piątek, 11 października 2013

Powrót


,,No i po co my ją ze sobą brałyśmy?" pomyślała Wilczyca przeskakując kolejną kupę gruzu. Puma biegła tuż przy jej boku i chyba myślała o tym samym, bo z niedowierzaniem kręciła głową. Kia wlekła się z tyłu sapiąc i prosząc o to, żeby zwolniły lub zrobiły krótką przerwę. Bliźniaczki jednak nie zwracały na nią zbytniej uwagi, a męczarnie przez jakie przechodziła teraz czarnowłosa traktowały jako karę za układ z jej ojcem - królem Parkingu. Władca podziemi łaskawie pozwolił im wypocząć na swoim terytorium, ale następnego dnia musiały już ruszyć w drogę. Wilczyca krzywiła się przy każdym kroku przez ranę zadaną w brzuch przez poddanych króla. Puma nie wyglądała o wiele lepiej. Wilczyca policzyła, że uwięzione w sklepie z ubraniami siedziały około trzech dni bez jedzenia. Król również nie zaoferował im nic do przegryzienia. Mijały właśnie siłownię, przy której zwykle składowano ciała, gdy nagle w głębi piętra usłyszały znane im, aż za dobrze okrzyki bojowe. Odwróciły się. Łowcy z Wielkiego Stada pędzili ku nim z obnażonymi nożami. Wystarczyło jedno spojrzenie, żeby Wilczyca rozpoznała orszak Świderka, który kilka dni wcześniej zagonił je w pułapkę w FUNplastiku.
- Jednak przeżyły!
-  Żyją!

Ta wiadomość najwyraźniej dodała wojownikom ochoty do walki, bo rzucili się w ich stronę z jeszcze większym zapałem i chęcią zemsty za przysypanych gruzem towarzyszy.
- No nie... - mruknęła Puma, kiedy Kia wyłożyła się jak długa kilka kroków przed jednym z łowców.
Dziewczyna krzyknęła z przerażeniem, kiedy mężczyzna złapał ją za gardło i przydusił do ściany. Zdecydowanie nie była przyzwyczajona do tak ekstremalnych warunków. Wilczyca najszybciej jak to było możliwe pobiegła jej z odsieczą. Ładowarka świsnęła w powietrzu i zanurzyła się w głowie przeciwnika. Bliźniaczka odepchnęła ciało na bok chcąc dostać się do przerażonej królewskiej córki, lecz drogę zastąpił jej kolejny łowca. Był znacznie zwinniejszy i lepiej obyty w walce niż poprzedni, więc pokonanie go zajęło  trochę więcej czasu. Wilczyca rozejrzała się w poszukiwaniu swojej siostry. Na szczęście tamta radziła sobie znacznie lepiej wycinając w pień napastników. Kia za to z powodu swojej niezdarności zupełnie nie potrafiła sobie poradzić. Wrzeszczała i kopała mężczyznę, który zacisnął swoje brudne, umięśnione łapy na jej talii. Nie zamierzał zabijać dziewczyny… przynajmniej na razie.
- Całkiem niezła zdobycz, Suchar. – zachwalał wysoki blondyn o białej jak ściana cerze i głębokiej ranie na czole – Wiele bym dał za taką cielęcinkę – to mówiąc uniósł podbródek Kii na wysokość swojej twarzy. Czarnowłosa była coraz bardziej wściekła i z całej siły ugryzła go w palec. Mężczyzna cofną pośpiesznie rękę i warknął coś pod nosem.
- I co kochanieńka? Zabawimy się? – zarechotał Suchar ciągnąc ją z trudem w stronę terytorium Wielkiego Stada.
Nagle wokół jego szyi owinęła się czyjaś ogromna dłoń i wciągnęła zaskoczonego mężczyznę do środka sklepu, który znajdował się na wprost. Kia upadła na ziemię kaszląc. Z niejakim wysiłkiem wsparła się na rękach wpatrując w stronę swojego wybawcy spowitego przez mrok.
- Jeszcze ktoś chce się zabawić?! – krzyknął męski głos z ciemności, a oczom pozostałych ukazało się zmasakrowane ciało Suchara.
Wojownicy z obawą cofnęli się, aż pod samą ścianę, jednak mimo to nie przyszło im pożyć dłużej. Może oprócz blondyna z raną, któremu udało się uciec. Bliźniaczki uradowane patrzyły na znajome twarze gangu Nosorożca. Nie widziały nikogo ze swojego stada tylko przez kilka dni, ale wydawało się im, że odkąd ostatni raz się spotkali minął, co najmniej miesiąc.


~~


Lwica chodziła tam i z powrotem tuż nad sufitem po wąskiej metalowej belce wystającej z na wpół zawalonej ściany. Było to jej ulubione miejsce, w którym mogła zatopić się we własnych myślach i pobyć sama ze sobą. Do podłogi dzieliło ją dobre kilkanaście metrów, ale kobieta nie bała się ani trochę. Z gracją kota stawiała chude nogi jedna za drugą i tak ciągle, dopóki nie doszła do ściany, gdzie zawracała i odbywała podniebny spacer ponownie. Równowaga, spokój i samotność – to byli jej nieodłączni przyjaciele, w których towarzystwie przebywała najczęściej. Jednak teraz odłożyła ich na drugi plan, ponieważ na dole działo się coś znacznie bardziej ciekawszego. Lwica z rozbawieniem przyglądała się rozpaczliwej walce Wilczycy i Pumy z łowcami z Wielkiego Stada. Ich śmieszne ruchy w walce, mimo iż oryginalne i zacięte nadal były zbyt powolne i mało głębokie. No i oczywiście broń w postaci ładowarek, która przyprawiała ją o napady śmiechu. Kobieta odgarnęła dłonią krótkie, sterczące na wszystkie strony włosy. Akcja stała się o tyle bardziej intrygująca, kiedy do akcji wkroczył czarnoskóry mięśniak wielki niczym dąb i jego paczka. Lwica znała go bardzo dobrze. Nosorożec był jednym z najlepszych łowców z jej stada.
Dobrze pamiętała, jak mniej niż rok temu, wyciągnął do niej pomocną dłoń, kiedy jej życie wisiało na włosku. Jej własne stado rozszarpywało ją na strzępy. Pomimo tego, że w pojedynkę bez trudu pokonałaby każdego, to nie mogła uporać się ze wszystkimi na raz. Wiedziała, że nie była łaskawą przywódczynią, ale nigdy nie chciała zostać wodzem. Wybrano ją, a ona dobrze sprawowała swoje obowiązki i pomimo tego, że trzymała stado w żelaznych rękach, nigdy nie brakowało im jedzenia. Lwica wzdrygnęła się na wspomnienie zdrady i hańby. Większość blizn szpecących jej ciało pozostało z tamtej walki. Walki z własnym stadem. Wtedy zabiła wielu swoich przyjaciół, którzy jak się okazało wcale nimi nie byli. Chociaż ich straty były znaczące, nie mogła pokonać wszystkich i traciła siły. I wtedy pojawił się Nosorożec. On i jego brygada wycieli w pień całe zdradzieckie stado Lwicy. Wtedy jeszcze miała inne imię... ale potem wstąpiła do tego stada.
Rany na ciele się zabliźniły, a dziwne uczucie w klatce piersiowej, jakby kamień, zostało na zawsze.
Na początku dziwiła się czemu to nie Nosorożec jest wodzem stada,a te dwie bliźniaczki. On miał około dziewiętnastu lat, był silny, stanowczy i był rzecz jasna urodzonym przywódcą, natomiast one ledwo odrosły od ziemi, były jeszcze młode i głupie. Po jakimś czasie dostrzegła, ze mają w sobie coś dziwnego, nigdy nie zrozumiała co, ale prawdopodobnie dlatego one objęły przywództwo.

 Kobieta jeszcze raz omiotła pozbawionym uczuć spojrzeniem błękitnych oczu po osobach zgromadzonych na dole. Wtem dostrzegła dziewczynę, której jeszcze nigdy nie widziała. Przykucnęła na zimnej belce, żeby widzieć ją lepiej. Blada twarz, ciemne włosy i prawie białe oczy. Musiała być jeńcem z jakiegoś innego stada, z którym walczyły po drodze siostry. Lwica uznała, ze to jedyne wyjaśnienie, ale nagle Puma podeszła do tajemniczej dziewczyny i pomogła jej wstać, a potem jeszcze położyła jej dłoń na ramieniu. Nie. Tak się nie traktuje jeńców ani więźniów. W takim razie, kim ona jest?
Lwica jeszcze przez parę chwil śledziła wzrokiem czubek głowy Nosorożca, pokryty posklejanymi włosami, aż w końcu zniknął za rogiem razem z jego gangiem, bliźniaczkami i czarnowłosą zagadką.

