Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Raj. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Raj. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 listopada 2013

Krew

 Puma stała naprzeciwko człowieka. Małego człowieka. Który się jej nie bał. Wcale. Po raz pierwszy.
Drobny chłopak, mniej więcej w wieku Pumy, chociaż niższy od niej o głowę po prostu się patrzył i uśmiechał. Jakby nie wiedział, że dziewczyna, która za nim goniła, może go zabić w mgnieniu oka?
Stał, lekko zasapany i uśmiechał się zadowolony z wyścigu. Kawałek mięsa, który udało mu się oderwać wypadł mu w czasie szalonej pogoni, ale chyba nie za bardzo się tym przejął.
Było szaro, ale jasno. Kurz i pył tworzył mleczną mgłę. Nie przeszkadzało to światłu.
Nie takiemu do, którego przywykła Puma, żółtemu, nieprzyjemnemu i rażącemu światłu, tylko miłemu, białemu i pięknemu. Żywemu.
Światłu, które przebijało się przez jasne tumany, a wszystko wydawało się bajkowe i nierealne, ale piękne, tak jak w książkach.
Dziewczyna podziwiała. Światło we mgle było piękne. Tak piękne, że Pumę ścisnęło coś w środku. 
Zapomniała o walce i zabójstwie. Po prostu patrzyła.
Ze sklepów, zaczęli wychodzić inni. Uśmiechali się. Wszyscy.
Jakby nigdy nic zaczęli siadać na czerwonych,  zakurzonych fotelach. Chłopak, za którym goniła wskazał ręką, by również usiadła.
Dziewczyna bezwiednie wykonała polecenie wpatrując się w niego jak w transie.


~~



Łania skradała się. Musiała to zrobić za Dnia, by nikt jej nie zauważył. Nie zaczął podejrzewać. Wiedziała, gdzie jest to czego szukała. Kilka dni temu, w dniu polowania i zniknięcia bliźniaczek, Świstak sam kazał jej odnieść zdobyte przez myśliwych trofea. Już wtedy się zastanawiała, ale nie była zdecydowana. Teraz wszystko było zaplanowane.
Wydawało się, że ktoś szedł, więc ukryła się za filarem. Nikt się nie pojawił. To tylko nerwy, uspokajała się Łania.
Skręciła do Rossmanna. Pusto. Nikt nie wystawił tutaj straży. No, bo po co? Nikt nie pomyśli nawet, że ktoś ze stada zechce stąd coś zabrać. Po za tym Łania nie chce nic zabierać. Tylko raz tego użyje i zwróci.
Nikt się nie dowie.
Otworzyła ladę. Przedmioty, które tu zaniosła pięć dni temu, były tam nadal. Wszystkie i jeszcze kilka innych.
One nie były potrzebne, ale w rogu, wyodrębniony od reszty leżał zbroczony krwią nóż.
Łania uśmiechnęła się mimowolnie, ważąc broń w ręku.



