Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KiA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KiA. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Bitwa

- Nosorożec musisz powiadomić wszystkich o naszej misji. – zakomenderowała Wilczyca – Tych silniejszych poślij na polowanie, reszta niech czeka na nas na dziewiątym piętrze.
- Przyjdziemy po nich później. – dodała Puma – Tukan, Lwica, Żmija wy odpowiadacie za polowanie. Musicie tylko poczekać jak tamci do was dołączą. My musimy jeszcze zabrać Kruka.
Tukan widocznie zmarkotniał. Dziewczyna z uwagą mu się przyjrzała.
- A po co konkretnie macie to zrobić? – zapytała Lwica nieco agresywnym tonem, Wilczyca już miała jej równie agresywnie odpowiedzieć, ale nagle odezwał się Tukan:
- Ja też… Też muszę coś zrobić. – po czym dodał widząc pytające spojrzenia wszystkich – To osobiste.
Puma wzruszyła ramionami i razem z siostrą pobiegła w ciemny korytarz. Tukan również odwrócił się i po prostu poszedł w drugą stronę.
- Czekajcie na nich na przy wodopoju. – powiedział Nosorożec do Lwicy i Żmii, myśląc o tym, że osobiste sprawy Tukana, są na pewno związane z kobietą. A może nawet kilkoma.
Lwica skinęła głową.
– Tylko postaraj się ich przysłać szybko...
I one też skręciły za róg korytarza.


~~


Tukan szedł po ciemku. Łania mogła być równie dobrze tu jak i w każdym innym miejscu, ale wydawało mu się, że znajdzie ją akurat tutaj. I się nie mylił. Z wnętrza windy dobiegał cichy szloch. Wskoczył przez klapę do środka. Formalnie rzecz biorąc popełniał wykroczenie, ale dawniej często on razem z Nosorożcem i Boa, przesiadywali tu godzinami rozmawiając z dziewczynami o polowaniach. Nosorożec był zajęty głównie planowaniem strategii, ale Tukan zawsze próbował wykorzystać każdą okazję, żeby zbliżyć się do Żmii. Wtedy bardzo mu się podobała. Boa próbował szczęścia z każdą z bliźniaczek, ale no cóż, za wysokie progi na kozie nogi. Teraz znalazł sobie kogoś innego, ale Tukan nie był poinformowany kogo. Często wpadał tu też Szakal, żeby zobaczyć się z siostrą. To były piękne chwile. Wtedy wszyscy śmiali się i żartowali. Teraz była tu tylko Łania, zawsze wzniosła i niedostępna, teraz płacząca tutaj w samotności.
Podniosła głowę nie ukrywając łez.
- To ty to zrobiłaś? - bardziej stwierdził niż zapytał Tukan – Dlaczego?
- Powiesz im, prawda? - Dziewczyna spuściła wzrok. - Ale to już nie ważne.
- Nie odpowiedziałaś. Dlaczego? - odrzekł chłopak twardo.
- Nie zrozumiesz tego. Nikt tego nie zrozumie. Puma i Wilczyca, zawsze są wolne i silne. Robią co chcą. - mówiła cicho, a łzy spływały jej po policzkach. Potem dodała, tak jakby, z nadzieją. - One też zabijają.
- One polują. Zabijają wrogów, a nie swoich. Płetwal był członkiem Stada. - Tukan stał nad nią niczym kat. Nieugięty, nieubłagany.
- One nie muszą wychodzić za mąż. – nie wytrzymała Łania i krzyknęła – Mogą czekać na prawdziwą miłość jak w książkach. Nic nie muszą! One decydują.
- Płetwal był mądry i dobry. Wszyscy go szanowali. Tobie się nie podobał, bo był brzydki. - teraz Tukan też już krzyczał – Wiesz dlaczego miał zdeformowaną twarz? Jeszcze jak był małym chłopcem stawił czoła pięciu przeciwnikom. Wyrzucili go przez barierkę. Ty nigdy byś się nie zdobyła na taką odwagę!
- Odwaga?! - Łania wstała - Znów ta odwaga. Odwaga jest wtedy, gdy rycerz pokonuje smoka dla damy serca, jak w książkach. Tutaj odwaga to zabicie człowieka. Jeśli Płetwal był odważny, jeśli Wilczyca i Puma są odważne, to ja też! Wróg? Swój? Dla mnie on był wrogiem. Nigdy nie widziałam nikogo z Wielkiego Stada. Ale mówicie nam, że są wrogami. Jego widziałam codziennie. Musiałam być z nim co noc. Myślisz, że nie wiem dlaczego on? Dlaczego to mnie przypadł stary, chory, brzydki i śmierdzący Płetwal? Ten, który nie może mieć dzieci, bym ja też nie mogła? To zemsta Świstaka! Może to i Wilczyca i Puma są przywódczyniami, ale faktyczną władze nadal ma ich ojciec. I mści się na mnie, za to, że dawno temu powiedziałam jego córkom o sklepie z zabawkami! Uważa, że to moja wina! Teraz mu powiesz o tym, co zrobiłam i nareszcie będzie mógł mnie skazać na śmierć. Ale mnie już to nie obchodzi! Lepiej umrzeć niż żyć tak dalej.
Dziewczyna znów opadła na podłogę, a Tukan stał oniemiały. Z wrzaskliwego monologu Łani zrozumiał tylko połowę i nie bardzo się nim przejmował. Ale zauważył coś innego. Gdy dziewczyna na niego krzyczała, a jej oczy z nienawiścią były utkwione w jego twarzy, myślał tylko o tym, że od łez się błyszczą, a mokre smugi na twarzy są jakby ich przedłużeniem. Twarz miała bladą, ale policzki czerwone z wściekłości, figurę niczym klepsydra – talię, która dałoby się objąć dłońmi i krągłości powyżej i poniżej. A gdy skuliła się i ukryła twarz w dłoniach niechcący wygięła długą, cienką szyję. Tukan siadł obok niej.
- Dzisiaj wyruszamy w podróż. - powiedział mimowolnie – Na zewnątrz centrum. Tam nie będziesz musiała obawiać się Świstaka. – dodał. Tak jakby Świstaka można było się obawiać. – pomyślał - Ale ona w to wierzy. Musiał jej pomóc wyjść z centrum. Chciał, by była obok niego. W końcu, jej zbrodnia przestanie być aktualna, kiedy stąd wyjdzie.
Łania popatrzyła na niego czerwonymi od łez oczami, ale nic nie powiedziała, więc kontynuował:
- Nie powiem im. To nie znaczy, że zapomnę. - dodał od razu. A potem pomyślał, co mogą powiedzieć bliźniaczki jak przyprowadzi im Łanie i stwierdzi, że ona idzie z nimi. Nie lubiły jej.
Po za tym była słaba, byłaby tylko jeszcze jedną gębą do wyżywienia. I wtedy wymyślił.
- Będziesz musiała udać, że jesteś ze mną. - Po czym od razu zreflektował się widząc jej spojrzenie. - Jeśli im powiem, że jesteś moja, to powinni ci pozwolić z nami iść. Inaczej będziesz musiała zostać tutaj. To jedyne wyjście.
Dziewczyna odwróciła głowę. Tukan zrozumiał, że ma sobie iść. Wstawał już, kiedy powiedziała:
- Dobrze. Zgadzam się. Idę z tobą. Tylko poczekaj na zewnątrz, chcę się przebrać. - nadal miała na sobie skąpe, okrwawione ubranie, które przykrywała szmatkami z podłogi windy.
Tukan podciągnął się i wyszedł przed właz. Wcale nie zamierzał podglądać.Wcale, a wcale.