~~




- J-jeszcze  raz dziękuję… - wymamrotała Kia spuszczając wzrok i rumieniąc się
- Nie ma za co. – rzucił Nosorożec po raz trzeci w ciągu pięciu minut
Chłopak o lekko rudawych włosach i wielkich muskułach trącił go znacząco łokciem, jednak tamten udawał, że nie zauważył. Zdawał sobie sprawę z tego, że wpadł jej w oko, ale postanowił to ignorować. Bardzo nie lubił dziewczyn, które od razu się do niego garnęły… w sumie w ogóle nie lubił dziewczyn. No, może poza Lwicą, którą traktował jak dobrą kumpelę mimo, że była o parę lat od niego starsza i Hieną młodszą siostrą, jego najlepszego przyjaciela Szakala, która była przecież jeszcze dzieckiem. Wilczyca i Puma to, co innego. One były przywódczyniami, wodzami, władcami… To im zawdzięczał to, że wszyscy jeszcze nie pomarli z głodu i pragnienia. Ale nie wiedział czy tak by za nimi przepadał, gdyby były zwykłymi wojowniczkami. Nigdy się nad tym nie zastanawiał. Kia spoglądała na niego, co chwilę, po czym uśmiechała się pod nosem i szybko odwracała wzrok. Do ich piętra pozostał jeszcze spory kawałek drogi, a Nosorożec nie miał zamiaru spędzać go w tak niekomfortowej atmosferze.
- Obmyśliliśmy plan przejęcia światła. – zwrócił się w końcu do bliźniaczek – Ma się odbyć w tę Noc i…
Nagle przerwało mu dość głośne burczenie w brzuchu  Pumy. Dziewczyna zarumieniła się z zawstydzenia.
Nosorożec przyjrzał się bliźniaczkom. Były obrazem nędzy i rozpaczy, ich ubrania były uwalane we krwi, a one same pokryte licznymi zadrapaniami. Na pierwszy rzut oka widać było, że są na skraju wyczerpania, ale on na początku jakoś tego nie zauważył, więc dodał szybko:
- Ale w sumie możemy go przełożyć na za kilka dni, a wy w tym czasie odpoczniecie…
Wilczyca i Puma zgodziły się skinieniem głowy. Nosorożec omiótł je wzrokiem. Nie umiały ukrywać uczuć tak dobrze jak Lwica. Po ich minach od razu domyślił się, że wiedzą o czymś, o czym on nie wie i bynajmniej nie zamierzają się tym na razie z nikim dzielić. Powstrzymał się od zbędnych pytań czy komentarzy, choć korciło go, żeby spytać o Kię. Skąd się wzięła i kim jest? W świetle lamp spostrzegł, że ma sześć palców u obu rąk, a palce u stóp są dziwnie zrośnięte. To wszystko wydawało mu się nieco podejrzane… tajemnicze zniknięcie przywódczyń stada, ich nieobecność trwająca kilka dni i nagły powrót z nieoczekiwanym gościem.
- Już prawie jesteśmy. – powiedziała Wilczyca spoglądając na Kię – Za tamtymi schodami znajduje się nasze piętro.
Królewska córka uśmiechnęła się smutno. Jej dłonie drżały. Wilczyca miała powiedzieć jej coś na pocieszenie, ale wiedziała, że Kia domyśla się co chcieli z nią zrobić Łowcy z Wielkiego Stada. Dziewczyna bała się i wcale nie chodziło tu o strach przed śmiercią.
 Nagle drogę zagrodziła im dziewczyna o długich czarnych włosach i lekko skośnych oczach.
- Kto to? – spytała bezpośrednio, po czym wskazała głową na Kię
Wilczyca wypuściła głośno powietrze. Tylko spokojnie, Wilczyco. Weź głęboki wdech i udawaj, że jej nie znasz.
- Nazywam się Kia…
- Ja jestem Łania. – dziewczyna wypięła pierś jakby samo jej imię było powodem do dumy – A ty… jesteś tu nowa?
- Niezupełnie… Ja tylko tak na chwilę. – Kia coraz bardziej zaczynała żałować swojej decyzji o pójściu razem z bliźniaczkami
- Dlaczego masz takie dziwne imię? – Łania nie dawała za wygraną przewiercając czarnowłosą wzrokiem
Puma odsunęła ją lekko, lecz zarazem dostatecznie mocno, żeby tamta prawie spadła ze schodów. Ona też za nią nie przepadała podobnie jak jej siostra.
- Daj spokój i lepiej zajmij się wartą. – warknęła na Łanię, po czym rzuciła w stronę Nosorożca, po to, żeby zagłuszyć dalsze pytania wścibskiej dziewczyny – Więc jaki jest ten wasz plan przejęcia światła?


Lwica (w wersji z normalnymi ubraniami) by Bagheera




Uff... wreszcie to napisałam. Wstawiam dzisiaj, choć wiem, ze powinnam to zrobić jutro, ale to w ramach przeprosin za to, że Litka wstawiła poprzedni post dopiero w poniedziałek. Mam nadzieję, ze wam się spodoba ^^. Jeszcze raz (i pewnie nie ostatni) zachęcam do komentowania (nie tylko jednorazowego, ale  oceniania każdego postu), a tym co to robią serdecznie dziękujemy ;). To dla nas niezwykle ważne, bo wiemy więcej o fabule niż wy, więc możemy się czasem pogubić i nie wyjaśnić wszystkiego do końca, a poza tym to ogólnie potrzebujemy krytyki i kontaktu z czytelnikami chyba jak każdy autor bloga :D. Zachęcam również do wysyłania rysunków, bo jak na razie to nasze skrzynki świecą pustkami, a nam w końcu zabraknie pomysłów na prace XD. Jest jeszcze jedna sprawa, a mianowicie spamerskie strony, które powróciły w wielkim stylu i spamują  jeszcze bardziej, choć blokuję je już nie wiem który raz. Jakby ktoś wiedział coś o tym jak skutecznie je zablokować to prosimy o informację, bo te puste wyświetlenia stają się nie do zniesienia D:.
Bagheera

poniedziałek, 7 października 2013

Król

Bliźniaczki trzymały się za ręce. Puma nie widziała nic, oprócz czubka własnego nosa. Jakimś cudem zeszły z "ruchomych" schodów nie zabijając się przy tym. Niepewnie wstąpiły do królestwa mroku. Po omacku wędrowały jeszcze przez pół godziny, tak że dziewczyna zaczęła wątpić czy w ogóle powinny tu wchodzić. Nagle usłyszały jakiś szelest. Jak na komendę obróciły się, ale nie zobaczyły nic oprócz ciemności. Chociaż wychowały się w Nocy, nigdy nie były w tak gęstym i nieprzeniknionym cieniu. Mrok otaczał ich, a sprawę pogarszało jeszcze okropne zimno. Bliźniaczki ubrane były w T-shirty i jeansy, ale ubranie ich było mocno porwane i chłód bez problemu przenikał do skóry. Gdyby Puma jak zwykle miała na sobie o wiele zadurzą bluzę z kapturem, jej sytuacja nie była jeszcze taka beznadziejna, ale akurat dzisiaj jej nie ubrała, więc z Wilczycą szczękała zębami i trzęsła się jak w febrze. Siostra próbowała ogrzać ją własnym ciałem, tuląc się do niej, ale nie wiele to pomogło.
Nagle coś ciężkiego owinęło się wokół gardła Pumy i dusząc pociągnęło do tyłu. Ten sam los spotkał Wilczycę. Siostry nie chcąc by ich rozdzielono, zareagowały natychmiast i odpięły ładowarki od pasa. Chociaż nie przyzwyczajony do ciemności były na straconej pozycji, korzystając z zaskoczenia, zdołały pokonać napastników.
Jak tylko się uwolniły obróciły się do siebie plecami i przyjęły pozycję bojową, wpatrując się w ciemność.
Nagle coś długiego i ciężkiego uderzyło Pumę w głowę. Upadła na podłogę. Połowę świata zalała czerwona ciecz, ale widziała jeszcze jak Wilczyca pada zgięta w pół i wymiotuję krwią. A potem straciła przytomność.


(Nieprzytomna Puma - rysunek by Litka <farby>)
Ktoś ciągnął ją po ziemi. Głowa wydawała się warzyć tonę, a każdy wstrząs był powodem potwornego bólu. Chciała zobaczyć, co się dzieję z Wilczycą, ale z wysiłku i bólu zemdlała.



