z nich zostały, ale nie znalazła nawet małej konserwy. Cały dzisiejszy łup oddały przecież Świstakowi. Puma zaczęła chodzić po sklepie i zaglądać w różne zakamarki w poszukiwaniu skrytki z jedzeniem, którą jacyś naiwni ludzie mogli założyć w FUNplastiku. Niestety jej poszukiwania nie odniosły żadnego rezultatu.
W końcu bliźniaczki usiadły na przeciw siebie opierając się plecami o ścianę.
 - Może jakoś z tego wyjdziemy. –przerwała ciszę Wilczyca.
 – Byłyśmy już w większych opałach, pamiętasz? - podtrzymała ją Puma
Bliźniaczki rozumiały się bez słów, więc domyślenie się, o jaką sytuację chodzi nie sprawiło jej większego problemu. Dziewczyna roześmiała się na myśl o dawnych czasach. Dobrze pamiętała każdy szczegół, każdy drobiazg tego dnia. Milczała przez chwilę zatapiając się we wspomnieniach...


    - Chodź, to już niedaleko. – powiedziała siedmioletnia Puma do swojej towarzyszki ciągnąc ją za rękę
    - Myślisz, że historia ze sklepem z zabawkami na trzecim piętrze to prawda? – spytała mała Wilczyca próbując wyswobodzić się z uścisku – Łania mogła kłamać.
Jej siostra nie odpowiedziała. Dziewczynki zakradały się powoli w stronę schodów ewakuacyjnych – jedynej drogi, jaką mogły dostać się do celu niezauważone. Na zniszczonym krześle siedział obecnie nieżyjący już stary Kameleon, który jak zwykle zasnął na warcie. Jego długa broda unosiła się, kiedy oddychał, a usta z rzędem czarnych zębów wydawały raz po raz głośne pomruki. Bliźniaczki najciszej jak mogły przemknęły obok niego, a potem z równą ostrożnością zeszły na odpowiednie piętro. Było podejrzanie cicho i pusto. Siostry kurczowo trzymały się za ręce idąc wzdłuż ściany i rozglądając się za upragnionym sklepem z zabawkami. Nagle usłyszały kroki i roześmiane głosy. W porę schowały się za szeroką kolumną. Grupa osób z Wielkiego Stada właśnie wracała z udanego polowania. Ich ciemne twarze poplamione krwią uśmiechające się złowrogo wzbudzały strach w oczach dziewczynek. Jednak coś odwróciło uwagę Wilczycy. Kolorowe, wygasłe światła, rysunek śmiejącego się pajacyka i mnóstwo chorągiewek nad wejściem. Sklep z zabawkami znajdował się prawie na końcu korytarza. Dziewczynka wydała stłumiony okrzyk jednak to wystarczyło, aby odwrócić uwagę łowców.
      - Brać je! – krzyknął wysoki mężczyzna z blizną na szyi, który najwyraźniej był przywódcą i już kilka sekund później bliźniaczki uciekały pasażem, co sił w nogach, a jego banda goniła je wydając wojownicze okrzyki. Mogli by je dopaść zanim tamte zdążyłyby zrobić kilka kroków, ale oni woleli rozkoszować się zwycięstwem. Przerażone krzyki sióstr zaganianych niczym owce przez psy, szybkie oddechy, a na koniec najlepsze – powolna i bolesna śmierć na końcu piętra. Przywódca strofował kompanów i wciąż wydawał rozkazy.
      - Mąka i Kakao ubezpieczajcie sklepy! Nie pozwólcie im skręcić do żadnego z nich! Ocet, zwolnij, a ty Oliwa masz biec po prawej!
Puma chciała szybko wbiec do sklepu AGD, ale Mąka najwyraźniej przewidziała ten ruch i zagrodziła jej drogę. Zaśmiała się złowieszczo i odgarnęła ciemne włosy z twarzy. Z kieszeni wyciągnęła długi nóż i złapała dziewczynkę za ramię celując prosto w serce. Wilczyca widząc siostrę w niebezpieczeństwie zatrzymała się, ale zabrakło jej odwagi na wybawienie jej z rąk łowczyni.
     - Jeszcze nie teraz, Mąka! – ostry ton przywódcy poniósł się echem po całym trzecim piętrze
     - Nie będziesz mi rozkazywał, Ketchup! – warknęła i zrobiła zamach nożem. W jej przepełnionych nienawiścią oczach widać było żądzę.
     - Głupia! – krzyknął Ketchup i z całej siły uderzył ją w twarz. Mąka upadła na posadzkę z ciężkim stęknięciem. Kiedy spróbowała się podnieść mężczyzna z blizną kopnął ją kilka razy w brzuch. Do uszu wszystkich dobiegł dźwięk łamanych żeber. Skulona kobieta leżała na ziemi, wokół niej zaczynała tworzyć się duża plama krwi. Zakaszlała, a z jej ust wyciekała lepka, ciepła maź. Jeszcze przez chwilę słychać było ciche stęknięcia, lecz wkrótce wszystko ucichło. Kakao, Ocet i Oliwa przełknęli ślinę i cofnęli się o kilka kroków jakby w obawie, że przywódca mógłby wyładować złość na nich. Jednak ten zwrócił swój gniew w stronę drżących bliźniaczek. W tym samym momencie jakaś ciemna sylwetka skoczyła mu na kark. Mężczyzna jęknął z bólu i upadł tuż przy martwym ciele Mąki. Siostry w tajemniczym wybawcy rozpoznały swojego ojca. Nie minęło nawet pięć minut, a Kakao i Oliwa zakończyli swój żywot. Jednak Świstak nie zauważył, mężczyzny, który został z tyłu.