~~



Jake, chłopak, którego ścigała Puma, przeniósł jej jedzenie. Dziwne, małe, kolorowe kulki. Puma na początku pomyślała, że jakimś cudem Małe Stado nauczyło się wyjmować litery z książek, bo na wszystkich tabletkach napisana była literka "M". Jednak porzuciła tą, teorie, bo w takim razie powinny być i inne litery alfabetu. Doszła do wniosku, że to są tak często opisywane w książkach "słodycze".
Słodycze były twarde, lecz bardzo, bardzo dobre. Ale małe. Puma chciała więcej, ale zauwarzyła, że inni patrzą na tajemnicze tabletki ze źle skrywanym porządaniem. Pokonawszy pragnienie podała miskę reszcie. Wszyscy bardzo chcieli przyjąć poczęstunek, ale nie robili tego, tylko niepewnie patrzyli w stronę Jake'a. Chłopak  wzruszył ramionami i skinął głową. Jednak nikt  nie kwapił się by sięgnąć po smakołyk. Jedna dziewczyna pokazała ręką, na miskę, sugerując by Puma się do nich dołączyła. Zgodziła się. I nagle wszyscy, nie wyłączając Jaka, zaczęli sięgać do wspólnej miski i napychać sobie usta, słodkim pokarmem. Miska była duża i choć zostało opróżniona bardzo szybko wszyscy czuli się syci.
 - Macie dziwne imiona. - zauważyła Puma, chyba po raz pierwszy się odzywając. Wcześniej ona i reszta, zachowywali się, tak jakby albo nie umieli mówić, albo rozmawiali w innych, nieznanych sobie nawzajem językach. Tylko Jake przedstawił się i zaproponował poczęstunek, a Puma odpowiedziała wtedy tylko nieufnym skinieniem głowy.
Teraz jedzenie, jakby złamało bariery.
- Dziwne? Niee... - powiedziała dziewczyna siedząca obok - A ty jak się nazywasz?
- Puma. - odpowiedziała Puma
- To dopiero dziwne imię. - zauważył Jake
- Przecież to zwierzę! - roześmiał się ktoś inny
Puma była oburzona. Oczywiście, że zwierzę. Przecież imiona brali z Wielkiego Atlasu Zwierząt. Miała ochotę już wylać swoje oburzenie na zebranych, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. To było inne plemię. Musieli mieć więc inne imiona. Tak jak Lwica, która nazywała się jakoś inaczej, zanim wstąpiła do ich stada. Puma spróbowała sobie przypomnieć jej stare imię, ale nie mogła. A może nigdy go nie znała?
Zresztą... Kia też, to na pewno nie zwierzę. Córka króla Parkingu już wyjaśniała, że imiona w jej stadzie biorą się od nazwy metalowego pudełka, w którym mieszka dana osoba. Swoje "domki" nazywała jakoś dziwnie.. "samoidy"? "samobiegi", ,,samochody"?
A Wielkie Stado? Przecież oni bez przerwy nazywali się imionami jedzenia. Puma nigdy tego nie zrozumiała. No bo  mieć na imię Makaron? Albo Puszka? Po prostu śmieszne...
Teraz furię bliźniaczki, zastąpiła ciekawość, której natychmiast dała upst.
- Skąd bierzecie swoje imiona? - zapytała, i po chwili sprostowała - To znaczy... czy macie jakiś obrzędy z tym związane i skąd wiecie jak nazwać dziecko?
Widać było, że zaskoczyła Małe Stado tym pytaniem, bo zaczęli się przekrzykiwać i na przemian mówić, jakieś nielogiczne rzeczy.
- No...
- Po prostu... 
- Rodzice wybierają... jakieś, które się podoba - niezgrabnie odpowiedział mężczyzna siedzący naprzeciwko
- Właśnie...  - potwierdził głos z tłumu
- Ale, skąd rodzice wiedzą, jakie imię nadać dziecku? Sami je wymyślają?
- Nie. - odpowiedziała, dziewczynka, mniej więcej w wieku Hieny - To przecież głupie. Imiona już są wymyślone i nikt nie wymyśla innych. Imiona mają bohaterzy plakatów z Repertuaru i nie ma innych.
Tłum przytaknął.
Puma strasznie chciała zobaczyć ów repertuar, bo myślała, że jest to coś w rodzaju książki. Jej prośba została rozpatrzona pozytywnie. Po drodze Puma dowiedziała się, że otaczający ją ludzie, czyli około trzydziestu osób, stanowią całe Małe Stado. Dziewczyna pomyślała, że nazwa, Małe Stado, jest jednak trafiona, pomimo, że początkowo miała oznaczać niewielki wzrost Jake'a i jak wtedy myślała również reszty. Przy czym okazało się to całkiem mylne, bo połowa Małego Stada była wyższa lub mniej więcej tego samego wzrostu, co Puma.
Repertuar, nie okazał się książką. Okazał się wielką ścianą, poobklejaną kolorowymi plakatami. Na plakatach rzeczywiście były historie.

Planeta Krwi
Kosmiczny prom Alaska miał niespodziewana awarię. Załoga zdecydowała się na przeprowadzenie awaryjnego lądowania, na wrogiej planecie Issaac. Rozpoczyna się walka z czasem, a kapitan Grove March wraz z dwójką oficerów, mechanikiem oraz swoją trzynastoletnią córką Kate zniknął w tajemniczych okolicznościach. Bez mechanika naprawa statku jest niemożliwa. Jake i Adam postanawiają wyruszyć z na poszukiwanie zaginionych członków załogi. Czy im się uda ocalić siebie i najbliższych? A może odnajdą w tej wyprawie coś ważniejszego?