Ktoś nią potrząsał. Z trudem otworzyła oczy. Ktoś postawił ją na nogi. Natychmiast upadłaby, ale obok stała Wilczyca, która posłużyła podporą. We dwie dały radę jakoś utrzymać równowagę. Wilczyca ociekała krwią. Po chwili Puma zdała sobie sprawę, że sama, też aż się od niej klei. Mimowolnie zaczęła podziwiać nieznaną, do tej pory broń.
-To był zamach!- rozległ się basowy głos tuż obok dziewczyn. Spojrzały w tamtą stronę, ale oczywiście nic nie zobaczyły
-Zapalić światło - rozkazał ten sam głos i w następnej sekundzie z dziwnym "wrzyytt" rozbłysło cztery lampy. Po dwie z każdej strony bliźniaczek. Miały dziwne żółto-białe światło i były nisko, gdzieś na poziomie kolan.
Dziewczyny zasłoniły ręką oczy, ale po chwili już przyzwyczaiły się do oświetlenia. Rozejrzały się. Zewsząd otaczały je dziwne blaszane ,,domki". Miały różne kolory, a kształtem przypominały "boga",na którego nadepnęła Puma. Każdy z nich miał parę "oczu", takich samych jak te, z których wydobywało się światło.
"Domki" stały na dziwnych,okrągłych, gumowych łapach.

Przed bliźniaczkami na podwyższeniu z tych gumowych kół siedział mężczyzna, trochę młodszy od Świstaka. Miał szarą, krótką brodę i wesołe, bardzo mądre oczy, które z zaciekawieniem przyglądały się bliźniaczkom.
- To był zamach! - powtórzył
Siostry  z książek wiedziały co to zamach i co za to grozi, a taka perspektywa się im nie uśmiechała. Puma wiedziała, że musi coś powiedzieć, ale tępy ból w głowie nie pozwalał jej się skupić. W końcu jednak wydusiła:
- Nie, to nie był zamach. - i w tej samej chwili zrozumiała, jak głupie to było. Jeśli ten mężczyzna mówi o zamachu, to oczywiste, że jest królem. A to "niby-krzesło" to najprawdziwszy tron! Przeczyć królowi było najgłupszym z możliwych wyjść, jednak tego, co powiedziała nie dało się już cofnąć...
- Zamordowałyście jednego z moich ludzi, a drugiego ciężko zraniłyście. Wdarłyście się na moje terytorium!
Jeśli to nie jest zamach to ja nie wiem co jest! -spokojnie powiedział król, ale wyraźnie tracił cierpliwość
Chociaż Puma wiedziała, że jej szanse na przeżycie maleją z każdą chwilą, zaczęła się zastanawiać, która z nich chybiła i nie zabiła przeciwnika...
- To nie był zamach - powiedziała nagle Wilczyca - zamach jest wtedy, jak się targnie, na życie osoby władcy. To co zrobiłyśmy jest tylko zabójstwem i to w obronie własnej.
Król wyglądał na lekko zmieszanego, a Wilczyca kontynuowała dalej:
- A co do terytorium, znalazłyśmy się tutaj przypadkiem, i gdybyście pokazali nam drogę, z przyjemnością opuściłybyśmy je.
 - Zgoda - powiedział powoli - ale wypuszczając was okazalibyśmy wam przysługę, prawda?
Puma mimo woli pokiwała głową.
 - A więc jeśli nie rozkażę was zabić i pomogę się stąd wydostać, będziecie moimi dłużniczkami...
Gdyby nie nutka groźby w głosie króla, bliźniaczki zaprotestowałyby, ale na pewno nie chciały być zabite, zwłaszcza po małym pokazie umiejętności tutejszych wojowników.
Król kontynuował tyradę:
- Widzicie od dłuższego czasu jemy wyłącznie zwierzęta ze sklepu zoologicznego.- Puma zrozumiała, że chodzi o miejsce z bogami - Jednak jedzenie samego mięsa, powoduje, że ludzie zaczynają chorować i umierać. Wcześniej jedliśmy karmę dla zwierząt jako urozmaicenie, ale ona skończyła się dawno temu. Zwierzęta zaczęły jeść inne zwierzęta i ich liczba zmalała. Jesteśmy na skraju głodu. Jeśli was wypuszczę obiecacie przynosić regularnie różnorodne pożywienie do naszego Parkingu, a jak nie dotrzymacie słowa wypowiemy wam wojnę. Nie dlatego, że chcemy krwi - uśmiechnął się pobłażliwie- ale po prostu z konieczności. - I dla podtrzymania swoich słów zaczął bawić się swoją bronią. Puma nareszcie mogła jej się bliżej przyjrzeć. Była to gruba lina z metalowymi powykręcanymi końcówkami.
Bliźniaczki poczuły pulsowanie ran na wspomnienie o porażce. widocznie było to widać, bo Puma usłyszała jak ktoś za jej plecami mówi " Nissan widziałeś jak strasznie boją się "brzypinek do referów", ich broń nie może się z nimi równać!" Dziewczyna domyśliła się, że "bszypinka do roferów" to nazwa tej potężnej broni.
Wojna ze stadem tak dobrze zaopatrzonym była nie do  pomyślenia.
- Ale na górze też kończy się jedzenie - powiedział szybko Wilczyca i wyjaśniła całą sytuację z zapasami i Wielkim Stadem.
Puma bała się, że król zaraz karze je zabić jako niepożyteczne, dlatego nagle powiedziała
- W sumie jest jeszcze jedna możliwość...









Przepraszam, przepraszam, przepraszam!!! Miałam problemy z techniką <jak zwykle> stąd te opóźnienia, ale to nie zmienia faktu, że jest poniedziałek, a ja dopiero dodałam post. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina! Przewiniłam się okrutnie w stosunku do was drodzy czytelnicy zwłaszcza, że mamy
1600WEJŚĆ
Juupiiieeeej!!! Dziękujemy, dziękujemy za wasze częste wizyty, ALE
No właśnie zawsze jest jakieś ALE
Wizyty to jedyne co robicie!
A komentarze? Nie dowiemy się czy dobrze piszemy? Czy nie jesteście spamerską stroną? bez waszych komentarzy!!!

CZYTAM=KOMENTUJĘ

A do tego mogę też dodać rysuję i biorę udział w konkursie. Już tydzień minął a my nie otrzymałyśmy żadnej pracy!!! Co to w ogóle jest?
no, ale cóż nie każdy ma talent plastyczny, ale mam nadzieję, że komentarz to każdy jakoś sklecić potrafi
A co do ilustracji to dodane prze ze mnie i Bagheerę można oglądać na razie w rozdziałach:
"Polowanie"
"Wspomnienia"
"Pułapka"
"Ciemność"
"Prolog-czyli dużo, duuuużo wcześniej"
No i oczywiście
"Król"
Na razie tylko tyle, ale mamy zamiar uzupełnić zaległości i dodać rysunki do każdego, a przynajmniej większości rozdziałów.
 Zawsze wasza
Litka