  Ocet, rzucił się na ich ojca, z bojowym okrzykiem. Świstak obrócił się, i zablokował cis wymierzony w jego głowa, jednak nuż wbił się mu w kolano. Mężczyzna zawył z bólu, ale  za nim upadł jednym płynnym ruchem, skręcił kark chłopkowi. Ocet zwalił się na ziemie, z tym samym niezmienionym wyrażeniem przerażenia na twarzy. Tuż obok niego z jękiem osunął się Świstak, obryzgując podłogę krwią.Wtedy nadbiegło kilka osób z ich stad.
      - Przecież wiecie, że nie wolno wam schodzić na inne piętra. – jęknął ich ojciec, kiedy dwóch ludzi niosło go po schodach na górę. Było już po wszystkim, zabandażowali mu nogę, a krwawienie ustało – To niebezpieczne. Nie mogę pozwolić, żeby coś wam się stało...
Co było dalej? Świstak, nigdy do końca nie wyzdrowiał, kulawy, nie mógł przewodzić stadu, więc jego stanowisko przejął młody, zdrowy i silny Flaming. Puma wzdrygnęła się na jego wspomnienie. Był zdecydowanie złym wodzem, a jeszcze gorszym człowiekiem.
Surykatka by Bagheera
To było około dziesięciu miesięcy potem. Chociaż Wilczyca nie wiedziała wtedy tego, Flaming zażądał Surykatki, ich starszej siostry. Nowy przywódca, chciał tak okazać swoja wyższość nad Świstakiem, a najlepszym na to sposobem było dostanie jego córki. Ale to nie był jedyny powód. Surykatka była bardzo piękna. O wiele piękniejsza od Pumy i Wilczycy, zresztą te były wtedy tylko kościstymi dzieciakami, bez cienia powabnej kobiecej figury. Ich siostra była inna. Za tydzień obchodziła 16 urodziny. Miała spore krągłości, gdzie trzeba,  jej włosy były całkowicie czarne jak u matki. A najważniejszym powodem było to, że nadal była nietknięta,jako że dotychczasowo była córką wodza miała przywilej, niedostępny dla większości kobiet z ich plemienia,że sama wybierała sobie męża. Oczywiście Świstak nie pozwoliłby na to, i stanął do walki z Flamingiem na śmierć i życie, chociaż wiadomo, że by przegrał.
Nowy przywódca, wiedział to, i wiedział też, że jeśli zabije Świstaka, to straci przywództwo, dlatego, że większość stada popierała ich ojca. Więc użył podstępu. Złapał Surykatkę na osobności i zagroził, że jeśli nie zrobi tego, co on chce to straci ojca. Dziewczyna kochała ojca ponad życie, a do tego ich matka - Salamandra była w zaawansowanej ciąży i gdyby coś się stało jej mężowi mogło stać się z nią coś złego.
Oczywiście o tym wszystkim Wilczyca i Puma, dowiedziały się później.
Wszystkie trzy pomagały wtedy przy ognisku, a Flaming i grupka jego przyjaciół jedli kolację. Ciągle rozdawały się głośnie śmiechy, a bliźniaczki nie zwracały na to uwagi zajęte podkładaniem ubrań, kości i drewnianych fragmentów mebli do ognia. Ale nagle Surykatka wstała i energicznym krokiem podeszła do jedzących, Flaming wstał, a za jego przykładem reszta. Przywódca rozłożył ręce na wysokości bioder i zapytał przesłodkim głosem
-Co się stało, śliczniutka, masz ochotę na DOKŁADKĘ? - po czym ryknął śmiechem, razem z kompanami.
Surykatka drżącym głosem wyszeptała
- Jak śmiesz opowiadać tym psom o ... ja.. a ty... im!!! - i trzasnęła go z całej siły po twarzy
Flaming powoli potarł policzek, a potem chwycił Surykatkę, za szyję, tak, by z trudem łapała powietrze.
- Nie waż się do mnie, więcej mówić suko! Mam kogo zechce głupia ścierwo! - i przy ostatnich słowach zanim ktokolwiek zdążył cokolwiek zrobić rzucił ją o ścianę. Ich siostra niczym szmaciana lalka uderzyła się o róg ściany i opadła bez ruchu. Bliźniaczki natychmiast znalazły się przy niej.
Flaming najwyraźniej opamiętał się i zaczął żałować tego co zrobił, ale było już za późno.
Od rozpaczy po stracie córki, u Salamandry poród zaczął się za wcześnie i umarła. Kruk, jej syn, był dzieckiem słabym i chorowitym, od samego urodzenia przepowiadano mu pewną śmierć. Po stracie tylu bliskich Świstak już nigdy nie był taki sam. zamknął się w sobie, i długi czas nie rozmawiał ze swoimi córkami, jakby to wszystko było ich winą. Tak, też to czuły. Jedyną osobą, która była winna bardziej był Flaming.
