Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Prolog-czyli dużo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Prolog-czyli dużo. Pokaż wszystkie posty

sobota, 3 sierpnia 2013

Prolog - czyli dużo, duuuużo wcześniej

Po niebie przelatuje odrzutowiec. Widoczność jest słaba, praktycznie zerowa. Pilot ze znudzeniem patrzy na skaner podczerwieni. To przecież oczywiste, że nikt nie przeżył - myśli. Kombinezon mający go chronić przed promieniowaniem jest niewygodny i utrudnia prowadzenie samolotu. Spodnie ciśnieniowe zaciskając się na nogach powodują okropne uczucie. Jakby ktoś nasypał piasku do żył. Samolot zatacza koło i omija szerokim łukiem jeszcze płonący krater, który rozciąga się na kilka kilometrów. Nawet z dużej odległości widać łunę bijącą z tego miejsca. Po paru sekundach lotu Pilot dostrzegł zarys Wielkiej Galerii Handlowej. To było największe centrum, jakie powstało na świecie. Symbol potęgi i cywilizacji XXI wieku, częściowo zawalone przez trzęsienia ziemi, wywołanymi meteorytem . Aż strach pomyśleć ile ludzi było w środku w czasie katastrofy. Część pogrzebana żywcem, a część umarła w męczarniach przez bardzo silne promieniowanie. 
Coś w opowieściach o wieży Babel może być prawdziwe - Bóg nie lubi, kiedy ludzie za bardzo się do niego zbliżają przez swoją pychę. - myśli - Jak dobrze, że zdążyłem pokazać córce Wielką Galerię Handlową, zanim została zniszczona.
Pamiętał jak przewodnik opowiadał o wymiarach centrum, o filtrach powietrza, które mogły zatrzymać wszelkie zanieczyszczenia, o tym, że centrum ma autonomiczne zasilanie oraz że woda jest brana ze źródła głębinowego, tak, że niestraszne były wszelkie zanieczyszczenia z zewnątrz.
Wtedy centrum wydawało się oazą bezpieczeństwa, uwolnioną od wszelkich zanieczyszczeń, spalin i toksyn świata zewnętrznego. Pogrąża się w wspomnieniach. Jego córka skakała niby mały kangurek, taki jakiego widzieli w ZOO na pierwszym piętrze. Wszystko jej się podobało. A kiedy zobaczyła salę kinową i dziecięce piętro była gotowa zamieszkać w tym centrum. Kiedy zdarzyła się ta katastrofa w środku były dzieci. Takie jak ona. Pomyślał - Co by było, gdyby meteoryt spadł miesiąc wcześniej, gdy on odwiedzał to miejsce. Pamiętał jak szybko wszystko się stało. Światło na niebie. Wybuch i wstrząsy odczuwalne nawet na drugim kontynencie. Wszystko pokryło się pyłem i kurzem. Słońce zniknęło. Naukowcy, wojsko, politycy, nikt nie mógł nic zrobić. Ba! Nikt nawet nie przewidział, że coś takiego może się stać.
Meteoryt wszedł bez większego uszczerbku w atmosferę ziemską, poważnie uszczuploną przez dziurę ozonową. Najwięcej szczęścia mieli ci co zginęli na miejscu. Gorzej było tym, których zabiły wstrząsy. Trzęsienie ziemi uszkodziło elektrownie atomową, więc władze zarządziły ogrodzenie zagrożonego terenu. Olbrzymiego terenu zajmującego prawie trzy wysoko rozwinięte państwa.
Teraz - jakieś trzy miesiące po wypadku - gdy wreszcie można było w miarę bezpiecznie latać trzeba było sprawdzić czy jacyś ludzie nie zostali przy życiu. To absurd. - myśli- Nikt nie przeżył. Teraz on musi ryzykować życie i latać w bezsensownym celu.
Czujnik promieniowania zaczął piszczeć - poziom zbliżał się do niebezpiecznej górnej kreski, śmiertelnej dla życia. W oddali zobaczył inny samolot, przeszukujący swój teren. Tamten również zawracał do bazy. Pilot skoncentrował się na tym by nie spowodować zderzenia i jak najszybciej wrócić do domu. Czujnik promieniowania wył coraz głośniej komponując się z pikaniem innej aparatury.
W całym zgiełku pilot nie zwrócił uwagi, że gdy przelatywał nad galerią handlową na zielonym skanerze podczerwieni pojawiły się ,,ciepłe" czerwone kropki ludzkich istnień - tysiące, a może nawet milony...



Zdjęcie by Litka

No i by było dzisiaj na tyle. Jutro też postaram się dodać, mam nadzieję, że wyjdzie trochę dłuższe ^^
Jak ma ktoś jakieś życzenia dotyczące prowadzenia bloga i dodawania postów to proszę o dodawanie komentarzy.
Litka