piątek, 27 września 2013

Ciemność

Bliźniaczki cofnęły się o krok do tyłu i popatrzyły na siebie. Jedno spojrzenie wystarczyło. Powoli zeszły z kupki gruzu, tym razem patrząc pod nogi. W całym pomieszczeniu słychać było świergoty, powarkiwania, piszczenie i inne najrozmaitsze dźwięki. Wilczyca przymknęła na chwilę oczy i napawała się tą muzyką. Hałas. Tak naprawdę towarzyszył jej tylko podczas polowania w postaci rozpaczliwych krzyków ofiar ginących z rąk członków stada, do którego należała. Nigdy nie istniał tak sam z siebie, bez powodu. Dziewczyna postanowiła przyjrzeć się z bliska dziwnym stworzeniom. Podeszła do jednego z nich, a przynajmniej starała się, bo tamto natychmiast zniknęło w labiryncie zawalonych regałów i klatek.
- Jak myślisz co to jest za miejsce? - spytała ją siostra
- To chyba OO. - stwierdziła próbując podejść kolejnego zwierzaka
- OO?
- Tak. To takie miejsce, gdzie jest mnóstwo zwierząt i ludzie je oglądają. - wyjaśniła Wilczyca, po czym dodała widząc zdziwienie Pumy - Nie pamiętasz? Czytałyśmy o tym w takiej dużej niebieskiej książce.
- Chodziło ci chyba o ZOO. - poprawiła ją tamta
Wilczyca zarumieniła się ze wstydu, lecz próbowała udawać, że nic ją nie obchodzi pomyłka. Podeszła do Pumy, której udało się schwytać stworzenie trochę przypominające to, które uznała wcześniej za Boga tyle, że w odróżnieniu od niego miało szpiczasty łepek i długi ogon. Zamaszyście przebierało łapkami, wiło się i rzucało na wszystkie strony. Dziewczyna ścisnęła zwierzę z całej siły. Wydało z siebie przeciągły pisk przepełniony bólem. Puma z pogardą rzuciła stworzenie w ciemność i natychmiast zainteresowała się małym chodzącym czymś pokrytym twardą skorupą przypominającym kamień. Nagle tuż przed twarzą Wilczycy rozległ się trzepot. Ze strachem cofnęła się w kąt depcząc przy okazji inne zwierzęta. Na załamanej półce przysiadł tajemniczy ciemny kształt. Był piękny. Zamiast przednich łap miał spłaszczone, szerokie... właściwie co to było? Wilczyca sięgnęła w głąb pamięci. Już  kiedyś widziała coś podobnego... na okładce jakiejś książki. Tak! Już sobie przypomniała! To były skrzydła! Na jednej z jej ulubionych lektur był obrazek przedstawiający człowieka z ogromnym, białymi skrzydłami. Anioła. Dziewczyna podeszła bliżej, a właściciel skrzydeł zaskrzeczał głośno. Ani trochę nie przypominał człowieka. Czy to możliwe, że to jednak było Niebo, a to wszystko to jednak Bogowie?
- Czy jesteś aniołem? - spytała Wilczyca i wyciągnęła rękę w jego stronę. W zamian stworzenie pochyliło głowę i uszczypnęło ją w palec. Ała! Nie, to jednak nie był anioł. Anioły są dobre, przepełnione miłością i na pewno nigdy by tak nie postąpiły.
- Wilczyco, spójrz! - Puma pociągnęła ją za rękę i wskazała na szczelinę pomiędzy kupą gruzu i mebli a ścianą. Obie wcisnęły się w nią i... ujrzały dalszą część sklepu, a na jej końcu widać było biały prostokąt światła. Szybko rzuciły się w tamtą stronę. Towarzyszyły im przy tym najdziwniejsze odgłosy od syczenia, aż po mruczenie. Biegły nie zwracając uwagi na zwierzęta kąsające w nogi co jakiś czas, a wyjście było coraz bliżej. W końcu wybiegły ze środka i rozejrzały się wokoło. Na suficie świeciły lampy, które raziły po oczach odzwyczajone od światła bliźniaczki. To musiał być pasaż handlowy po zawalonej części centrum, aczkolwiek dziwne było to, że zasięg  Dnia dochodził aż tutaj. Siostry jednak nie miały czasu się nad tym dłużej zastanawiać. Większym problemem było to jak stąd wyjść. Znajdowało się tu kilka sklepów jeszcze w ogóle nie ,,wypatroszonych" z produktów przez żadne ze stad... a przynajmniej tak się na początku zdawało, bo kiedy dziewczyny wyruszyły na poszukiwania okazało się, że każdy z nich ział pustką.
- Czyli tym kawałkiem też rządzi jakieś stado... - mruknęła pod nosem Puma oglądając ze wszystkich stron opróżnione opakowanie po pokarmie dla rybek
- Raczej nie. - Wilczyca pokręciła głową - Pewnie to te dziwaczne stworzenia wszystko wyjadły. Przecież też muszą coś jeść.
- Nieważne. - westchnęła tamta - Tak czy owak znowu jesteśmy w pułapce.
Kilka godzin zeszło im na dokładnym badaniu nieznanej części centrum. Udało im się odnaleźć marmurową, bogato rzeźbioną misę, w której na kamiennym cokole stała rzeźba przedstawiająca kobietę trzymającą dzban. Na jednym z pięter wchodzących w terytorium ich stada znajdowało się coś podobnego tyle, że w odróżnieniu od tego było napełnione wodą. Ogromny zbiornik służył jako wodopój, lecz podobno w poprzednim świecie był tylko atrakcją dla ludzi i tryskała z niego woda. Po długim zwiedzaniu tajemniczego fragmentu piętra znały już każdy kąt oprócz jednych niepozornie wyglądających drzwi. Nacisnęły klamkę i weszły do środka gdzie zastały kolejne drzwi. Było ich trzy - jedne oznaczone kółkiem, drugie trójkątem, a na trzecich wisiała tabliczka z napisem ,,Parking". Bliźniaczki na widok tego ostatniego posłały sobie zdziwione spojrzenia i dla bezpieczeństwa wybrały te z trójkątem. Za nimi znajdowała się tzw. toaleta, czyli wodopój z którego mógł korzystać tylko przywódca stada i jego rodzina. Wilczyca i Puma były zmęczone, głodne, ale przede wszystkim  spragnione, więc nie namyślając się odkręciły kurki błyszczących rur i piły... piły długo i łapczywie. W końcu ponownie stanęły przed trzecimi drzwiami.
- Idziemy? - spytała niepewnie Wilczyca
- Idziemy. - potwierdziła Puma i nacisnęła klamkę. Otwarte na oścież drzwi ziały ciemnością, jedyne co było widoczne to schody w dół.. Siostry złapały się za ręce. Wiedziały, że tam na końcu, w dole może być śmierć lub wybawienie. Wilczyca odwróciła się żeby jeszcze raz uchwycić światło lamp i zatrzymać je w pamięci jak najdłużej, po czym zamknęła oczy i ruszyła prosto w mrok.


Wilczyca by Bagheera



Niedawno obchodziliśmy kolejną rocznicę! Aż 400 wejść! Niestety wczoraj nasz blog zaatakowały jakieś spamerskie strony i nabiły nam do ponad 600, ale na szczęście już je zablokowałam. :D Tak czy owak dozgonnie wam dziękujemy za to, że czytacie ,,100 lat po centrum handlowym" i prosimy o dodawanie opinii w komentarzach. Można dodawać anonimowo, lecz proszę o stały nick. Dla was to nic nie znaczy, ale dla nas to bardzo, bardzo dużo. Proszę piszcie co trzeba zmienić, co się wam podoba, a co nie. To naprawdę niezwykle ważne! Tak przy okazji to chciałabym ogłosić konkurs, który trwa od teraz do... zawsze. Polega on na narysowaniu rysunku dotyczącego przygód dwóch bliźniaczek lub ogólnie samych postaci z tej ,,książki". Prace proszę przesyłać na dwa adresy: chomiczynka6@o2.pl (ja) i litlit@op.pl (Litka), a my będziemy je publikować w raz z kolejnymi rozdziałami. Wasza twórczość jest jak najbardziej mile widziana. Dla przykładu wstawiam rysunek Wilczycy mojego autorstwa.
Bagheera