I Bliźniaczki się zemściły. Wilczyca dobrze pamięta każdą chwilę.
Miały jedenaście lat, a on niczego się nie spodziewał. Puma zaatakowała pierwsza. Rzuciła się na niego od tyłu łapiąc go za włosy. Zrzucił ją, a Wilczyca uderzyła go w twarz od dołu, tak jak ją kiedyś uczył tata. Flaming się skulił. Nie miały jeszcze wtedy ładowarek, były za młode. Puma dobiła go tępym, nożem do smarowania masła. Mocno krwawił.

Po tym wydarzeniu zostały przywódczyniami. Chociaż kobiety nimi zwykle nie zostają, ale to one pokonały poprzedniego wodza, więc teraz to im się należał ten zaszczyt. Najpierw chciano, by walczyły między sobą, o to kto zostanie przywódczynią, ale widok dwóch praktycznie jednakowych dzieci umazanych, krwią, ponuro mówiących "Nie będziemy ze sobą walczyć." był dość przekonujący.


To było kilka lat temu, ale nadal wraca do Wilczycy jako koszmar senny.  I zwykle zamiast Surykatki Flaming zabija ją.
dziewczyna odwróciła twarz, by siostra nie widziała jak płacze...







~~~






 Wilczycy zaschło w gardle, już od kilkunastu, a może kilkudziesięciu godzin są zamknięte w tym cholernym sklepie. Lepiej, żeby umarły przywalone gruzem.
     - Masz jakiś pomysł? – Puma wyrwała ją z rozmyślań
     - Pomysł na co?
     - Na to jak można by się stąd wydostać.
Bliźniaczki co jakiś czas próbowały znaleźć wyjście z sytuacji. zawsze na próżno.
Wilczyca poczuła, że chce się poddać, chce po prostu umrzeć,a nie po raz kolejny obchodzić sklep dookoła.
Dziewczyna usłyszała jak brzuch Pumy wydał z siebie głośny bulgot. Westchnęła i od niechcenia spojrzała na szyb wentylacyjny pod sufitem, zakryty białą, plastikową kratką. Był to długi tunel, w którym mógłby się zmieścić człowiek. Przyglądała się mu chwilę, po czym nagle wstała.
     - Patrz! – krzyknęła – Może uda nam się wydostać tamtym przejściem!
     - Nie wiemy nawet dokąd prowadzi.
     - Na pewno dokądś musi! Nie dowiemy się póki nie spróbujemy!
Puma podbiegła do tamtego miejsca i przysunęła biurko służące niegdyś za ladę. Wyciągnęła rękę jak najdalej mogła, ale brakowało jej co najmniej kilkunastu centymetrów. Podskoczyła raz i drugi.
     - Nie damy rady tam wejść. – stwierdziła Wilczyca stając obok. Puma jednak nie poddawała się i nie zwracała uwagi na siostrę ani na trzeszczącą z każdym podskokiem posadzkę. Naprężyła mięśnie i skoczyła najwyżej jak tylko mogła. Zabrakło jej małego kawałka, ale to nie było już ważne, bo kiedy znów stanęła na blacie. Podłoga załamała się pochłaniając biurko, a z nim je obie w czarną jak atrament ciemność.






Przepraszam :/ Miałam dodać wcześniej, ale się rozchorowałam i napisanie rozdziału zajęło mi trochę czasu. Następny rozdział autorstwa Litki już za tydzień w sobotę :) A my mamy kolejny jubileusz 200 wejść!!! i z tym wielkim świętem pozdrawiamy was (i nas) i w prezencie nasz blog otrzymuje nowe tło!!! Huuuraaaa!!!
Bagheera

sobota, 7 września 2013

Pułapka

Wilczyca zawsze była szybsza od swojej siostry, więc Puma biegła daleko z tyłu. Bliźniaczki praktycznie zleciały po schodach wiodących z dziewiątego piętra na ósme. Nagle Wilczyca się zatrzymała, a Puma o mało co nie wpadła na siostrę, jednak szybko złapała równowagę i uspokoiła oddech. Teraz już wiedziała, dlaczego jej siostra się zatrzymała. Wyostrzone zmysły łowcy podpowiadały jej, że w ich stronę idzie niewielka grupka osób, sądząc po krokach dwoje dorosłych i dwoje dzieci. W tym samym momencie nie uzgadniając niczego między sobą dziewczyny schowały się w sklepach po przeciwnych stronach korytarza. Puma znalazła się w sklepie z ubraniami, ten okazał się praktycznie pusty. Dziewczyna odwiązała ładowarkę od pasa i sprawdziła ostrość wtyczek. Uśmiechnęła się na myśl o tym, że choć Wielkie Stado zagarnęło wszystkie narzędzia i większość zapasów, to jej stado wymyśliło tak zabójczą broń. Do produkcji naostrzonych ładowarek wystarczył jeden nóż odebrany ofierze. Kroki były coraz bliższe i wkrótce Puma dostrzegła mężczyznę i kobietę, starających się nie hałasować, za nimi szły bardzo przestraszone dzieci - chłopiec i dziewczynka. Puma przyczaiła się. Miała ochotę krzyknąć z podniecenia, ale uważała to za nie profesjonalne. Nigdy nie rozumiała, po co myśliwi z Wielkiego Stada wydawali okrzyki bojowe, które zawczasu uprzedzały ofiarę o niebezpieczeństwie. Prawdziwy łowca musi umieć zachować ciszę.
