poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Kruk

Kochała to. Nie było nic piękniejszego, niż trzymać w ręku książkę. Czuć jej ciężar i słodko zgniły zapach czasu, kurzu i pleśni. Czytała, a to oznaczało, że świat realny już nie istniał. Był daleko, daleko… tak daleko, że nawet nie usłyszała cichych kroków zbliżających się w ich stronę.
      - Szukałem was wszędzie!
Dziewczyny podskoczyły i szybko odłożyły książki. Wilczyca poświeciła latarką na twarz człowieka. To był jeden z posłańców należący do ich stada. Mężczyzna zakrył twarz przed ostrym światłem.
      - Hej, macie latarkę! Przecież używanie latarek do celów prywatnych jest zakazane.
      - Dlaczego nas szukałeś? – spytała Puma chcąc zmienić temat
      - Przysłał mnie wasz ojciec. – odsapnął tamten. Widać było, że przebiegł dobry kawał drogi, żeby dotrzeć aż tutaj – Chodzi o Kruka… on…
Oczy bliźniaczek rozszerzyły się. Jak na komendę wybiegły z Empiku kierując się w dobrze znaną im stronę. Nie czekały na posłańca, nawet się za nim nie obejrzały. Kiedy były już na siódmym piętrze natknęły się na grupkę łowców z Wielkiego Stada, którzy z wojennymi okrzykami rzucili się w pogoń za nimi. Siostry nic sobie z tego nie robiły. Teraz było im wszystko jedno byle tylko dotrzeć na ich terytorium w jak najkrótszym czasie. W końcu dotarły na jedno z przedostatnie piętro. Wilczyca obejrzała się za siebie. Już nikt ich nie gonił. Zapewne zgubiły łowców gdzieś po drodze, albo tamci nieszczęśliwie natknęli się na Nosorożca i jego brygadę.
      - Chodź, szybko! – Puma pociągnęła ją za rękę w stronę sklepu z meblami
Obie weszły do środka przez wybitą szybę, która służyła za wejście odkąd część galerii się zawaliła. W środku zebrało się sporo ludzi. Dziewczyny przepychały się w stronę hebanowego łoża ze zdartym już dawno jedwabnym baldachimem. Na podartej pościeli naznaczonej gdzieniegdzie plamami krwi leżał skulony mały chłopiec. Kruk. Było ciemno, więc nie widziały jego twarzy, ale obie doskonale pamiętały jak wyglądał. Czarne skołtunione włosy, okrągła twarz i wesoły uśmiech, który zwykle na niej gościł. Teraz jednak w świetle niedawnych wydarzeń znaczył ją grymas bólu. Przy łóżku klęczał Świstak. Jego ramiona poruszały się miarowo od płaczu. Ostatni raz wyglądał na tak załamanego kilkanaście lat temu, kiedy stracił swoją żonę – Salamandrę.
      - Tato! – Wilczyca i Puma przypadły do niego – Co się stało? Czy znowu się pogorszyło?
Mężczyzna nie odpowiadał i odwrócił wzrok.
      - Obawiam się, że to już koniec… - powiedział Tukan kucając obok nich – Tak mi przykro.
Bliźniaczki zaniosły się płaczem przez długi czas klęcząc przy chorym bracie. Większość gapiów wyszła już na zewnątrz, żeby wrócić do swoich codziennych spraw. Zostali tylko Tukan, Hiena, Świstak i jeszcze kilka osób.
       - To mój… to znaczy… nasz brat! – krzyknęła Wilczyca przez łzy – Musicie coś zrobić! Ratujcie go!
       - Rozumiem cię doskonale… - do sióstr podeszłą przykurczona staruszka. Wszyscy patrzyli na nią z szacunkiem i czcią, ponieważ była najstarszym członkiem stada – Rok temu zginęła moja siostra i czułam to samo, co ty. Niestety ten biedak – to mówiąc wskazała na umierające dziecko - nie ma najmniejszych szans na przeżycie. Musicie się z tym pogodzić.
Wilczyca przebrnęła przez tłum gapiów i wybiegła na prawie pusty pasaż.
      - Zaczekaj! Gdzie biegniesz?! – krzyknęła Puma i zatrzymała ją
      - Na polowanie. – mruknęła tamta pociągając nosem
      - Nie zostawię cię… - Puma otarła łzy ręką – Idę z tobą.






Przepraszamy za tak długą przerwę. Współautorka Litka wyjechała, więc to ja wstawiam post, choć według i tak zaburzonej kolejności w dodawaniu rozdziałów to ona powinna to zrobić. Mam nadzieję, że wam się spodoba ^^
Bagheera

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o wymyślenie sobie jakiegoś pseudonimu i konsekwentne używanie go komentując nasze posty!!! To bardzo ułatwi nam życie!
Dziękuję!