niedziela, 22 września 2013

Raj

Puma strzepała z ubrania biały pył.
Dwa razy w jeden dzień omal nie została pogrzebana, więc humor miała nie najlepszy.
Rozejrzała się za siostrą. Wilczyca kaszląc podniosła się z Ziemi.
- Gdzie jesteśmy?- zapytała. Puma sama chciałaby to wiedzieć. Tu najwyraźniej nad światłem nie panowało Wielkie Stado, bo chociaż w  centrum był Dzień to tutaj była Noc. Dookoła, nie widać było nic oprócz ciemności. Przez chwilę bliźniaczki w milczeniu spoglądały w górę na resztki podłogi ze sklepu FUNplastik. Nagle Puma usłyszała szmery, które jakby ośmielone ciszą, wydawały się głośniejsze z każdą chwilą. Dziewczyna zauważyła, że jej siostra w panice przeszukuję kieszenie, żeby znaleźć latarkę. Niestety prawdopodobnie wypadła jej z kieszeni w czasie ucieczki przed Łowcami z Wielkiego Plemienia. Bliźniaczki przytuliły się do siebie starając odsunąć jak  najdalej od nadchodzącego nieznanego niebezpieczeństwa. Jednak ono nie nadeszło, co prawda dziwne dźwięki nie ucichły, ale oczy sióstr stopniowo przyzwyczajały się do ciemności.
Powoli ośmielone dziewczyny zeszły ze swojej "wyspy" gruzu. Puma postawiła nogę na podłodze, rozległ się kwik, a ona zawtórowała mu piskiem i natychmiast zabrała ją z powrotem. Nastąpiła na coś miękkiego, puszystego i zdecydowanie żywego. Wilczyca podeszła do skraju bezpiecznego "nieżywego" terytorium i szybkim ruchem podniosła coś z podłogi. Puma podeszła do niej. W rękach jej siostra trzymała małe stworzenie, które wszelkimi siłami próbowało się wydostać. Stworzonko było małe i puszyste, miało dziwny kształt. Dziewczyna była prawie pewna, że nigdy nie widziała czegoś podobnego. Nigdy za wyjątkiem...
- Wielka Księga- prawie zapiszczała z podniecenia Puma. Mówiąc Wielka Księga miała na myśli Wielki Atlas Zwierząt. Dziewczyna pamiętała, że kiedy była mała, matka opowiadała im o Stworzeniu, tak jakby kiedyś istniał świat poza centrum, gdzie bogowie i ludzie żyli razem. Jednak w pewnym momencie ludzie rozgniewali bogów i ci rozdzielili świat na bogów i ludzi, a tych ostatnich zamknęli w centrum. Jeśli człowiek był dobry i przynosił chlubę swemu stadu bogowie znów pozwalali mu żyć w ich świecie, jednak jeśli był zły i nie czcił bogów jak to robiło Wielkie Stado bogowie niszczyli jego duszę na zawsze. By podkreślić swoją wiarę w prawdziwych bogów i zdobyć sobie ich przychylność dzieciom urodzonym w stadzie Wilczycy i Pumy nadawano imiona bogów, które brano właśnie z tej księgi. W stadzie panował zwyczaj, że gdy na świat przychodził nowy członek wódz brał Wielką Księgę i otwierał na jakiejś stronie. Podobno to bogowie decydowali na cześć, którego z  nich będzie nazwane dziecko.
Nagle do Pumy doszła straszna myśl
- Wilczyco! To bóg! Nastąpiłam na boga! Umarłyśmy, a oni przyjęli nasze dusze do siebie, a ja nastąpiłam na jednego z nich! Teraz zniszczą nas na zawsze!
-Uspokój się! Przecież to nie może być świat na zewnątrz!  Tyle o nim czytałyśmy, tam muszą być horyzonty, drzewa  i trawa, które są zielone, niebo, słońce, które wschodzi, zachodzi i świeci, rzeki, które są zimne i księżyc, co jest czasami okrągłą tarczą, a czasami jest jak uśmiech. To nie może być świat na zewnątrz!
Ostatnie zdanie Wilczyca wykrzyczała, a Puma poczuła nutkę trwogi w jej głosie, jak gdyby jej siostra bała się, że cały ten świat na zewnątrz jest fikcją, a prawda jest taka... zimna i ciemna. Puma jednak poczuła ulgę. Nagła reakcja siostry przypomniała jej, że dawno już zwątpiły w bogów. Z tego samego dnia, kiedy ojciec  nauczył je czytać, w ich umysłach zasiane zostało ziarno zwątpienia.
We wszystkich książkach, to człowiek był najważniejszy, wykorzystywał zwierzęta, robił z nich przyjaciół lub je jadł, a nie na odwrót, jak powinno być gdyby zwierzęta były bogami. Na początku Puma myślała, że właśnie takie postępowanie ludzi ściągnęło zasłużony  gniew bogów, i rozdzieliło plemię ludzkie i zwierzęce. Tak sądziła, póki nie przeczytała Wielkiej Księgi, czyli jak się okazało zwykłego Atlasu Zwierząt, jedynej księgi jakiej jej nie wolno było czytać. Pamiętała jak przepełniona strachem otworzyła księgę, nie zdążyła przeczytać wszystkiego, ale to co przeczytał wystarczyło by zrozumieć, zwierzęta to nie bogowie, ale tylko zwierzęta. Pamiętała jak długo bił ją ojciec krzycząc, że bogowie zniszczą jej duszę, jeśli nie wykupi grzechu czytania Wielkiej Księgi cierpieniem. Wilczycy też się dostało, ale mniej gdyż ona tylko stała na czatach.
Puma wzdrygnęła się na wspomnienie bólu i nachyliła się nad zwierzęciem, które nadal się szamotało. Było podobne do małej puszystej kulki, jedyne co nie pokrywała sierść były okrągłe małe uszka, śmieszne łyse łapki z pazurkami i oczka jak malutkie kropeczki. Wilczyca powoli położyła go na ziemi. Stworzonko natychmiast uciekło, a bliźniaczki popatrzyły w  ślad za nim. Podłoga wprost kipiała od małych i większych zwierząt takich samych lub zupełnie innych.
Niektóre miały długie uszy, a niektóre ogony. Może to nie był świat poza centrum, ale był zupełnie inny, niż ten, w którym żyły.





Przepraszam za spóźnienie, drobny konflikt z komputerem ^^ Jednak przecież gdzieś na świecie na pewno jest jeszcze sobota prawda? Czyta nas bardzo dużo ludzi z różnych krajów, przynajmniej tak nam się wyświetla w statystykach. To bardzo ciekawe, bo choć piszemy po polsku, to najwięcej mamy wyświetleń z USA. Najbardziej ciekawi mnie czytelnik lub czytelnicy z Serbii, którzy bardzo aktywnie czytają nasz blog. Z Bagheerą wprost umieramy z ciekawości kim jest lub są te osoby.
Stąd też moja prośba o komentarze (mogą być anonimowe, byle ze stałym pseudonimem)  które pozwolą nam lepiej zrozumieć naszych czytelników. Tą prośbę kieruję do wszystkich, nie zależnie od kraju. zapomniałabym dodać, że mieliśmy nowy jubileusz - 300 wyświetleń. Czyli mamy 100 wyświetleń tygodniowo, co jest ładną sumką!!! Tak trzymać!!!

Wasza na wieki
Litka





sobota, 14 września 2013

Wspomnienia

Ból. Ostry ból w ręce. Wilczyca jeszcze chwilę leżała z zamkniętymi oczami. Nie miała siły choćby ruszyć dłonią. Kiedyś czytała książkę, w której główna bohaterka umarła i trafiła do miejsca zwanego niebem i teraz w obliczu śmierci zastanawiała się czy ona i jej siostra też tam się znajdą i będą żyć w dostatku i spokoju przez całą wieczność. Usłyszała lekkie stęknięcie Pumy. Jednak żyły. Lekko rozszerzyła powieki, lecz dostrzegła tylko lekko popękany sufit z odpadającymi kawałkami farby.
     - Weź się w garść. – pomyślała i otworzyła oczy, po czym powoli podniosła się i usiadła na ziemi.
     - Myślałam, że umrzemy. – powiedziała do Pumy, która rozglądała się po sklepie – W sumie miałam taką nadzieję.
Dziewczyna odwróciła się w stronę wejścia, ale zamiast niego zobaczyła tylko kupę gruzu odgradzającą sklep z ubraniami od reszty centrum.
     - Nie martw się śmierć nas nie minie. – mruknęła ponuro jej siostra – Jak nie teraz to za kilka dni.
Wilczyca przeszukała wszystkie kieszenie mocno znoszonych spodni, a raczej łachmanów, które z nich zostały, ale nie znalazła nawet małej konserwy. Cały dzisiejszy łup oddały przecież Świstakowi. Puma zaczęła chodzić po sklepie i zaglądać w różne zakamarki w poszukiwaniu skrytki z jedzeniem, którą jacyś naiwni ludzie mogli założyć w FUNplastiku. Niestety jej poszukiwania nie odniosły żadnego rezultatu.
W końcu bliźniaczki usiadły na przeciw siebie opierając się plecami o ścianę.
 - Może jakoś z tego wyjdziemy. –przerwała ciszę Wilczyca.
 – Byłyśmy już w większych opałach, pamiętasz? - podtrzymała ją Puma
Bliźniaczki rozumiały się bez słów, więc domyślenie się, o jaką sytuację chodzi nie sprawiło jej większego problemu. Dziewczyna roześmiała się na myśl o dawnych czasach. Dobrze pamiętała każdy szczegół, każdy drobiazg tego dnia. Milczała przez chwilę zatapiając się we wspomnieniach...