Ofiary podchodziły coraz bliżej. W sumie można było ich nie zabijać, piętnaście ciał, które zdobyły wcześniej wystarczyłoby na trzy dni, a potem było by następne polowanie, ale gdy Puma dowiedziała się, że jej młodszy brat umiera, miała ochotę złożyć mu swoisty hołd - jeśli już musi odejść z tego świata, to niech towarzyszy mu jak najwięcej dusz.
lRysunek węglem, autor Litka Litewska Blog:100 lat po centrum handowym
Rysunek by Litka (węgiel)
Bliźniaczki jednocześnie wyskoczyły z ukrycia. Zanim Puma zdążyła zorientować się w sytuacji, jej siostra szybkim ruchem ładowarki rozbiła głowę mężczyźnie, który zakrywał swoim ciałem żonę i dzieci. Kobieta zaczęła wrzeszczeć jak opętana, a dzieci na odwrót, skuliły się za matką, zbyt przerażone by krzyczeć. W tej samej sekundzie w obie skonie kobiety wbiły się ładowarki. Bliźniaczki działały synchronicznie jakby były jednym organizmem. Choć nigdy dotąd nie polowały same (polowanie w grupkach mniejszych niż pięć osób, było niebezpieczne), ale działały bezbłędnie bez znaków i zbędnych słów. Ładowarki oderwały się z cichym mlaśnięciem, a kobieta upadła na twarz. Potem przyszła kolej na dzieci. Miały szybką śmierć. Bardzo szybką i bezbolesną, w odróżnieniu od Kruka, który miesiącami leżał przykuty do łóżka, nie mogąc spać z powodu bólu.
- Pewnie szli po jedzenie. - skwitowała Wilczyca - Nie są z Wielkiego Stada. Pewnie jakieś pomniejsze wymierające stadko albo po prostu oddzielna rodzina.
Puma kiwnęła głową na znak zgody. Teraz musiały przytaszczyć ciała na swoje piętro, by był z nich jakiś pożytek. W zamkniętym centrum, gdzie zapasy są ograniczone nie można niczego zmarnować.
Już miały rozebrać trupy, kiedy od strony schodów dobiegł dość głośny dźwięk kroków. Bliźniaczki natychmiast zostawiły trupy i schowały się w pustej już od bardzo dawna kawiarni.
To byli ci sami łowcy z Wielkiego Stada, którzy je gonili. Zapewne zwabił ich tu krzyk kobiety. Łowcy zauważywszy ciała, zaczęli się z niepokojem rozglądać na wszystkie strony. Było ich dziesięciu, więc w otwartej walce nie dziewczyny nie miałyby szans, ale gdyby się rozdzielili by przeszukać sklepy... To właśnie zaproponował chłopiec wieku około 13 lat. Przywódca, tak przynajmniej stwierdziła Puma, trzasnął chłopaka w policzek.
- Rozdzielić się, by te psy nas wytłukły z osobna?! Rusz głową Świderek! - krzyknął, a Puma usłyszała jak Wilczyca cicho wyraża wszystko co o nich myśli i gdzie powinni, jej zdaniem, natychmiastowo się znaleźć. - Albo, jeśli nie chce ci się ruszać głową, będziesz musiał ruszyć tyłkiem do bazy i zarządzić Światło. W Dzień nam się nie wymkną. Olej, Herbata idziecie z nim jako obstawa.
Trójka łowców odłączyła się od stada i zniknęła w ciemności, a reszta stała i czekała.
Siostry wymieniły spojrzenia. Kapitan łowców miał racje. W Dzień się im się nie wymkną. Puma spojrzała pytająco na Wilczyce. Najwyraźniej ona myślała o tym samym, bo kiwnęła głową i odpięła ładowarkę od pasa.
Wszystko stało się bardzo szybko. Dwoje łowców, w tym przebiegły przywódca, leżało już bez życia na ziemi, a reszta biegła w ślad za bliźniaczkami. Puma znów znalazła się w tyle, ale perspektywa bycia złapaną dodawała jej skrzydeł. Dziewczyny były już prawie u schodów prowadzących na należące do ich stada ósme piętro, ale nagle zapaliło się światło.
-Szlag - zaklęła Puma i rzuciła się za Wilczycą po schodach na dół. Wraz z nastaniem Dnia ich stado blokowało jedyne wiodące na piętro schody (sześć pozostałych było zawalone) i wszyscy, co zostali po innej stronie musieli sobie radzić sami.