W kinach od 26 lutego 2089 roku!


Puma przeczytała to na głos, a gdy dochodziła do jakiegoś imienia któraś z osób radośnie dawała znaki, że właśnie została wyczytana. Czytając tą i jeszcze kilka reklam Puma, zapoznała się, ze wszystkimi członkami stada.
Okazało się, że ośmioletnia dziewczynka, która powiedziała Pumie o repertuarze nazywa się Jessica.



~~



Płetwal leżał na kupie ubrań pod ścianą w ich "mieszkaniu" czyli małym barze " Fry&Eat".
Śmierdział. Łania powstrzymała odruch wymiotny i zmusiła się do uśmiechu.
- Gdzie byłaś?- zapytał jej mąż grubym i szorstkim głosem
- Musiałam... za potrzebą... - odpowiedziała dziewczyna, patrząc w bok, by przypadkiem się nie zdradzić.
- Kładź się. - rozkazał Płetwal. Łania posłuchała, przed tym jednak nie zauważalnie wsunęła nóż pod poduszkę.
Posłanie z ubrań było brudne.
Ledwo pokonując opór i obrzydzenie, Łania położyła się obok męża



~~



Puma zeszła na swoje piętro. Najpierw udała się do sklepu meblowego, ale Wilczycy już tam nie było.
Znalazła ją, razem z Lwicą, Hieną, Żmiją i Kią w windzie. Przez górny właz rozmawiali z nimi Nosorożec, Tukan i Szakal. Gdy ją zobaczyli zaniepokojony Nosorożec zapytał:
- I co?
Puma domyśliła się, że Lwica i Żmija opowiedziały mu już, o jej pościgu.
Wcześniej nie zastanawiała się, co dzieje się na dole.

Po zabawie w czytanie plakatów wszyscy poszli do "salikinowej" , gdzie stały rzędy bardzo miękkich i wygodnych krzeseł.
Małe stado składało się z miłych i bardzo dobrych osób. Wszyscy, szczególnie Jake, który uważał, że dziewczyna jest jego gościem, byli bardzo życzliwi w stosunku do Pumy. Jak się okazało poczęstowali, ją resztkami swoich zapasów. Co prawda, Jake mówił, że mają jeszcze sporo "batonikóf" i innych słodkości, ale Puma nie dała się zwieść. Jedzenie kończyło się w całym centrum, i rajskie jedenaste piętro nie mogło być wyjątkiem. Inaczej po co im było podkradać mięso u innego stada?
Żeby ofiarować komuś jedzenie, w sytuacji, gdy sam znajdujesz się na skraju głodu, trzeba być niezwykle uprzejmym i gościnnym. Albo głupim.
Puma zapytała ich o broń. Broń to podstawa, kiedy chce się walczyć o jedzenie. A taka walka ich wkrótce czekała, tego Puma była pewna. Zapytała, tak po prostu. Gdyby mieli lepszą broń, może sama by z niej skorzystała, a jeśli gorszą zaproponowałaby im ładowarki, albo nowo odkryte "brzypinki do roferów".
Nie oczekiwała takiej odpowiedzi. Zapytali:
- Po co?
Byli tak pokojowym stadem, że nawet nie widzieli konieczności posiadania broni. Prawdopodobnie nie widzieli co się działo pod spodem, w centrum. Odgrodzeni od reszty przez plemię Pumy nie wykształcili umiejętności walki.
Wcześniej dziewczyna zastanawiała się, dlaczego ojciec zachowywał Małe Stado w takiej tajemnicy, nawet przed własnymi córkami.
Teraz, nagle ją olśniło. Był tam, był na jedenastym pietrze. I poznał tych ludzi. Jake'a, Jessice i innych.
I zrozumiał, tak jak ona przed chwilą, że tamten świat, jest zbyt piękny, zbyt misterny, pełen dziecięcej naiwności. Gdyby sprowadzić Małe Stado do centrum. Pokazać polowania, ciemność, strach, to czar niewinności by prysł.