~~


Lwica przyczaiła się za przewróconą ławką. W sklepie obok schowali się Goryl, Tuńczyk i Skorpion. W korytarzu naprzeciw ukrył się Szakal. Na środku korytarza siedziała Żmija, którą co chwile wstrząsały spazmy głośnego szlochu. Już po chwili ze schodów zaczęły dochodzić szybkie kroki. Ktoś usłyszał. Po chwili ich oczom ukazała się ciemna sylwetka.  Żmija też ją dostrzegła. Niezdarnie odsunęła się do tyłu, próbując wstać i się potknęła.
- Nie bój się. - powiedział nieznajomy drwiącym tonem – Zamierzam cię zabić szybko.
- Chyba, że będziesz się szamotać. - dodał drugi, stojący za jego plecami - Wtedy może zaboleć.
Na piętrze pojawiało się coraz więcej postaci. Żmija nerwowo zaczęła się odsuwać od nich.
- Hej, maleńka – zarechotał inny, ale potem coś przykuło jego wzrok – Masz ładowarkę! Jesteś Myśliwą.
Wszyscy zaczęli się z niepokojem rozglądać. Przestraszyli się, a to oznacza, że zaczęli uważać.
Niedobrze. Nie pójdą dalej. - pomyślała Lwica. - A nadal są za daleko. Jeśli zaatakujemy teraz wezmą nas w kleszcze i wytłuką wszystkich.
Żmija najwyraźniej też to wyczuła, bo zaczęła jeszcze intensywniej się cofać, ale nadal grając dobrze swoją role. Nawet lepiej, bo teraz była naprawdę wystraszona. Jeśli tamci nie dadzą zwabić się w pułapkę jej stado nie zaatakuję. Zbyt duże ryzyko. Będą siedzieć w ukryciu, nawet, jeśli przed ich oczami rozerwą ją na strzępy.
- Moje sta... Myśliwi-i m-mnie wyrzuu-u-cili - załkała dziewczyna, jąkając się. - Jees-sttem za-a słaba-a. Nnie pprzesz-szłam-m prróbyy. Nie zabijajcie mn-n-nieee.
Żmija specjalnie wykorzystała znany w innych stadach mit, jakoby wszyscy w ich stadzie muszą  przejść jakąś straszną próbę. Najwyraźniej to ich wystarczająco uspokoiło. Znów zaczęli powoli podążać za czołgającą się Żmiją.
- Nie odchodź. – zaśmiał się ktoś – Załatwimy to szybko.
I wtedy ostatni członek polującej grupy przekroczył niewidzialną linię. Żmija zatrzymała się.
- Już nigdzie nie idę… – powiedziała głośno, i spojrzała na swoich prześladowców spod blond włosów opadających jej na twarz. Już wtedy zrozumieli, co ich czeka. Chwilę później Żmija już stała na nogach. Niedoszli oprawcy przerażeni rzucili się z powrotem w stronę schodów, ale drogę zagrodzili im Skorpion, Tuńczyk i Goryl, którzy wyskoczyli z ukrycia. Z cienia w bocznym korytarzu dostojnym krokiem wyszedł Szakal. Stado niczym opętane rzuciło się w kierunku Żmii, obok której już stała Lwica. To była rzeź. Przestraszone stado zdezorganizowało się. Zamknięci w pułapce nie mieli szans. Lwica walczyła ramię w ramię ze Żmiją z pięcioma lub sześcioma przeciwnikami jednocześnie. Kobieta uchyliła się przed czyimś ciosem i wyrwała komuś z ręki śrubokręt. Następnym ruchem wbiła go innemu w oko i z obrzydliwym chlupotem wyciągnęła z powrotem. Nagle Lwica zauważyła, że ktoś próbuje się wymknąć z koła. Spojrzała na Żmiję, która właśnie łamała rękę mężczyzny dwa razy od niej wyższego i ruszyła w pościg. Jednym susem dopadła zbiega i powaliła go. Nie był jeszcze gruby, ale na pewno też nie był szczupły. Lwica zdziwiła się jak w ogóle, kiedy całe centrum głoduje mogli zachować się pulchni ludzie? Już miała wbić w grubaska nowo nabyty śrubokręt, ignorując jego błagania o litości, kiedy usłyszała przenikliwy krzyk o pomoc. To był krzyk Hieny. Tylko sekundę się zawahała, ale już po chwili pędziła korytarzem w kierunku wezwania. Na podłodze płakał skulony pulchny człowiek, dziękując swoim bogom za ocalone życie.