Po długim i wyczerpującym pościgu, dziewczyny zostały zagnane na drugie piętro. Prawie im się udało zmylić prześladowców i wbiec schodami z powrotem na górę, ale z drugiej strony pojawił się oddział Świderka, Herbaty i Oleju, który zagrodził im przejście. Bliźniaczki znalazły się w ślepym zaułku.  Wbiegły do sklepu z ubraniami "FUN plastik"  Nie było nawet mowy o tym by zdołały się przebić
- Zawalimy przejście i ich też pogrzebie żywcem - powiedziała nagle Wilczyca, próbując złapać oddech. Puma od razu zrozumiała o co jej chodzi. Wejście do sklepu było prawie całe zablokowane gruzem, wąskie przejście zostało tylko dzięki żelaznej belce, która sterczała ze ściany.  Puma znów poczuła dziwną chęć zemsty - jeśli musi umrzeć to na pewno nie sama. Z dziką furią siostry nawaliły się na belkę. Żelazo drgnęło, a na wpół zawalony strop zaczął się kruszyć. W tym momencie łowcy z Wielkiego Stada zauważyli je i pognali w ich stronę. Na czele biegł przywódca, a tuż zanim Herbata i jeszcze jakiś nieznany mężczyzna.  Bliźniaczki jeszcze raz naparły na żelazny pręt i uwiesiły się na nim całym swoim ciałem. I w tym samym momencie, w którym łowcy dobiegli do dziewczyn, belka puściła zwalając wszystkim na głowę grudy kamieni.






To znowu ja Litka i nowa część 100 lat po centrum handlowym. Przepraszamy za tak długą przerwę, ale wakacje już się skończyły, więc teraz, gdy znów nie mamy nic ciekawego do roboty, wracamy do pracy nad naszą opowieścią. A teraz kilka spraw organizacyjnych. Na początek wprowadzamy regularność w dodawaniu postów, czyli co tydzień w sobotę możecie się spodziewać nowej porcji przygód bliźniaczek z centrum. Nie podam za to godziny publikacji, bo w końcu trzeba mieć czasem niespodziankę. Posty będziemy dodawać na zmianę z Bagheerą  i mam nadzieję, że nie będzie już "i tak zaburzonej kolejności w dodawaniu rozdziałów". Miałabym również prośbę do czytelników o zostawianie komentarzy pozytywnych (mogą być anonimowe) oraz negatywnych (ale w tym wypadku proszę się podpisać lub  przynajmniej dać adres bloga byśmy mogły go KONSTRUKTYWNIE skrytykować). Żarty żartami, ale naprawdę nam zależy na waszym zdaniu, a jeżeli komuś przez przypadek spodoba nasz blog, to proszę się nie krępować i opowiedzieć o nim znajomym. No i na koniec najprzyjemniejsza nowina - niedawno miałyśmy 150 wyświetleń i choć to liczba okropnie, karygodnie mała to jednak rocznica, więc HIP HIP HUUUURAAA!!!

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Kruk

Kochała to. Nie było nic piękniejszego, niż trzymać w ręku książkę. Czuć jej ciężar i słodko zgniły zapach czasu, kurzu i pleśni. Czytała, a to oznaczało, że świat realny już nie istniał. Był daleko, daleko… tak daleko, że nawet nie usłyszała cichych kroków zbliżających się w ich stronę.
      - Szukałem was wszędzie!
Dziewczyny podskoczyły i szybko odłożyły książki. Wilczyca poświeciła latarką na twarz człowieka. To był jeden z posłańców należący do ich stada. Mężczyzna zakrył twarz przed ostrym światłem.
      - Hej, macie latarkę! Przecież używanie latarek do celów prywatnych jest zakazane.
      - Dlaczego nas szukałeś? – spytała Puma chcąc zmienić temat
      - Przysłał mnie wasz ojciec. – odsapnął tamten. Widać było, że przebiegł dobry kawał drogi, żeby dotrzeć aż tutaj – Chodzi o Kruka… on…
Oczy bliźniaczek rozszerzyły się. Jak na komendę wybiegły z Empiku kierując się w dobrze znaną im stronę. Nie czekały na posłańca, nawet się za nim nie obejrzały. Kiedy były już na siódmym piętrze natknęły się na grupkę łowców z Wielkiego Stada, którzy z wojennymi okrzykami rzucili się w pogoń za nimi. Siostry nic sobie z tego nie robiły. Teraz było im wszystko jedno byle tylko dotrzeć na ich terytorium w jak najkrótszym czasie. W końcu dotarły na jedno z przedostatnie piętro. Wilczyca obejrzała się za siebie. Już nikt ich nie gonił. Zapewne zgubiły łowców gdzieś po drodze, albo tamci nieszczęśliwie natknęli się na Nosorożca i jego brygadę.
      - Chodź, szybko! – Puma pociągnęła ją za rękę w stronę sklepu z meblami
Obie weszły do środka przez wybitą szybę, która służyła za wejście odkąd część galerii się zawaliła. W środku zebrało się sporo ludzi. Dziewczyny przepychały się w stronę hebanowego łoża ze zdartym już dawno jedwabnym baldachimem. Na podartej pościeli naznaczonej gdzieniegdzie plamami krwi leżał skulony mały chłopiec. Kruk. Było ciemno, więc nie widziały jego twarzy, ale obie doskonale pamiętały jak wyglądał. Czarne skołtunione włosy, okrągła twarz i wesoły uśmiech, który zwykle na niej gościł. Teraz jednak w świetle niedawnych wydarzeń znaczył ją grymas bólu. Przy łóżku klęczał Świstak. Jego ramiona poruszały się miarowo od płaczu. Ostatni raz wyglądał na tak załamanego kilkanaście lat temu, kiedy stracił swoją żonę – Salamandrę.