- I co? - powtórzył Nosorożec.
- To był łowca z Wielkiego Stada, jakimś cudem przedostał się na nasze piętro. Już go załatwiłam, ale trzeba wzmocnić ochronę.- skłamała Puma.
Nosorożec zmarszczył czoło i szybkim krokiem oddalił się, prawdopodobnie, porozmawiać ze strażnikami. Mogli mieć problemy, ale nie duże, więc Puma nie bardzo się przejmowała.
Tukan i Szakal poszli za Nosorożcem.
 Puma wskoczyła do windy.
-Co zrobiłaś z ciałem - zapytała Lwica
-W trakcie walki wypadł za barierkę, więc prawdopodobnie leży gdzieś na dole, o ile ktoś go jeszcze nie znalazł - znów skłamała Puma. Skłamała, wiedząc, że musi skłamać, ale i tak było jej ciężko.
"Powiem Wilczyce"- pomyślała-"Potem, kiedy będziemy same" Wtedy jeszcze dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, że ta chwila samotności nastąpi po bardzo, bardzo długim czasie, kiedy wszystko zmieni się na tyle, że ta tajemnica utraci wartość.
Teraz jednak Puma o tym nie wiedziała i w przytulnej windzie opowiadała zmyśloną historię walki z Łowcą z Wielkiego Stada.



~~



Płetwal chrapał. Nareszcie. Łania zsunęła z siebie jego ciężką nogę, tak by go nie obudzić.
Potem jak najszybciej oswobodziła się z brudnej pościeli i nałożyła ubranie.
Czuła, że śmierdzi, wszędzie, gdzie ją dotykał. Sięgnęła po nóż. Rękojeść dziwnie leżała w ręku.
Uklękła przed mężem i obróciła go delikatnie na plecy. Wiedziała, że musi to zrobić.
Widziała, że to zrobi, ale ociągała się.
Odchyliła mu głowę.
Teraz, albo nigdy, pomyślała.
Przesunęła  nożem po skórze. Delikatnie, przymierzając się.
Nagle otworzył oczy. Nacisnęła na krtań.Trysnęła krew. 
Próbował się wyrwać i odepchnąć ją.
- AAAaaayyyhggghhggtyyy!!! - próbował krzyczeć
Piłowała.
-Yghhhhyyyt! - zacharczał, z szyi razem z ciemną krwią wydobywały się bąble powietrza.
Piłowała dalej, naciskając na tępy nóż.  Zacisnął swoje zakrwawione palce na jej ręce, próbując ją zatrzymać.
Chciał żyć. Ale było już za późno. Był z byt słaby.
Łania nie przestawała ciąć jego szyi... Coraz szybciej i mocniej bez względu na trzymającą ją rękę.
Popatrzyła mu w oczy. Wybałuszone gały wpatrywały się w nią z przerażeniem.
Uścisk ręki osłabł. Z gardła przestały dobiegać gulgoczące dźwięki. Łania przestała piłować. Strzepnęła z nadgarstku rękę byłego męża. Wstała.
 Nic się nie zmieniło. Nadal leżał na kupie śmierdzących ubrań i sam cuchnął potwornie. Tylko, że jeszcze godzinę temu jego gardło nie było zmasakrowanym mięsem. Trochę wyżej była twarz, tak samo brzydka i zdeformowana. Oczy nadal miał otwarte i wybałuszone, a z ust ciekła krew.
Dookoła niczym aureola zaschnięta czerwona plama. Łania popatrzyła na swoje dłonie. Całe jej ubranie, ręce, twarz były ubrudzone w kleistej cieczy.
Nawet nie wiedziała, że może być tyle krwi. Nie była myśliwą, nie zabijała. Dotąd.
Jeszcze raz popatrzyła na swoje ręce i pobiegła do łazienki, by się umyć.
Nie z krwi, tylko ze smrodu.





Lwica by Bagheera




Czwartek... dodaję "trochę" później niż zamierzałam....
Miałam brak weny. Zaczęłam czytać Wiedźmina, który okazał się pierwszą, od bardzo dawna, książką, której zakończenia się nie domyślam. Uświadomiłam sobie, że ja nigdy nie napiszę książki, której kńca bym nie znała...
Miałam ochotę, rzucić pisanie na zawsze, ale już mi przeszło.
Choć wiem, że 100 lat nie dorasta wiedźminowi o pięt, to trzeba ćwiczyć i... Może... Kiedyś... ale to tylko takie moje osobiste marzenia...
Więc, przepraszam za to opóźnienie szczególnie naszych stałych czytelników, których jest już cztery!!! To naprawdę wielkie osiągnięcie ^^

Mamy 4000 wyświetleń!!!