    - Chodź, to już niedaleko. – powiedziała siedmioletnia Puma do swojej towarzyszki ciągnąc ją za rękę
    - Myślisz, że historia ze sklepem z zabawkami na trzecim piętrze to prawda? – spytała mała Wilczyca próbując wyswobodzić się z uścisku – Łania mogła kłamać.
Jej siostra nie odpowiedziała. Dziewczynki zakradały się powoli w stronę schodów ewakuacyjnych – jedynej drogi, jaką mogły dostać się do celu niezauważone. Na zniszczonym krześle siedział obecnie nieżyjący już stary Kameleon, który jak zwykle zasnął na warcie. Jego długa broda unosiła się, kiedy oddychał, a usta z rzędem czarnych zębów wydawały raz po raz głośne pomruki. Bliźniaczki najciszej jak mogły przemknęły obok niego, a potem z równą ostrożnością zeszły na odpowiednie piętro. Było podejrzanie cicho i pusto. Siostry kurczowo trzymały się za ręce idąc wzdłuż ściany i rozglądając się za upragnionym sklepem z zabawkami. Nagle usłyszały kroki i roześmiane głosy. W porę schowały się za szeroką kolumną. Grupa osób z Wielkiego Stada właśnie wracała z udanego polowania. Ich ciemne twarze poplamione krwią uśmiechające się złowrogo wzbudzały strach w oczach dziewczynek. Jednak coś odwróciło uwagę Wilczycy. Kolorowe, wygasłe światła, rysunek śmiejącego się pajacyka i mnóstwo chorągiewek nad wejściem. Sklep z zabawkami znajdował się prawie na końcu korytarza. Dziewczynka wydała stłumiony okrzyk jednak to wystarczyło, aby odwrócić uwagę łowców.
      - Brać je! – krzyknął wysoki mężczyzna z blizną na szyi, który najwyraźniej był przywódcą i już kilka sekund później bliźniaczki uciekały pasażem, co sił w nogach, a jego banda goniła je wydając wojownicze okrzyki. Mogli by je dopaść zanim tamte zdążyłyby zrobić kilka kroków, ale oni woleli rozkoszować się zwycięstwem. Przerażone krzyki sióstr zaganianych niczym owce przez psy, szybkie oddechy, a na koniec najlepsze – powolna i bolesna śmierć na końcu piętra. Przywódca strofował kompanów i wciąż wydawał rozkazy.
      - Mąka i Kakao ubezpieczajcie sklepy! Nie pozwólcie im skręcić do żadnego z nich! Ocet, zwolnij, a ty Oliwa masz biec po prawej!
Puma chciała szybko wbiec do sklepu AGD, ale Mąka najwyraźniej przewidziała ten ruch i zagrodziła jej drogę. Zaśmiała się złowieszczo i odgarnęła ciemne włosy z twarzy. Z kieszeni wyciągnęła długi nóż i złapała dziewczynkę za ramię celując prosto w serce. Wilczyca widząc siostrę w niebezpieczeństwie zatrzymała się, ale zabrakło jej odwagi na wybawienie jej z rąk łowczyni.
     - Jeszcze nie teraz, Mąka! – ostry ton przywódcy poniósł się echem po całym trzecim piętrze
     - Nie będziesz mi rozkazywał, Ketchup! – warknęła i zrobiła zamach nożem. W jej przepełnionych nienawiścią oczach widać było żądzę.
     - Głupia! – krzyknął Ketchup i z całej siły uderzył ją w twarz. Mąka upadła na posadzkę z ciężkim stęknięciem. Kiedy spróbowała się podnieść mężczyzna z blizną kopnął ją kilka razy w brzuch. Do uszu wszystkich dobiegł dźwięk łamanych żeber. Skulona kobieta leżała na ziemi, wokół niej zaczynała tworzyć się duża plama krwi. Zakaszlała, a z jej ust wyciekała lepka, ciepła maź. Jeszcze przez chwilę słychać było ciche stęknięcia, lecz wkrótce wszystko ucichło. Kakao, Ocet i Oliwa przełknęli ślinę i cofnęli się o kilka kroków jakby w obawie, że przywódca mógłby wyładować złość na nich. Jednak ten zwrócił swój gniew w stronę drżących bliźniaczek. W tym samym momencie jakaś ciemna sylwetka skoczyła mu na kark. Mężczyzna jęknął z bólu i upadł tuż przy martwym ciele Mąki. Siostry w tajemniczym wybawcy rozpoznały swojego ojca. Nie minęło nawet pięć minut, a Kakao i Oliwa zakończyli swój żywot. Jednak Świstak nie zauważył, mężczyzny, który został z tyłu.
  Ocet, rzucił się na ich ojca, z bojowym okrzykiem. Świstak obrócił się, i zablokował cis wymierzony w jego głowa, jednak nuż wbił się mu w kolano. Mężczyzna zawył z bólu, ale  za nim upadł jednym płynnym ruchem, skręcił kark chłopkowi. Ocet zwalił się na ziemie, z tym samym niezmienionym wyrażeniem przerażenia na twarzy. Tuż obok niego z jękiem osunął się Świstak, obryzgując podłogę krwią.Wtedy nadbiegło kilka osób z ich stad.
      - Przecież wiecie, że nie wolno wam schodzić na inne piętra. – jęknął ich ojciec, kiedy dwóch ludzi niosło go po schodach na górę. Było już po wszystkim, zabandażowali mu nogę, a krwawienie ustało – To niebezpieczne. Nie mogę pozwolić, żeby coś wam się stało...
Co było dalej? Świstak, nigdy do końca nie wyzdrowiał, kulawy, nie mógł przewodzić stadu, więc jego stanowisko przejął młody, zdrowy i silny Flaming. Puma wzdrygnęła się na jego wspomnienie. Był zdecydowanie złym wodzem, a jeszcze gorszym człowiekiem.
Surykatka by Bagheera
To było około dziesięciu miesięcy potem. Chociaż Wilczyca nie wiedziała wtedy tego, Flaming zażądał Surykatki, ich starszej siostry. Nowy przywódca, chciał tak okazać swoja wyższość nad Świstakiem, a najlepszym na to sposobem było dostanie jego córki. Ale to nie był jedyny powód. Surykatka była bardzo piękna. O wiele piękniejsza od Pumy i Wilczycy, zresztą te były wtedy tylko kościstymi dzieciakami, bez cienia powabnej kobiecej figury. Ich siostra była inna. Za tydzień obchodziła 16 urodziny. Miała spore krągłości, gdzie trzeba,  jej włosy były całkowicie czarne jak u matki. A najważniejszym powodem było to, że nadal była nietknięta,jako że dotychczasowo była córką wodza miała przywilej, niedostępny dla większości kobiet z ich plemienia,że sama wybierała sobie męża. Oczywiście Świstak nie pozwoliłby na to, i stanął do walki z Flamingiem na śmierć i życie, chociaż wiadomo, że by przegrał.
Nowy przywódca, wiedział to, i wiedział też, że jeśli zabije Świstaka, to straci przywództwo, dlatego, że większość stada popierała ich ojca. Więc użył podstępu. Złapał Surykatkę na osobności i zagroził, że jeśli nie zrobi tego, co on chce to straci ojca. Dziewczyna kochała ojca ponad życie, a do tego ich matka - Salamandra była w zaawansowanej ciąży i gdyby coś się stało jej mężowi mogło stać się z nią coś złego.
Oczywiście o tym wszystkim Wilczyca i Puma, dowiedziały się później.
Wszystkie trzy pomagały wtedy przy ognisku, a Flaming i grupka jego przyjaciół jedli kolację. Ciągle rozdawały się głośnie śmiechy, a bliźniaczki nie zwracały na to uwagi zajęte podkładaniem ubrań, kości i drewnianych fragmentów mebli do ognia. Ale nagle Surykatka wstała i energicznym krokiem podeszła do jedzących, Flaming wstał, a za jego przykładem reszta. Przywódca rozłożył ręce na wysokości bioder i zapytał przesłodkim głosem
-Co się stało, śliczniutka, masz ochotę na DOKŁADKĘ? - po czym ryknął śmiechem, razem z kompanami.
Surykatka drżącym głosem wyszeptała
- Jak śmiesz opowiadać tym psom o ... ja.. a ty... im!!! - i trzasnęła go z całej siły po twarzy
Flaming powoli potarł policzek, a potem chwycił Surykatkę, za szyję, tak, by z trudem łapała powietrze.
- Nie waż się do mnie, więcej mówić suko! Mam kogo zechce głupia ścierwo! - i przy ostatnich słowach zanim ktokolwiek zdążył cokolwiek zrobić rzucił ją o ścianę. Ich siostra niczym szmaciana lalka uderzyła się o róg ściany i opadła bez ruchu. Bliźniaczki natychmiast znalazły się przy niej.
Flaming najwyraźniej opamiętał się i zaczął żałować tego co zrobił, ale było już za późno.
Od rozpaczy po stracie córki, u Salamandry poród zaczął się za wcześnie i umarła. Kruk, jej syn, był dzieckiem słabym i chorowitym, od samego urodzenia przepowiadano mu pewną śmierć. Po stracie tylu bliskich Świstak już nigdy nie był taki sam. zamknął się w sobie, i długi czas nie rozmawiał ze swoimi córkami, jakby to wszystko było ich winą. Tak, też to czuły. Jedyną osobą, która była winna bardziej był Flaming.
I Bliźniaczki się zemściły. Wilczyca dobrze pamięta każdą chwilę.
Miały jedenaście lat, a on niczego się nie spodziewał. Puma zaatakowała pierwsza. Rzuciła się na niego od tyłu łapiąc go za włosy. Zrzucił ją, a Wilczyca uderzyła go w twarz od dołu, tak jak ją kiedyś uczył tata. Flaming się skulił. Nie miały jeszcze wtedy ładowarek, były za młode. Puma dobiła go tępym, nożem do smarowania masła. Mocno krwawił.