      - Tato! – Wilczyca i Puma przypadły do niego – Co się stało? Czy znowu się pogorszyło?
Mężczyzna nie odpowiadał i odwrócił wzrok.
      - Obawiam się, że to już koniec… - powiedział Tukan kucając obok nich – Tak mi przykro.
Bliźniaczki zaniosły się płaczem przez długi czas klęcząc przy chorym bracie. Większość gapiów wyszła już na zewnątrz, żeby wrócić do swoich codziennych spraw. Zostali tylko Tukan, Hiena, Świstak i jeszcze kilka osób.
       - To mój… to znaczy… nasz brat! – krzyknęła Wilczyca przez łzy – Musicie coś zrobić! Ratujcie go!
       - Rozumiem cię doskonale… - do sióstr podeszłą przykurczona staruszka. Wszyscy patrzyli na nią z szacunkiem i czcią, ponieważ była najstarszym członkiem stada – Rok temu zginęła moja siostra i czułam to samo, co ty. Niestety ten biedak – to mówiąc wskazała na umierające dziecko - nie ma najmniejszych szans na przeżycie. Musicie się z tym pogodzić.
Wilczyca przebrnęła przez tłum gapiów i wybiegła na prawie pusty pasaż.
      - Zaczekaj! Gdzie biegniesz?! – krzyknęła Puma i zatrzymała ją
      - Na polowanie. – mruknęła tamta pociągając nosem
      - Nie zostawię cię… - Puma otarła łzy ręką – Idę z tobą.






Przepraszamy za tak długą przerwę. Współautorka Litka wyjechała, więc to ja wstawiam post, choć według i tak zaburzonej kolejności w dodawaniu rozdziałów to ona powinna to zrobić. Mam nadzieję, że wam się spodoba ^^
Bagheera

wtorek, 6 sierpnia 2013

Potem


Wilczyca popatrzyła w stronę Pumy, która stała obok.
- Trup.- stwierdziła
Przeszukały zwłoki. Puszka z jedzeniem, latarka, zapasowe baterie, linka, zapalniczka - pełna do połowy. Sporo, a nawet bardzo dużo. Rozebrały trupy i zrobiły uprząż, na której dowlekły ciała do miejsca zbiorki. 
Sterta ludzkich szczątków była przyjemnym rodzajem ponurej satysfakcji. Wilczyca i Puma rzuciły trupy w umówione miejsce. Ciche mlaśnięcie. Mięśnie Wilczycy mimowolnie naprężyły się. Przeciętny człowiek nie usłyszałby niczego, lecz całe życie tutaj sprawiło, że dziewczyna nauczyła się ostrożności, inaczej nie mogłaby przeżyć. Owo tutaj było miejscem, w którym nie panowały żadne prawa i ograniczenia - oprócz jednego - łowca i zwierzyna.
- Słyszysz? – spytała chwytając szybko za ładowarkę przewieszoną na ramieniu – Ktoś tu jest.
Dźwięk dochodził zza góry ciał. Bliźniaczki najciszej jak to było możliwe zakradły się w tamtym kierunku. Puma z prawej, Wilczyca z lewej.
- Witajcie siostrzyczki. – odezwał się znajomy, dziecięcy głos. Ciemny, mały kształt pochylał się nad ciałem martwej kobiety i odrywał palcami kawałki mięsa, po którym spływała świeża krew. Wkładał je do ust łapczywie, a potem niedbale połykał praktycznie bez gryzienia. Obie wiedziały, że to Gepard – jeden z najmłodszych członków ich stada.
- Już niedługo pora zapalenia światła. – szepnęła Puma – Jak cię usłyszą to złapią cię tuż po włączeniu i rozszarpią bez wahania.
- Najpierw musieliby mnie dogonić. – zaśmiało się dziecko – A co do kondycji tych tłustych świń mam pewne wątpliwości. 
Charakterystyczne kroki, którym towarzyszyło monotonne stukanie dobiegły zza rogu tuż przy cukierni. Ktoś szedł o kulach i zbliżał się z każdą chwilą. 
- W samą porę Świstak. 
- Jakie są rozkazy? – spytał mężczyzna zachrypniętym głosem
 Puma rzuciła mu worek ze znalezionymi u martwych ludzi rzeczami. Świstak zajrzał do środka i uśmiechnął się z satysfakcją. 
- Nie było nic więcej?