~~


Gepard ocknął się na podłodze. Było ciemno, a wokoło panowała cisza. Chłopak z trudem podniósł się na kolana, ale natychmiast z powrotem usiadł, bo zakręciło mu się w głowie. Nie miał siły by uciekać, a wiedział, że tutaj jest niebezpiecznie. Z trudem doczołgał się do jakiegoś ciemnego kąta, gdzie nikt nie powinien go znaleźć. Pamiętał tylko, że w środku Dnia obudził go zdyszany Nosorożec i kazał natychmiast przygotować się do wyjścia. Chwilę później do sklepu, gdzie spał, wbiegła Hiena.
- Wstawaj! Mamy mało czasu. Weź jakieś ubrania i całe jedzenie, jakie masz. - powiedziała dziewczynka jednym tchem – Wychodzimy z centrum. – dodała złowieszczym głosem
No może to nie głos był złowieszczy, ale fraza, którą powiedziała. Już chwilę później oboje biegli na ósme piętro, gdzie mieli się spotkać z resztą. Nikogo jeszcze nie było, więc mieli chwilę by złapać oddech. Wtedy Hiena miała okazje opowiedzieć mu o całym planie.
- Co? Nigdy w życiu! Przecież to głupie! - zdążył tylko powiedzieć, a wtedy przyszli oni.
To byli przyjaciele Nosorożca. Tylko wcale nie byli przyjacielscy. Byli wystraszeni. Gepard polował już wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że wystraszony przeciwnik jest najbardziej groźny. Dlaczego wtedy pomyślał o nich jak o wrogach? To była taka instynktowna reakcja, że nawet nie zauważył jak wstał i przyjął pozycję obronną. Hiena zrobiła to samo.
- Gdzie oni są? Wy przecież wiecie! - wrzasnął, chyba najbardziej przestraszony, Boa.
Gepard chciał już powiedzieć, że nic nie wie i, że ten pomysł nie wydaje mu się zbyt mądry, ale na przód wystąpiła Hiena i krzyknęła:
- Nawet gdybyśmy wiedzieli, nie powiedzielibyśmy zdrajcom!
Chłopiec pomyślał tylko, że chyba niepotrzebnie użyła liczby mnogiej i wtedy Jaguar zamachnął się na dziewczynę, a ta skuliła się oczekując ciosu. Gepard zareagował instynktownie. Skoczył i uderzył z całej siły Jaguara w twarz. Tamten skulił się tylko na chwilę, ale wtedy Sokół chwycił chłopca za ramie i przytrzymując go uderzył łokciem w brzuch, po czym cisnął go w bok. Gepard zahaczył nogą o jakąś przewróconą ławkę i poczuł ból w kostce, a potem uderzył o podłogę. Widział jeszcze jak Jaguar podnosi wierzgającą Hienę za włosy i wydawało mu się, że słyszy jej przeraźliwy wrzask. Potem zobaczył Lwicę, która z wyskoku kopnęła Sokoła w krzyż, tak, że ten zgiął się do tyłu. Zdjęła Boa potężnym ciosem w szczękę. Jaguar obrócił się powoli, nadal trzymając Hienę. Lwica zaczęła powolnym krokiem podchodzić do niego i wtedy kształty zaczęły się rozmazywać i dalej już nic nie pamiętał.
Gepard przyjrzał się swojej opuchniętej nodze. Nie wyglądała za dobrze, więc raczej nie uda mu się za daleko zajść. Nie będzie mógł brać udziału w wyjściu. Przypomniał sobie wściekły grymas na twarzy Jaguara. Zostanie w centrum też nie wchodziło w rachubę.
Wtedy zauważył mały kształt przymykający ostrożnie obok ściany. Kształt miał zdecydowanie rude włosy.
- Hiena! - zawołał. Dziewczynka przystanęła na chwilę. Potem w kilku susach znalazła się przy nim.
- Żyjesz! - oznajmiła nieco zdumiona, a potem zauważyła jego uniesioną brew, wiec wyjaśniła. - Lwica powiedział, że zginałeś. Była jakaś spięta, rzuciła tylko okiem, a ty się nie ruszałeś. Powiedziała, że musimy się spieszyć. Wyjście z centrum jest na drugim piętrze, przez wentylację, ale to teren Wielkiego Stada. Ja chciałam cię jeszcze raz zobaczyć i podziękować i okazało się, że żyjesz. Musimy szybko zejść na dół. Nie ma tu ciał Sokoła i reszty, więc też żyją.
Nagle powstrzymała słowotok, tak niezwykle rzadko u niej spotykany i popatrzyła na jego opuchniętą kostkę w kolorze dojrzałej śliwki. Po czym szepnęła:
- Chodź, pomogę ci.
Gepard podpierając się na niej wstał i oboje powoli skierowali się w stronę schodów.