Rozdział krwawy, ale mam nadzieje, że to nie przeszkadza. Od dłuższego czasu bez-przerwy myślałam o tym jak to jest poderżnąć komuś gardło. I po prostu musiałam, musiałam o tym napisać.


Dziękuję tez wszystkim, którzy czytają i komentują...
A właśnie... by bym zapomniała
Wzorem autorek kukiełek losu ( bardzo fajny fanfiction, polecam) ogłaszam, że autor 50 komentarza, może zadać nam dowolne pytanie dotyczące fabuły na adres:
mój - litlit@op.pl
lub Bagheery - chomiczynka6@o2.pl
Zawsze Wasza
Litka

niedziela, 22 września 2013

Raj

Puma strzepała z ubrania biały pył.
Dwa razy w jeden dzień omal nie została pogrzebana, więc humor miała nie najlepszy.
Rozejrzała się za siostrą. Wilczyca kaszląc podniosła się z Ziemi.
- Gdzie jesteśmy?- zapytała. Puma sama chciałaby to wiedzieć. Tu najwyraźniej nad światłem nie panowało Wielkie Stado, bo chociaż w  centrum był Dzień to tutaj była Noc. Dookoła, nie widać było nic oprócz ciemności. Przez chwilę bliźniaczki w milczeniu spoglądały w górę na resztki podłogi ze sklepu FUNplastik. Nagle Puma usłyszała szmery, które jakby ośmielone ciszą, wydawały się głośniejsze z każdą chwilą. Dziewczyna zauważyła, że jej siostra w panice przeszukuję kieszenie, żeby znaleźć latarkę. Niestety prawdopodobnie wypadła jej z kieszeni w czasie ucieczki przed Łowcami z Wielkiego Plemienia. Bliźniaczki przytuliły się do siebie starając odsunąć jak  najdalej od nadchodzącego nieznanego niebezpieczeństwa. Jednak ono nie nadeszło, co prawda dziwne dźwięki nie ucichły, ale oczy sióstr stopniowo przyzwyczajały się do ciemności.
Powoli ośmielone dziewczyny zeszły ze swojej "wyspy" gruzu. Puma postawiła nogę na podłodze, rozległ się kwik, a ona zawtórowała mu piskiem i natychmiast zabrała ją z powrotem. Nastąpiła na coś miękkiego, puszystego i zdecydowanie żywego. Wilczyca podeszła do skraju bezpiecznego "nieżywego" terytorium i szybkim ruchem podniosła coś z podłogi. Puma podeszła do niej. W rękach jej siostra trzymała małe stworzenie, które wszelkimi siłami próbowało się wydostać. Stworzonko było małe i puszyste, miało dziwny kształt. Dziewczyna była prawie pewna, że nigdy nie widziała czegoś podobnego. Nigdy za wyjątkiem...
- Wielka Księga- prawie zapiszczała z podniecenia Puma. Mówiąc Wielka Księga miała na myśli Wielki Atlas Zwierząt. Dziewczyna pamiętała, że kiedy była mała, matka opowiadała im o Stworzeniu, tak jakby kiedyś istniał świat poza centrum, gdzie bogowie i ludzie żyli razem. Jednak w pewnym momencie ludzie rozgniewali bogów i ci rozdzielili świat na bogów i ludzi, a tych ostatnich zamknęli w centrum. Jeśli człowiek był dobry i przynosił chlubę swemu stadu bogowie znów pozwalali mu żyć w ich świecie, jednak jeśli był zły i nie czcił bogów jak to robiło Wielkie Stado bogowie niszczyli jego duszę na zawsze. By podkreślić swoją wiarę w prawdziwych bogów i zdobyć sobie ich przychylność dzieciom urodzonym w stadzie Wilczycy i Pumy nadawano imiona bogów, które brano właśnie z tej księgi. W stadzie panował zwyczaj, że gdy na świat przychodził nowy członek wódz brał Wielką Księgę i otwierał na jakiejś stronie. Podobno to bogowie decydowali na cześć, którego z  nich będzie nazwane dziecko.