- Nie. – skłamała Wilczyca wkładając rękę do kieszeni, żeby upewnić się czy latarka znajduje się w bezpiecznym miejscu Bliźniaczki stały jeszcze chwilę patrząc jak Świstak ze zdobycznym łupem i Gepard pogryzając odłamaną rękę swojego posiłku oddalają się w stronę kryjówki. Kiedy oboje zniknęli z pola widzenia dziewczyny jak na komendę zbiegły  po ruchomych schodach (obecnie już nie działających) i pobiegły pasażem do ich ukochanego miejsca na końcu trzeciego piętra centrum handlowego. Po drodze minęły kilkoro ludzi, ale nie miały ochoty ani tym bardziej potrzeby na nich polować. Kobiety, mężczyźni, staruszkowie i dzieci w popłochu schodzili im z drogi chowając się pospiesznie za kolumnami i w innych banalnych miejscach. Wilczyca i Puma wypatrywały kogokolwiek ze stada. Zdaje się, że gdzieś przy restauracji mignął kształt Hieny, ale ponieważ panowała ciemność nie były w stanie stwierdzić czy to na pewno ona. W końcu dotarły do celu ich wyprawy. Weszły do środka. Nawet teraz, gdy nie mogły rozróżnić poszczególnych przedmiotów czuły atmosferę tego miejsca. Empik jak zawsze pachniał setką przeczytanych książek i tysiącem książek, które tylko czekały aż czytelnik zagłębi się w ich treści. Siostry wzięły z lady po jednej książce i omijając zaschnięte, ciemne plamy na podłodze, które prawdopodobnie były krwią udały się do kącika z atlasami. Puma wyciągnęła z pomiędzy nich miękki koc, a Wilczyca zapaliła latarkę. Wszystko było gotowe do odbycia się cudownej ceremonii czytania. Ukryte między regałami czuły się bezpiecznie póki trwała ,,Noc”, ale ,,Dzień” zbliżał się nieubłaganie, a z nim codzienna gra o życie.




Bagheera 

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Polowanie - czyli jakieś trzy pokolenia potem

Szli. Oczywiście bardzo cicho. Cicho jak na nich. Dla Pumy każdy ich krok był trzęsieniem ziemi. Ciekawe, czy Wilczyca wiedziała, że tu są. Tak samo jak reszta stada.
Polowanie było tym, co uwielbiali wszyscy. Dreszcz emocji, adrenalina, wysiłek fizyczny. A najlepsza wcale nie była nagroda na końcu, najlepszy był moment kiedy ofiara zdaje sobie sprawę z tego, że umrze. Jak jej błyszczące oczy z przerażeniem wpatrywały się w ciebie, by za chwilę zgasnąć i zniknąć w ciemności.
Rozległ się  cichy ledwo słyszalny sygnał i wataha rozpoczęła polowanie. Jego scenariusz zawsze przebiega tak podobnie, z większymi lub mniejszymi zmianami. Pierwsi wkroczyli do akcji młodzi Gepard i Hiena. Ich zadaniem było spłoszenie stada. Gdy zwierzyna wpada w panikę postępuje nierozsądnie. Następnie na arenę wchodzili  Tukan, Nosorożec i Lwica. Byli najsilniejsi. Oni mieli rozproszyć stado i odizolować pojedynczych osobników. W tym samym czasie wokół nich zaczynała zataczać kręgi Żmija. Ona miała nie pozwolić, by ktoś ze stada uciekł. Słychać było pierwsze krzyki i wezwania pomocy. Teraz następowało wyjście Pumy i Wilczycy. Ofiary trzeba zabić jak najszybciej, by Wielkie Stado nie przyszło z pomocą.
Dziewczyna ześliznęła się z poręczy na której siedziała. Z drugiej strony korytarza Wilczyca zrobiła to samo. Puma dobiegła szybko i cicho do najbliżej stojącej ofiary wziętej w kleszcze między Tukanem, a Żmiją. Świst ładowarki i człowiek osunął się na podłogę, a z pary dziur w głowie trysnęła osoka. Cała trójka pobiegła w różnych kierunkach. Łowczyni zaczęła szukać nowej zdobyczy. Sądząc po odgłosach walki Hiena walczyła z dwoma przeciwnikami naraz. Powinna sobie poradzić. Zwłaszcza, że Nosorożec, który właśnie skręcił kark swojej zdobyczy, zbliżał się do niej wielkimi i ciężkimi krokami, odpowiadającymi jego masie. Puma skręca w inną stronę. Odgłosy walki dochodziły zza rogu. To Wilczyca, jej siostra bliźniaczka, ścigała dwóch mężczyzn, próbujących ratować życie ucieczką.  Puma strasznie takich nie lubiła. Zamiast stawić czoła wrogowi i umrzeć honorowo oni zachowywali się jak baby. Dziewczyna pobiegła za nimi. Wilczyca zapędziła ich w ślepy zaułek. Puma usłyszała szczęk noża. Niedobrze, jeśli oczywiście umieli się nim posługiwać. Popatrzyła na Wilczycę. Ona też to usłyszała. Czy ich zostawić?
Równocześnie rzuciły się do przodu. W tym momencie Puma przestała patrzeć, co się dzieje wokół. Została tylko ona i jej przeciwnik. Oczywiście spróbował pchnąć ją nożem. Unik. Kopnęła go w splot słoneczny. Upadł i uderzył głową w ścianę, a nóż wypadł mu z ręki. Podeszła bliżej kręcąc ładowarką nad głową. Zaczął się cofać i próbować wstać. Zrobiła jeszcze krok do przodu. Wyciągnął rękę i rozłożył palce, tak jakby chciał ją zatrzymać. Jego ręka była taka sama jak u Pumy. Blada skóra, raz, dwa, trzy, cztery, pięć... pięć palców. Był takim samym człowiekiem jak ona. Ale to ona była myśliwym, a on zwierzyną. Spojrzała mu w oczy. Świst ładowarki. Ciepła, gęsta, lepka krew.