~~


Tukan siedział na plecach Goryla i próbował majstrować z klatką od wentylacji, ale śruby uparcie nie chciały puścić. Obok nich na podłodze leżał nieprzytomny, skulony Kruk, którego przyniosły tu bliźniaczki. Wielkie Stado, które zdążyło już wykryć intruzów, zawzięcie ich atakowało, wyczuwając, że stanowią słaby punkt i, że nie mogą się bronić. Na szczęście dla Tukana i Goryla reszta ich stada otoczyła ich niczym wieniec i zawzięcie broniła.
Kia walczyła z dużo większym od siebie wrogiem. Pewną przewagę dawała jej śmiercionośna broń – przypinka do rowerów, którą smagnęła nieprzyjaciela w twarz. Tamten skulił się z bólu chowając głowę w dłoniach. Niedoświadczona w walce dziewczyna uznała, że wygrała i lekkomyślnie odwróciła się. W tej samej chwili rozwścieczony bólem przeciwnik nawalił się na nią całym ciężarem i przygwoździł ją do ziemi. Przestraszona krzyknęła. Tuńczyk skoczył z pomącą i celnym kopnięciem pozbawił członka Wielkiego Stada możliwości rozmnażania. Dokładniej mówiąc - złamał mu kręgosłup.
- W porządku? - spytał, pomagając Kii uwolnić się spod olbrzymiego cielska.
- Chyba tak… – odpowiedziała dziewczyna wycierając krew płynącą z rozbitego nosa. Popatrzyła na Tuńczyka i oboje znów rzucili się w wir walki.
Puma i Wilczyca stały tyłam do siebie, by wzajemnie się osłaniać. Ładowarki latały niczym skrzydła śmigłowca, rozbryzgując wszędzie osokę. Parę metrów dalej Nosorożec walczył z dwoma przeciwnikami naraz. Gdy jeden zamierzał go kopnąć, złapał jego nogę w locie i zakręcił nim niczym lalką, a następnie rzucił w drugiego oponenta. Obaj wylądowali na ziemi tworząc chaotyczną plątaninę rąk i nóg. Na tą bezwładną masę rzucił się Szakal, który zdobył gdzieś nóż i teraz, niczym demon śmierci, dźgał bezbronnych przeciwników.
Nagle zza rogu pojawiła się Hiena, która podtrzymywała kulejącego Geparda. Trzech łowców z Wielkiego Stada pobiegło w kierunku łatwej zdobyczy. Na szczęście Lwica była blisko. Wyskoczyła w powietrze i opadła pomiędzy dziećmi, a wrogami. Na jedną chwilę wszyscy zamarli z zaskoczenia, ale już sekundę później zaatakowali. Lwica skoczyła do tyłu by uniknąć ciosu. Nóż przeciął powietrze tam, gdzie jeszcze przed chwilą była jej twarz. Kopnęła przeciwnika w brzuch, tak, że zwalił się na podłogę. Już po chwili się podniósł, ale potężny cios w szczękę pozbawił go przytomności. Nie tracąc ani sekundy uderzyła następnego kolanem w krocze. Póki tamten kulił się z bólu, Lwica uderzyła trzeciego łokciem z półobrotu miażdżąc mu twarz, a kiedy upadł kopnęła go jeszcze parę razy w bok, tak, że słychać było trzask łamanych kości.
- Lwico, – szepnął cicho Gepard, krzywiąc się z bólu – Nasze Stado tu idzie. Świstak nie pozwoli nam opuścić centrum.
Lwica zamarła z szeroko otworzonymi oczami. Niechciane wspomnienia niczym robaki wypełzły jej przed oczami. Własne stado przeciwko niej. Zdrada. Przyjaciele, których zabiła własnymi rękami. I krzyk. Krzyk jej własny, ale też kogoś innego. Krzyk zabijanego dziecka.
W tym momencie kilka rzeczy zdarzyły się jednocześnie. Tukanowi wreszcie udało się oderwać złośliwą kratę wentylacyjną i razem z nią zwalił się na ziemię. Przeciwnik, którego Lwica kopnęła w męskość ochłonął z bólu i z krzykiem rzucił się do przodu, nadal jedną ręką trzymając się między nogami, ale drugą celując niebezpiecznie nożem w Lwicę, która nadal stała niczym posąg wpatrzona w nicość. Skorpion w ostatnie chwili zauważył niebezpieczeństwo i skoczył łowcy na plecy. Obaj upadli na podłogę szamocząc się. Lwica odzyskała przytomność, kiedy zwycięski Skorpion wstał z podłogi trzymając umazany krwią nóż. I wtedy zza rogu na przeciwnym końcu tarasu wybiegli członkowie ich Stada. Poruszali się cicho niczym cienie, zupełnie odwrotnie niż łowcy z Wielkiego Stada, ale nie było wątpliwości. To byli oni.
Tukan wstał z ziemi i rozmasował bark, na który upadł.
Jak dobrze, że nie upadłem na Kruka, wtedy przywódczynie by mnie zabiły.- pomyślał i wtedy zauważył biegnące w ich kierunku postacie. To bez wątpienia było ich Stado, bo z tyłu można było zauważyć postać podpierającą się laską – Świstaka. Chłopak ucieszył się na myśl o wsparciu, ale wtedy dostrzegł przestraszone twarze Pumy i Wilczycy, grymas Lwicy i zaciętą minę Nosorożca i zrozumiał, że coś zdecydowanie jest nie tak. Musieli się spieszyć, a najgorsze, że Wielkie Stado nie przestawało ani na chwilę atakować.
- Szybko! - krzyknęła Wilczyca - Goryl pomagaj im wejść! Niech ktoś podniesie Kruka! Szybciej!
Goryl posłużył jako podpórka. Kiedy Skorpion wlazł już do wentylacji Tukan podał mu bezwładnego Kruka. Chłopak podniósł czarnowłose dziecko i pociągnął za sobą w głąb ciemnego tunelu. Następny wszedł Nosorożec, żeby pomóc młodszym dostać się do otworu. Lwica pomogła Gepardowi stanąć na ramiona Goryla. Zwieszony z góry z Nosorożec uchwycił jego kościstą rękę i pociągnął.
- Nie mogę zawrócić. - dobiegł ich stłumiony przez sufit głos Nosorożca - Tu jest za mało miejsca. Musicie wchodzić po kolei.
Następny wszedł Szakal pomagając wciągnąć się swojej siostrze – Hienie. Lwica pomogła Kii. Tukan, Łani. Żmija wskoczyła następna. Zostali tylko Tuńczyk, Goryl, Puma i Wilczyca nadal walczący z Łowcami. Cienie zbliżały się coraz bardziej. Teraz Bliźniaczki dostrzegały już wyraźnie twarze niektórych z gangu Nosorożca.
Na szczęście Wielkie Stado też ich zauważyło i zaatakowało. Kiedy napór nieprzyjaciół osłab pojawiła się jedyna szansa ucieczki.
- Tuńczyk idź pierwszy! - zakomenderowała Wilczyca widząc, że jest ranny w rękę. Potem, zabiwszy swojego przeciwnika skoczyła na ramiona Gorylowi i podciągnęła się do otworu. Puma ruszyła za nią. Gdy już znalazła się w tunelu zwiesiła się na nogach by wciągnąć Goryla, który teraz sam walczył z napierającymi na niego wrogami.
- Goryl! Łap się! Szybko!
Chłopak popatrzył w górę i na sekundę ich oczy spotkały się.
- Idź. Zatrzymam ich tak długo jak zdołam. - powiedział.
- Nie bądź głupi! Szybko! Łap się! - krzyczała dziewczyna, ale bez skutku. Goryl walczył zacięcie. Kopnął jednego z przeciwników w głowę. Wtedy, możliwe, że przez czysty przypadek, tamten wbił mu nóż w udo. Goryl zawył z bólu i przycisnął rękę do rany, ale nie mógł zatamować strumienia jasnoczerwonej cieczy wytryskującej rytmicznie. Tętnica udowa - pomyślała Puma i wtedy znów spotkała się wzrokiem z Gorylem. On też już to wiedział. Dziewczyna obserwowała jak powoli upada na plecy. Wszystko wokół było poplamione osoką. Wszędzie trwał ruch i szamotanina, ale Puma patrzyła na brzydką, kwadratową twarz z masywną szczęką. Patrzyła na czarne oczy, które też spoglądały na nią ze zrozumieniem, a potem zgasły.
- Nie!!! - załkała - Nieeeee!!
Chciała zejść i zabrać Goryla. Spalić jego ciało, tak jak nakazywała tradycja. Nie pozwolić łowcom zjeść jego ciała. Chciała, ale nie mogła. Ich stado zbliżało się wycinając w pień łowców. Kruk. Nie mogła uratować Goryla, ale musiała uratować brata. Odwróciła się i na czworakach skierowała się w ciemność.