Po tym wydarzeniu zostały przywódczyniami. Chociaż kobiety nimi zwykle nie zostają, ale to one pokonały poprzedniego wodza, więc teraz to im się należał ten zaszczyt. Najpierw chciano, by walczyły między sobą, o to kto zostanie przywódczynią, ale widok dwóch praktycznie jednakowych dzieci umazanych, krwią, ponuro mówiących "Nie będziemy ze sobą walczyć." był dość przekonujący.


To było kilka lat temu, ale nadal wraca do Wilczycy jako koszmar senny.  I zwykle zamiast Surykatki Flaming zabija ją.
dziewczyna odwróciła twarz, by siostra nie widziała jak płacze...







~~~






 Wilczycy zaschło w gardle, już od kilkunastu, a może kilkudziesięciu godzin są zamknięte w tym cholernym sklepie. Lepiej, żeby umarły przywalone gruzem.
     - Masz jakiś pomysł? – Puma wyrwała ją z rozmyślań
     - Pomysł na co?
     - Na to jak można by się stąd wydostać.
Bliźniaczki co jakiś czas próbowały znaleźć wyjście z sytuacji. zawsze na próżno.
Wilczyca poczuła, że chce się poddać, chce po prostu umrzeć,a nie po raz kolejny obchodzić sklep dookoła.
Dziewczyna usłyszała jak brzuch Pumy wydał z siebie głośny bulgot. Westchnęła i od niechcenia spojrzała na szyb wentylacyjny pod sufitem, zakryty białą, plastikową kratką. Był to długi tunel, w którym mógłby się zmieścić człowiek. Przyglądała się mu chwilę, po czym nagle wstała.
     - Patrz! – krzyknęła – Może uda nam się wydostać tamtym przejściem!
     - Nie wiemy nawet dokąd prowadzi.
     - Na pewno dokądś musi! Nie dowiemy się póki nie spróbujemy!
Puma podbiegła do tamtego miejsca i przysunęła biurko służące niegdyś za ladę. Wyciągnęła rękę jak najdalej mogła, ale brakowało jej co najmniej kilkunastu centymetrów. Podskoczyła raz i drugi.
     - Nie damy rady tam wejść. – stwierdziła Wilczyca stając obok. Puma jednak nie poddawała się i nie zwracała uwagi na siostrę ani na trzeszczącą z każdym podskokiem posadzkę. Naprężyła mięśnie i skoczyła najwyżej jak tylko mogła. Zabrakło jej małego kawałka, ale to nie było już ważne, bo kiedy znów stanęła na blacie. Podłoga załamała się pochłaniając biurko, a z nim je obie w czarną jak atrament ciemność.






Przepraszam :/ Miałam dodać wcześniej, ale się rozchorowałam i napisanie rozdziału zajęło mi trochę czasu. Następny rozdział autorstwa Litki już za tydzień w sobotę :) A my mamy kolejny jubileusz 200 wejść!!! i z tym wielkim świętem pozdrawiamy was (i nas) i w prezencie nasz blog otrzymuje nowe tło!!! Huuuraaaa!!!
Bagheera

sobota, 7 września 2013

Pułapka

Wilczyca zawsze była szybsza od swojej siostry, więc Puma biegła daleko z tyłu. Bliźniaczki praktycznie zleciały po schodach wiodących z dziewiątego piętra na ósme. Nagle Wilczyca się zatrzymała, a Puma o mało co nie wpadła na siostrę, jednak szybko złapała równowagę i uspokoiła oddech. Teraz już wiedziała, dlaczego jej siostra się zatrzymała. Wyostrzone zmysły łowcy podpowiadały jej, że w ich stronę idzie niewielka grupka osób, sądząc po krokach dwoje dorosłych i dwoje dzieci. W tym samym momencie nie uzgadniając niczego między sobą dziewczyny schowały się w sklepach po przeciwnych stronach korytarza. Puma znalazła się w sklepie z ubraniami, ten okazał się praktycznie pusty. Dziewczyna odwiązała ładowarkę od pasa i sprawdziła ostrość wtyczek. Uśmiechnęła się na myśl o tym, że choć Wielkie Stado zagarnęło wszystkie narzędzia i większość zapasów, to jej stado wymyśliło tak zabójczą broń. Do produkcji naostrzonych ładowarek wystarczył jeden nóż odebrany ofierze. Kroki były coraz bliższe i wkrótce Puma dostrzegła mężczyznę i kobietę, starających się nie hałasować, za nimi szły bardzo przestraszone dzieci - chłopiec i dziewczynka. Puma przyczaiła się. Miała ochotę krzyknąć z podniecenia, ale uważała to za nie profesjonalne. Nigdy nie rozumiała, po co myśliwi z Wielkiego Stada wydawali okrzyki bojowe, które zawczasu uprzedzały ofiarę o niebezpieczeństwie. Prawdziwy łowca musi umieć zachować ciszę.
Ofiary podchodziły coraz bliżej. W sumie można było ich nie zabijać, piętnaście ciał, które zdobyły wcześniej wystarczyłoby na trzy dni, a potem było by następne polowanie, ale gdy Puma dowiedziała się, że jej młodszy brat umiera, miała ochotę złożyć mu swoisty hołd - jeśli już musi odejść z tego świata, to niech towarzyszy mu jak najwięcej dusz.
lRysunek węglem, autor Litka Litewska Blog:100 lat po centrum handowym
Rysunek by Litka (węgiel)
Bliźniaczki jednocześnie wyskoczyły z ukrycia. Zanim Puma zdążyła zorientować się w sytuacji, jej siostra szybkim ruchem ładowarki rozbiła głowę mężczyźnie, który zakrywał swoim ciałem żonę i dzieci. Kobieta zaczęła wrzeszczeć jak opętana, a dzieci na odwrót, skuliły się za matką, zbyt przerażone by krzyczeć. W tej samej sekundzie w obie skonie kobiety wbiły się ładowarki. Bliźniaczki działały synchronicznie jakby były jednym organizmem. Choć nigdy dotąd nie polowały same (polowanie w grupkach mniejszych niż pięć osób, było niebezpieczne), ale działały bezbłędnie bez znaków i zbędnych słów. Ładowarki oderwały się z cichym mlaśnięciem, a kobieta upadła na twarz. Potem przyszła kolej na dzieci. Miały szybką śmierć. Bardzo szybką i bezbolesną, w odróżnieniu od Kruka, który miesiącami leżał przykuty do łóżka, nie mogąc spać z powodu bólu.
- Pewnie szli po jedzenie. - skwitowała Wilczyca - Nie są z Wielkiego Stada. Pewnie jakieś pomniejsze wymierające stadko albo po prostu oddzielna rodzina.
Puma kiwnęła głową na znak zgody. Teraz musiały przytaszczyć ciała na swoje piętro, by był z nich jakiś pożytek. W zamkniętym centrum, gdzie zapasy są ograniczone nie można niczego zmarnować.
Już miały rozebrać trupy, kiedy od strony schodów dobiegł dość głośny dźwięk kroków. Bliźniaczki natychmiast zostawiły trupy i schowały się w pustej już od bardzo dawna kawiarni.
To byli ci sami łowcy z Wielkiego Stada, którzy je gonili. Zapewne zwabił ich tu krzyk kobiety. Łowcy zauważywszy ciała, zaczęli się z niepokojem rozglądać na wszystkie strony. Było ich dziesięciu, więc w otwartej walce nie dziewczyny nie miałyby szans, ale gdyby się rozdzielili by przeszukać sklepy... To właśnie zaproponował chłopiec wieku około 13 lat. Przywódca, tak przynajmniej stwierdziła Puma, trzasnął chłopaka w policzek.
- Rozdzielić się, by te psy nas wytłukły z osobna?! Rusz głową Świderek! - krzyknął, a Puma usłyszała jak Wilczyca cicho wyraża wszystko co o nich myśli i gdzie powinni, jej zdaniem, natychmiastowo się znaleźć. - Albo, jeśli nie chce ci się ruszać głową, będziesz musiał ruszyć tyłkiem do bazy i zarządzić Światło. W Dzień nam się nie wymkną. Olej, Herbata idziecie z nim jako obstawa.
Trójka łowców odłączyła się od stada i zniknęła w ciemności, a reszta stała i czekała.
Siostry wymieniły spojrzenia. Kapitan łowców miał racje. W Dzień się im się nie wymkną. Puma spojrzała pytająco na Wilczyce. Najwyraźniej ona myślała o tym samym, bo kiwnęła głową i odpięła ładowarkę od pasa.