Ofiara by Bagheera





To by było na tyle. Mam nadzieję, że was to zainteresowało. Następny rozdział dodaje Bagheera.
Wasza zawsze i wszędzie
Litka

sobota, 3 sierpnia 2013

Prolog - czyli dużo, duuuużo wcześniej

Po niebie przelatuje odrzutowiec. Widoczność jest słaba, praktycznie zerowa. Pilot ze znudzeniem patrzy na skaner podczerwieni. To przecież oczywiste, że nikt nie przeżył - myśli. Kombinezon mający go chronić przed promieniowaniem jest niewygodny i utrudnia prowadzenie samolotu. Spodnie ciśnieniowe zaciskając się na nogach powodują okropne uczucie. Jakby ktoś nasypał piasku do żył. Samolot zatacza koło i omija szerokim łukiem jeszcze płonący krater, który rozciąga się na kilka kilometrów. Nawet z dużej odległości widać łunę bijącą z tego miejsca. Po paru sekundach lotu Pilot dostrzegł zarys Wielkiej Galerii Handlowej. To było największe centrum, jakie powstało na świecie. Symbol potęgi i cywilizacji XXI wieku, częściowo zawalone przez trzęsienia ziemi, wywołanymi meteorytem . Aż strach pomyśleć ile ludzi było w środku w czasie katastrofy. Część pogrzebana żywcem, a część umarła w męczarniach przez bardzo silne promieniowanie. 
Coś w opowieściach o wieży Babel może być prawdziwe - Bóg nie lubi, kiedy ludzie za bardzo się do niego zbliżają przez swoją pychę. - myśli - Jak dobrze, że zdążyłem pokazać córce Wielką Galerię Handlową, zanim została zniszczona.
Pamiętał jak przewodnik opowiadał o wymiarach centrum, o filtrach powietrza, które mogły zatrzymać wszelkie zanieczyszczenia, o tym, że centrum ma autonomiczne zasilanie oraz że woda jest brana ze źródła głębinowego, tak, że niestraszne były wszelkie zanieczyszczenia z zewnątrz.
Wtedy centrum wydawało się oazą bezpieczeństwa, uwolnioną od wszelkich zanieczyszczeń, spalin i toksyn świata zewnętrznego. Pogrąża się w wspomnieniach. Jego córka skakała niby mały kangurek, taki jakiego widzieli w ZOO na pierwszym piętrze. Wszystko jej się podobało. A kiedy zobaczyła salę kinową i dziecięce piętro była gotowa zamieszkać w tym centrum. Kiedy zdarzyła się ta katastrofa w środku były dzieci. Takie jak ona. Pomyślał - Co by było, gdyby meteoryt spadł miesiąc wcześniej, gdy on odwiedzał to miejsce. Pamiętał jak szybko wszystko się stało. Światło na niebie. Wybuch i wstrząsy odczuwalne nawet na drugim kontynencie. Wszystko pokryło się pyłem i kurzem. Słońce zniknęło. Naukowcy, wojsko, politycy, nikt nie mógł nic zrobić. Ba! Nikt nawet nie przewidział, że coś takiego może się stać.
Meteoryt wszedł bez większego uszczerbku w atmosferę ziemską, poważnie uszczuploną przez dziurę ozonową. Najwięcej szczęścia mieli ci co zginęli na miejscu. Gorzej było tym, których zabiły wstrząsy. Trzęsienie ziemi uszkodziło elektrownie atomową, więc władze zarządziły ogrodzenie zagrożonego terenu. Olbrzymiego terenu zajmującego prawie trzy wysoko rozwinięte państwa.
Teraz - jakieś trzy miesiące po wypadku - gdy wreszcie można było w miarę bezpiecznie latać trzeba było sprawdzić czy jacyś ludzie nie zostali przy życiu. To absurd. - myśli- Nikt nie przeżył. Teraz on musi ryzykować życie i latać w bezsensownym celu.
Czujnik promieniowania zaczął piszczeć - poziom zbliżał się do niebezpiecznej górnej kreski, śmiertelnej dla życia. W oddali zobaczył inny samolot, przeszukujący swój teren. Tamten również zawracał do bazy. Pilot skoncentrował się na tym by nie spowodować zderzenia i jak najszybciej wrócić do domu. Czujnik promieniowania wył coraz głośniej komponując się z pikaniem innej aparatury.
W całym zgiełku pilot nie zwrócił uwagi, że gdy przelatywał nad galerią handlową na zielonym skanerze podczerwieni pojawiły się ,,ciepłe" czerwone kropki ludzkich istnień - tysiące, a może nawet milony...



Zdjęcie by Litka

No i by było dzisiaj na tyle. Jutro też postaram się dodać, mam nadzieję, że wyjdzie trochę dłuższe ^^
Jak ma ktoś jakieś życzenia dotyczące prowadzenia bloga i dodawania postów to proszę o dodawanie komentarzy.
Litka

piątek, 2 sierpnia 2013

Wstęp

A więc wpadłyśmy z przyjaciółka dziś na fajny pomysł i wyszła książka jak to zwykle u nas bywa.
Żeby nie zdradzić za bardzo fabuły to nie mówię o czym ona będzie ^^
  Przedstawiam:
STO LAT PO CENTRUM HANDLOWYM