~~


Kap, kap, kap. Pełzła wąskim korytarzem. Kap, kap. To krew. Jej krew. Była ranna. Kap. Nie to nie ona, to Goryl. Kap. Nie znała go prawie. Czasami z nim rozmawiała, ale zwykle to były krótkie zdania. Rozkazy, meldunki. Kap, kap, kap. Jasnoczerwony strumień tryskający spod palców zaciskających ranę. Kap. Jednak była ranna. Jej dusza krwawiła jak rana Goryla. Kap, kap. Nie musiał umierać. Nie musiał brać udziału w tej misji. Kap, kap. To, co lubiła... oczy ofiary zachodzące mgłą, przez chwilą patrzące rozumnie, a potem martwe. Kap. Tylko, że teraz to były oczy przyjaciela. Kap, kap. Ilu jeszcze umrze? Ile par oczu zgaśnie? Kap, kap. Gorąca krew spływająca po twarzy. Kap, kap, kap. Nie, to nie krew, to łzy. Łzy uderzające o podłogę metalowego tunelu. Kap, kap. Płacz Pumo, płacz. Wylej wszystkie łzy. Póki jeszcze możesz. Póki jest ciemno i nikt cie nie widzi. Kap, kap. Potem będziesz musiała być silna. Kap. Poprowadź swoje Stado. Kap, kap, kap.
- Jest wyjście! - zawołał Skorpion – Muszę tylko wybić kratę. Słychać metalowy chrzęst i dźwięk metalu uderzającego o ziemię. Światło zalewa tunel.

Koniec stadium pierwszego

 

Perła by Bagheera

 



To już koniec. Oczywiście tylko pierwszej części. Rozdział wyszedł mi długi, na początku to miały być trzy różne, ale w końcu zlałyśmy w jeden. Jest, że tak to określę, grubo napakowany akcją, mam nadzieję, że wam się spodoba. Miałam wstawić na urodziny, ale no cóż, trochę się spóźniłam (urodziny miałam 16.01, trochę dziwnie słuchać ,,100 lat", kiedy sama pisze ,,100 lat" ^^) Ogólnie to wiele się wydarzyło. 9 obserwatorów, 5900 wyświetleń itp. Zbliżamy się do setki komentarzy, więc jak zwykle autor 100-ego komentarza dostaje możliwość zadania nam pytania o cokolwiek (oczywiście dotyczące naszego opowiadania). Zostałyśmy też nominowane po raz drugi do Liebster Award, za którą to nominacje dziękujemy i nasze odpowiedzi na nią ukarzą się w specjalnej zakładce.
Dziękuję, wszystkim za wzięcie udziału w ankiecie, która dobiegła końca. Najbardziej lubianą postacią jest Tukan – 30% głosów, potem Puma, również 30% (nie wiem za co ją lubicie, mi się ona nie podoba) Wilczyca-15%, i po 7% Lwica, Hiena i Łania.
Już ruszyła nowa ankieta (skomponowana jak zwykle przez Bagheerę) w której zdążyły już zagłosować trzy osoby. I jak zwykle zachęcam do zostawianie swojej opinii pod spodem w komentarzach.

Wiadomość z ostatniej chwili po sześciu godzinach pracy udało mi się w końcu stworzyć trzyminutowy trailer do "100 lat po centrum handlowym"
Dostępny będzie w podstronie o blogu, oraz łaskawie udostępnię go tutaj XD