Wszystko stało się bardzo szybko. Dwoje łowców, w tym przebiegły przywódca, leżało już bez życia na ziemi, a reszta biegła w ślad za bliźniaczkami. Puma znów znalazła się w tyle, ale perspektywa bycia złapaną dodawała jej skrzydeł. Dziewczyny były już prawie u schodów prowadzących na należące do ich stada ósme piętro, ale nagle zapaliło się światło.
-Szlag - zaklęła Puma i rzuciła się za Wilczycą po schodach na dół. Wraz z nastaniem Dnia ich stado blokowało jedyne wiodące na piętro schody (sześć pozostałych było zawalone) i wszyscy, co zostali po innej stronie musieli sobie radzić sami.
Po długim i wyczerpującym pościgu, dziewczyny zostały zagnane na drugie piętro. Prawie im się udało zmylić prześladowców i wbiec schodami z powrotem na górę, ale z drugiej strony pojawił się oddział Świderka, Herbaty i Oleju, który zagrodził im przejście. Bliźniaczki znalazły się w ślepym zaułku.  Wbiegły do sklepu z ubraniami "FUN plastik"  Nie było nawet mowy o tym by zdołały się przebić
- Zawalimy przejście i ich też pogrzebie żywcem - powiedziała nagle Wilczyca, próbując złapać oddech. Puma od razu zrozumiała o co jej chodzi. Wejście do sklepu było prawie całe zablokowane gruzem, wąskie przejście zostało tylko dzięki żelaznej belce, która sterczała ze ściany.  Puma znów poczuła dziwną chęć zemsty - jeśli musi umrzeć to na pewno nie sama. Z dziką furią siostry nawaliły się na belkę. Żelazo drgnęło, a na wpół zawalony strop zaczął się kruszyć. W tym momencie łowcy z Wielkiego Stada zauważyli je i pognali w ich stronę. Na czele biegł przywódca, a tuż zanim Herbata i jeszcze jakiś nieznany mężczyzna.  Bliźniaczki jeszcze raz naparły na żelazny pręt i uwiesiły się na nim całym swoim ciałem. I w tym samym momencie, w którym łowcy dobiegli do dziewczyn, belka puściła zwalając wszystkim na głowę grudy kamieni.






To znowu ja Litka i nowa część 100 lat po centrum handlowym. Przepraszamy za tak długą przerwę, ale wakacje już się skończyły, więc teraz, gdy znów nie mamy nic ciekawego do roboty, wracamy do pracy nad naszą opowieścią. A teraz kilka spraw organizacyjnych. Na początek wprowadzamy regularność w dodawaniu postów, czyli co tydzień w sobotę możecie się spodziewać nowej porcji przygód bliźniaczek z centrum. Nie podam za to godziny publikacji, bo w końcu trzeba mieć czasem niespodziankę. Posty będziemy dodawać na zmianę z Bagheerą  i mam nadzieję, że nie będzie już "i tak zaburzonej kolejności w dodawaniu rozdziałów". Miałabym również prośbę do czytelników o zostawianie komentarzy pozytywnych (mogą być anonimowe) oraz negatywnych (ale w tym wypadku proszę się podpisać lub  przynajmniej dać adres bloga byśmy mogły go KONSTRUKTYWNIE skrytykować). Żarty żartami, ale naprawdę nam zależy na waszym zdaniu, a jeżeli komuś przez przypadek spodoba nasz blog, to proszę się nie krępować i opowiedzieć o nim znajomym. No i na koniec najprzyjemniejsza nowina - niedawno miałyśmy 150 wyświetleń i choć to liczba okropnie, karygodnie mała to jednak rocznica, więc HIP HIP HUUUURAAA!!!

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Kruk

Kochała to. Nie było nic piękniejszego, niż trzymać w ręku książkę. Czuć jej ciężar i słodko zgniły zapach czasu, kurzu i pleśni. Czytała, a to oznaczało, że świat realny już nie istniał. Był daleko, daleko… tak daleko, że nawet nie usłyszała cichych kroków zbliżających się w ich stronę.
      - Szukałem was wszędzie!
Dziewczyny podskoczyły i szybko odłożyły książki. Wilczyca poświeciła latarką na twarz człowieka. To był jeden z posłańców należący do ich stada. Mężczyzna zakrył twarz przed ostrym światłem.
      - Hej, macie latarkę! Przecież używanie latarek do celów prywatnych jest zakazane.
      - Dlaczego nas szukałeś? – spytała Puma chcąc zmienić temat
      - Przysłał mnie wasz ojciec. – odsapnął tamten. Widać było, że przebiegł dobry kawał drogi, żeby dotrzeć aż tutaj – Chodzi o Kruka… on…
Oczy bliźniaczek rozszerzyły się. Jak na komendę wybiegły z Empiku kierując się w dobrze znaną im stronę. Nie czekały na posłańca, nawet się za nim nie obejrzały. Kiedy były już na siódmym piętrze natknęły się na grupkę łowców z Wielkiego Stada, którzy z wojennymi okrzykami rzucili się w pogoń za nimi. Siostry nic sobie z tego nie robiły. Teraz było im wszystko jedno byle tylko dotrzeć na ich terytorium w jak najkrótszym czasie. W końcu dotarły na jedno z przedostatnie piętro. Wilczyca obejrzała się za siebie. Już nikt ich nie gonił. Zapewne zgubiły łowców gdzieś po drodze, albo tamci nieszczęśliwie natknęli się na Nosorożca i jego brygadę.
      - Chodź, szybko! – Puma pociągnęła ją za rękę w stronę sklepu z meblami
Obie weszły do środka przez wybitą szybę, która służyła za wejście odkąd część galerii się zawaliła. W środku zebrało się sporo ludzi. Dziewczyny przepychały się w stronę hebanowego łoża ze zdartym już dawno jedwabnym baldachimem. Na podartej pościeli naznaczonej gdzieniegdzie plamami krwi leżał skulony mały chłopiec. Kruk. Było ciemno, więc nie widziały jego twarzy, ale obie doskonale pamiętały jak wyglądał. Czarne skołtunione włosy, okrągła twarz i wesoły uśmiech, który zwykle na niej gościł. Teraz jednak w świetle niedawnych wydarzeń znaczył ją grymas bólu. Przy łóżku klęczał Świstak. Jego ramiona poruszały się miarowo od płaczu. Ostatni raz wyglądał na tak załamanego kilkanaście lat temu, kiedy stracił swoją żonę – Salamandrę.
      - Tato! – Wilczyca i Puma przypadły do niego – Co się stało? Czy znowu się pogorszyło?
Mężczyzna nie odpowiadał i odwrócił wzrok.
      - Obawiam się, że to już koniec… - powiedział Tukan kucając obok nich – Tak mi przykro.
Bliźniaczki zaniosły się płaczem przez długi czas klęcząc przy chorym bracie. Większość gapiów wyszła już na zewnątrz, żeby wrócić do swoich codziennych spraw. Zostali tylko Tukan, Hiena, Świstak i jeszcze kilka osób.
       - To mój… to znaczy… nasz brat! – krzyknęła Wilczyca przez łzy – Musicie coś zrobić! Ratujcie go!
       - Rozumiem cię doskonale… - do sióstr podeszłą przykurczona staruszka. Wszyscy patrzyli na nią z szacunkiem i czcią, ponieważ była najstarszym członkiem stada – Rok temu zginęła moja siostra i czułam to samo, co ty. Niestety ten biedak – to mówiąc wskazała na umierające dziecko - nie ma najmniejszych szans na przeżycie. Musicie się z tym pogodzić.
Wilczyca przebrnęła przez tłum gapiów i wybiegła na prawie pusty pasaż.
      - Zaczekaj! Gdzie biegniesz?! – krzyknęła Puma i zatrzymała ją
      - Na polowanie. – mruknęła tamta pociągając nosem
      - Nie zostawię cię… - Puma otarła łzy ręką – Idę z tobą.






Przepraszamy za tak długą przerwę. Współautorka Litka wyjechała, więc to ja wstawiam post, choć według i tak zaburzonej kolejności w dodawaniu rozdziałów to ona powinna to zrobić. Mam nadzieję, że wam się spodoba ^^
Bagheera