Nagle do Pumy doszła straszna myśl
- Wilczyco! To bóg! Nastąpiłam na boga! Umarłyśmy, a oni przyjęli nasze dusze do siebie, a ja nastąpiłam na jednego z nich! Teraz zniszczą nas na zawsze!
-Uspokój się! Przecież to nie może być świat na zewnątrz!  Tyle o nim czytałyśmy, tam muszą być horyzonty, drzewa  i trawa, które są zielone, niebo, słońce, które wschodzi, zachodzi i świeci, rzeki, które są zimne i księżyc, co jest czasami okrągłą tarczą, a czasami jest jak uśmiech. To nie może być świat na zewnątrz!
Ostatnie zdanie Wilczyca wykrzyczała, a Puma poczuła nutkę trwogi w jej głosie, jak gdyby jej siostra bała się, że cały ten świat na zewnątrz jest fikcją, a prawda jest taka... zimna i ciemna. Puma jednak poczuła ulgę. Nagła reakcja siostry przypomniała jej, że dawno już zwątpiły w bogów. Z tego samego dnia, kiedy ojciec  nauczył je czytać, w ich umysłach zasiane zostało ziarno zwątpienia.
We wszystkich książkach, to człowiek był najważniejszy, wykorzystywał zwierzęta, robił z nich przyjaciół lub je jadł, a nie na odwrót, jak powinno być gdyby zwierzęta były bogami. Na początku Puma myślała, że właśnie takie postępowanie ludzi ściągnęło zasłużony  gniew bogów, i rozdzieliło plemię ludzkie i zwierzęce. Tak sądziła, póki nie przeczytała Wielkiej Księgi, czyli jak się okazało zwykłego Atlasu Zwierząt, jedynej księgi jakiej jej nie wolno było czytać. Pamiętała jak przepełniona strachem otworzyła księgę, nie zdążyła przeczytać wszystkiego, ale to co przeczytał wystarczyło by zrozumieć, zwierzęta to nie bogowie, ale tylko zwierzęta. Pamiętała jak długo bił ją ojciec krzycząc, że bogowie zniszczą jej duszę, jeśli nie wykupi grzechu czytania Wielkiej Księgi cierpieniem. Wilczycy też się dostało, ale mniej gdyż ona tylko stała na czatach.
Puma wzdrygnęła się na wspomnienie bólu i nachyliła się nad zwierzęciem, które nadal się szamotało. Było podobne do małej puszystej kulki, jedyne co nie pokrywała sierść były okrągłe małe uszka, śmieszne łyse łapki z pazurkami i oczka jak malutkie kropeczki. Wilczyca powoli położyła go na ziemi. Stworzonko natychmiast uciekło, a bliźniaczki popatrzyły w  ślad za nim. Podłoga wprost kipiała od małych i większych zwierząt takich samych lub zupełnie innych.
Niektóre miały długie uszy, a niektóre ogony. Może to nie był świat poza centrum, ale był zupełnie inny, niż ten, w którym żyły.





Przepraszam za spóźnienie, drobny konflikt z komputerem ^^ Jednak przecież gdzieś na świecie na pewno jest jeszcze sobota prawda? Czyta nas bardzo dużo ludzi z różnych krajów, przynajmniej tak nam się wyświetla w statystykach. To bardzo ciekawe, bo choć piszemy po polsku, to najwięcej mamy wyświetleń z USA. Najbardziej ciekawi mnie czytelnik lub czytelnicy z Serbii, którzy bardzo aktywnie czytają nasz blog. Z Bagheerą wprost umieramy z ciekawości kim jest lub są te osoby.
Stąd też moja prośba o komentarze (mogą być anonimowe, byle ze stałym pseudonimem)  które pozwolą nam lepiej zrozumieć naszych czytelników. Tą prośbę kieruję do wszystkich, nie zależnie od kraju. zapomniałabym dodać, że mieliśmy nowy jubileusz - 300 wyświetleń. Czyli mamy 100 wyświetleń tygodniowo, co jest ładną sumką!!! Tak trzymać!!!

Wasza na wieki
Litka