Zawsze Wasza
Litka

niedziela, 27 października 2013

Sen


Wilczyca stała przy jednej z kolumn na dziewiątym piętrze i spoglądała obojętnie na resztki barierki i to, co za nią się znajdowało. Spoglądała na swój świat. Świat, w którym żyła od początku. Od zawsze. Zastanawiała się czy istnieje jeszcze jakieś inne miejsce, gdzie też żyją ludzie i może… nagle coś ściągnęło jej uwagę. Ciche, prawie bezgłośne kroki. Przez szesnaście lat swojego życia zdążyła nauczyć się rozróżniać kroki większości osób ze stada, więc doskonale wiedziała, że zbliża się jej siostra. Dziewczyna powoli odwróciła się i… zamarła w bezruchu. Ubranie Pumy było całe w strzępach, spod których wyłaniało się nagie, zakrwawione ciało. Jej oczy błyszczały dziwnym blaskiem, który mroził krew w żyłach, a twarz wykrzywiał złowieszczy grymas. Wilczyca cofnęła się o krok. Z ciemności spowijającej resztę piętra wyłaniały się kolejne postacie. Byli to ludzie, których dobrze znała. Postąpiła jeszcze kilka kroków do tyłu. Wśród nich udało jej się wyłapać kilkoro z jej przyjaciół – Żmiję, Hienę i Geparda, a także jej ojca. Ciała wszystkich były zmasakrowane, a ubrania zwisały w strzępach. Kolejne dwa kroki. Bliźniczka coraz bardziej zbliżała się do barierki. Puma zaśmiała się cicho głosem, który zdecydowanie nie należał do niej, cały czas posuwając się do przodu. Do wściekłego tłumu dołączało coraz więcej osób tak, że w końcu zapełnione było prawie całe piętro. Wilczyca rozejrzała się z obawą i ponownie cofnęła kilkanaście centymetrów. Puma najwyraźniej tylko na to czekała, bo w mgnieniu oka znalazła się przy swojej siostrze. Wilczyca poczuła mocne pchnięcie. Krzyknęła z zaskoczenia i poczuła, że spada. To dziwne uczucie bezwładności i braku gruntu pod stopami zaczynało ją coraz bardziej irytować, bo podłoga nie zbliżała się ani trochę. W końcu dziewczyna z głuchym uderzeniem upadła na zimną posadzkę. O dziwo nic jej się nie stało. Wilczyca dokładnie obejrzała nogi i ręce, ale nie było na nich ani śladu złamania lub choćby draśnięcia.
- Tam jest! Łapcie ją! Nie pozwólcie jej uciec! – głosy należały do łowców z Wielkiego Stada, którzy jakimś cudownym sposobem znaleźli się, aż tutaj. Wilczyca nie zdążyła nawet złapać oddechu. Zaczęła biec w głąb piętra, które oświetlały lampy na suficie. Nawet nie zauważyła, kiedy nastał Dzień. Wtem dostrzegła grupę umięśnionych młodzieńców. Przystanęła oddychając głęboko i uśmiechnęła się lekko. Po raz drugi w ciągu paru godzin gang Nosorożca miał uratować jej życie. Łowcy zbliżali się nieubłaganie, ale Wilczycy wydawało się, że nie ma się czego obawiać… dopóki nie zobaczyła wyrazu twarzy swojego wybawcy. Jego mina nie należała do kogoś kto ratował życie swojej przyjaciółce. Dziewczyna dziękowała bogom, jeżeli w ogóle istnieli, za to, że zorientowała się w porę i uciekła w bok. Nagle, kiedy biegła pustym pasażem, z góry zeskoczyła Lwica zagradzając jej drogę.
- Gdzie się wybierasz?! – warknęła i zaatakowała ją nożem
Bliźniaczka syknęła z bólu i osłoniła dłonią krwawiące ramię. Ze złością i lekką obawą stwierdziła, ze nie ma przy sobie ładowarki. Zanim kobieta zdążyła zadać kolejny cios Wilczyca odwróciła się i zaczęła uciekać w inną stronę. O wiele bardziej wolała mierzyć się z Wielkim Stadem niż z Lwicą. Przed nią pojawił się znajomy kształt lewitujący w powietrzu. Dziewczynie wydawało się, że już go gdzieś widziała i nie myliła się. Było to stworzenie wzięte przez nią za anioła. Zbliżało się z każdą sekundą, ale też z każdą sekundą rosło. Kiedy było już tylko parę metrów od niej Wilczyca spostrzegła, że zwierzę niesie ze sobą pasażera na gapę.
- To wszystko przez ciebie! – krzyknęła Kia siedząc na dziwacznym stworzeniu – To twoja wina! To przez ciebie moje stado zginęło!
Wilczyca poczuła nagły napływ złości i pogardy. Przecież ona nic nie zrobiła! A nawet próbowała pomóc!!!
Ale Kia mówiła, że jej stado wyginęło czyli ich plan musiał się nie udać.
-Więc, Kruk umarł?- zapytała bezwiednie Wilczyca.
- Zgadłaś! – warknęła Kia zeskakując na ziemię. Trzymała w ręce potężną broń, jaką posługiwali się mieszkańcy podziemnego królestwa. Nagle obok niej pojawił się… nie… to było niemożliwe… Flaming! Wilczyca zaczęła gorączkowo myśleć skąd on się tu wziął. Przecież razem z Pumą go zabiły kilka lat temu. Czy Kia dysponowała straszliwą mocą ożywiania ludzi? Dziewczyna rozejrzała się z niepokojem. Otaczało ją oraz więcej osób, których w ogóle już nie powinno być na świecie. Kameleon, Kangur, a nawet Surykatka! Wszyscy oni zbliżali się tak jak jej stado jeszcze nie dawno zbliżało się na dziewiątym piętrze. Zaciekłe miny, krwawiące ciała i groźne krzyki. Dziewczyna przykucnęła na ziemi i skuliła się. Pozostało jej tylko oczekiwać na śmierć.


~~


Wilczyca ocknęła się i rozejrzała się nie podnosząc głowy. Znajdowała się w sklepie meblowym na dużym małżeńskim łożu. Z bólem odwróciła się w prawo i zobaczyła małą, zwiniętą w kulkę sylwetkę jej brata. Dziewczyna przestraszyła się, że leżąc na łóżku wraz z nim może mu tylko zaszkodzić, więc spróbowała wstać. Po kilku nieudanych próbach postanowiła po prostu stoczyć się z łóżka. Jej ciało boleśnie uderzyło o drewniany parkiet. Jęknęła cicho i zwymiotowała. Postanowiła ignorować ból i nieprzyjemny smak w ustach, a zastąpić go radością, że zdążyła zwymiotować na podłogę, a nie na przykład na Kruka. Bliźniaczka długo leżała na lewym boku wpatrując się tępo we wnętrze sklepu i plamę wymiocin na pierwszym planie. W końcu przekręciła się na plecy nad nią wisiała wielka rozmazana chmurka, która po chwili intensywnego wpatrywania się w nią przecięła się na dwie części i zaczęły nabierać odpowiednich kształtów i wymiarów, aż wreszcie przekształciły się w dwie postacie.
- Wyglądasz już trochę lepiej… - stwierdziła wysoka, chuda kobieta o krótko ściętych blond włosach sterczących na wszystkie strony. Tam gdzie powinno być jej prawe ucho znajdowały się tylko rozszarpane i już dawno zabliźnione kawałki mięsa, natomiast w drugim, całym uchu pobłyskiwał duży kolczyk w kształcie kółka. Wilczyca namyślała się chwilę, kim mogła być owa osoba, po czym z ulgą stwierdziła, że ma przed sobą Lwicę.
- Może przeniesiemy ją do windy? – spytała, co najmniej o połowę młodsza dziewczyna o jasnych włosach związanych kawałkiem bandaża w koński ogon - Żmija
- Gdzie jest Puma? – wydusiła Wilczyca – Chcę ją zobaczyć…
Lwica i Żmija wymieniły spojrzenia.
-Ona... - powiedziała powoli Żmija, jakby dobierając odpowiednie słowo - Poluje. Tak, ona poluje...



~~


Puma wyjrzała zza ściany. Miała przed sobą zapomniane przez wszystkich jedenaste piętro, a przynajmniej jego niewielki fragment, bo reszta została zasypana. Niewielka przygarbiona postać mknęła pasażem odwrócona do niej plecami. Ojciec zawsze powtarzał, że nie ma tutaj niczego po co warto tu wchodzić. A jednak się mylił, ktoś tutaj mieszkał. Mieszkał tu i kradł ich jedzenie, które oni musieli zdobywać, narażając życie. Puma przypomniała sobie historie z dzieciństwa, gdy bawiły się razem z Wilczycą. Schowały się wtedy i  niechcący, zobaczyły jak nieznany mały człowiek próbował oderwać kawałek mięsa od jakiegoś ciała. Oczywiście wtedy bliźniaczki wyskoczyły z ukrycia i pobiegły do Świstaka płosząc przy tym złodzieja.
Świstak nie uwierzył im i ogłosił zaniepokojonemu stadu, że jego córkom coś się przywidziało, a dziewczynkom kazał zapomnieć o tym co się wydarzyło i nigdy nikomu nie opowiadać. 
Teraz Puma zauważyła, że wtedy, gdy ten mały knypek uciekał pobiegł w przeciwną stronę niż schody prowadzące na dół. Nie mógł być, ani z Wielkiego Stada, ani z jakiegokolwiek innego. Mieszkał na jedenastym piętrze. Tam gdzie zakazał wchodzić Świstak. Dziewczyna zaczęła podejrzewać, że jej ojciec wiedział o tym "Małym Stadzie", ale nie rozumiała, dlaczego to ukrywał i pozwalał im kraść jedzenie. Puma napięła mięśnie i ile sił w nogach pognała za zgarbionym człowieczkiem.


Lwica i Kia by Cammie





Przepraszam za to, ze nie dodałam wczoraj, ale byłam u babci. Ech... jak te plany potrafią się zmieniać... :/ Miałam napisać w piątek, a dziś opublikować bonusowy (z okazji moich urodzin), ale jak widać nie wyszło, bo nie dość, że jeden opóźniony to jeszcze krótki. No ale cóż... przynajmniej udało mi się wstawić w niedzielę rano ;D. Niedawno mieliśmy 3800 wyświetleń! To dużo jak na 3 miesiące ^^. Przypominam o komentarzach ( i naprawdę jest wdzięczna za to, że jest ich coraz więcej :D), obserwowaniu bloga, dodawaniu opinii i  przesyłaniu rysunków.Wczoraj dostałam jeden od mojej utalentowanej przyjaciółki i współautorki innego bloga - Cammie ;). Mam nadzieję, że to, że jakaś inna osoba niż autorki przesłała swoją pracę zachęci was do brania udziału w konkursie. Mam do was prośbę, abyście zachęcali do czytania swoich znajomych, jeśli oczywiście nasz blog wam się spodoba :).

Bagheera

poniedziałek, 21 października 2013

Winda

Puma wpiła się w mięso. Gorące, dopiero co wyciągnięte z ogniska. Chociaż przypalone na zewnątrz i surowe w środku dziewczyna miała wrażenie, że w życiu nie jadła nic lepszego.  Pochłonięcie swojej porcji zajęło jej tylko kilka chwil. Oblizała wargi, po czym nagle zwymiotowała.
Łania patrzyła się na nią z politowaniem.
Puma sięgnęła po następny kawałek. Swoja porcje na dzisiaj zjadła, ale przecież, nie było jej kilka dni...
Tym razem starała się jeść powoli...
Kia siedziała wpatrzona w swoje mięso. Nie wyglądało na to, że zamierzała je zjeść. Puma pomyślała, że to przez stres po spotkaniu z Wielkim Stadem, ale tak naprawdę Kia nigdy nie jadła ludzkiego mięsa i napawało ją to obrzydzeniem. Niestety Puma nie mogła się tego domyśleć
- Nie martw się. Oni już nie żyją. - powiedziała Puma, próbując pocieszyć dziewczynę i pokazała wymownie w stronę ogniska - Nic ci nie zrobią.
Kia zerwała się na nogi i pobiegła opróżnić żołądek, jak Puma kilka minut wcześniej.
Nosorożec w tym czasie zgasił ognisko. Ogień można było rozpalać tylko w określonych miejscach pod szybami wentylacyjnymi, a nawet tam jeśli paliło się zbyt długo wywoływało się "deszcz".

Wilczyca siedziała skulona na ławce tuż przy połamanej barierce.  Puma podeszła do niej i popatrzyła w dół.  Dziewięć pięter dzieliło ją od podłogi, ale już przywykła do tego widoku. Miała na to całe szesnaście lat.

Zawsze jedli na dziewiątym piętrze, bo tylko w tym miejscu można było rozpalać ognisko. Do podpalania używali zużytych ubrań, bo ich było po dostatkiem i różnego rodzaju drewna jakie można było znaleźć w sklepie. Zakurzony, czerwony napis K F, przypominał Pumie jak Kangur uratował jej życie. Kangur był ojcem Nosorożca. Gdy Puma miał około pięciu lat bawiła się właśnie w tym miejscu, nagle ktoś popchnął ją z całej siły także przeleciała kilka metrów. Upadał na podłogę i rozpłakała się. Według niej bezprawnie ją zaatakowano i pobito, więc wrzeszczał ile sił w płucach.
W miejscu gdzie stała przed chwilą, leżały czerwone kawałki plastiku i kabli z rozbitej litery C, która mogła zmiażdżyć Pumie głowę, ale o tym dowiedziała się dopiero później...
Kangur zginął kilka tygodni potem, zamordowany przez Czerwoną Watachę.
Dziewczyna przypomniała sobie, że właśnie to stado Nosorożec wyciął w pień mniej niż rok temu, mniej więcej wtedy kiedy do ich stada dołączyła Lwica.

Wilczyca zaczęła kaszleć. Osunęła się na podłogę. Puma od razu uklękła przy niej i próbowała ją podnieść, ale jej ciałem targały spazmy. Nagle dziewczyna zdała sobie sprawę, że jej siostra kaszle krwią. Wszystko dookoła leżącej było pokryte ciemną cieczą. Atak kaszlu  ustąpił, tak niespodziewanie jak się zaczął, a Wilczyca ,skulona, zasnęła.
Po chwili, dopiero zorientowawszy się, że coś się dzieje, Nosorożec i Tukan podbiegli do nich. Pomogli Pumie podnieść ciało siostry. Z ust Wilczycy spływała cienka, czerwona stróżka.



~~



Puma stała nad dwojgiem rodzeństwa. Blady, czarnowłosy Kruk, którego ciałem od czasu do czasu wstrząsały dreszcze, a tuż obok niego Wilczyca, w zaplamionym i podartym ubraniu, w którym jeszcze kilka godzin temu walczyła przeciw Wielkiemu Stadu, w którym stała przed królem Parkingu, w którym przeszła przez miejsce pełne bogów... Parking... To właśnie w walce przeciw ludziom Parkingu, ktoś ranił Wilczycę w brzuch tą zabójcza bronią.
Puma bezwiednie dotknęła rany na głowie i lekko się skrzywiła. Już nie miała zawrotów, i praktycznie nie czuła bólu. Zdrowiała. W odróżnieniu od Wilczycy.
A co jeśli jej siostra umrze? Tak jak Surykatka? Dziewczyna pogodziła się już ze śmiercią starszej siostry, a choroba brata nie była dla niej szokiem, ale nie mogła sobie wyobrazić, że Wilczyca może odejść. Bliźniaczki stanowiły nierozłączną całość. Były jak jedna osoba.

Puma usiadła obok siostry, tak, żeby przypadkiem jej nie dotknąć i nie obudzić. Wilczyca oddychała płytko i prawie nie zauważalnie. Ale nie mogła umrzeć. Przecież jest silna. Nie może tak po prostu umrzeć.
Puma pomyślała o Kii.  Jak dochowa układu z królem? Co zrobi jeśli siostra nie wyzdrowieje?
Puma by Litka (ołówek)
Poprzedniego dnia w podziemnym królestwie, natchniona chwilą, a może zbyt zmęczona by myśleć logicznie obiecała coś, czego teraz zaczynała już żałować.
Wtedy myślała , że w taki sposób mogły ocalić życie nie tylko sobie, ale także swojemu bratu, stadu, ludziom z podziemia i wszystkim mieszkańcom centrum handlowego, ale teraz wydawało jej się, że nie tylko nie ocalą niczyjego, życia, ale stracą też własne.
Plan zakładał, że wyjdą na zewnątrz sprawdzą czy da się tam żyć, znajdą ludzi, którzy wyleczą Kruka, wrócą i zabriorą wszystkich przynajmniej swoje stado i ludzi z Parkingu.
Król ,urzeczony argumentacja o świecie na zewnątrz, wziętą z książek, wyraził zgodę. Wilczyca nie protestowała.
A teraz ona może odejść, a Puma zostanie sama ze śmiertelną misją i obietnica nie do wypełnienia.
 Rozpłakała się.

Do sklepu z meblami wszedł Tukan. Puma uspokoiła się momentalnie. Prawdopodobnie zauważył  łzy cieknące jej po policzku, ale nie odważył się powiedzieć tego głośno.
-Za chwilę Dzień -powiedział- o ile Wielkie Stado przestrzega jeszcze jakichś regał, bo ostatnio robią ze światłem co chcą.
-Chce zostać z siostrą- odpowiedziała, patrząc mu w oczy, chociaż najchętniej odwróciłaby głowę i ukryła łzy. Nie mogła jednak tego zrobić, bo musiała mu pokazać, że nie przejmuję się nimi i są czymś normalnym, nie wstydliwym.
- Rozumiem - powiedział cicho- ale Łania domaga się wyjaśnień w związku z Kią, i odmawia spać z nią bez nadzoru.
Puma warknęła cicho. Wiedziała, że nie dadzą jej pobyć samej ze swoim smutkiem.
Wstała z niechęcią. Tukan spróbował ja objąć, ale uderzyła go miedzy żebra tak, że stracił oddech.


Jak już podchodzili do windy, gdy Puma nagle zdała sobie sprawę z tego, że Łania wyszła za mąż. W windzie spały wszystkie niezamężne kobiety ze stada. Mniej więcej trzy tygodnie temu, Łania wzięła ślub z Płetwalem. Oczywiście nie była zadowolona z tego związku, bo jej mąż był starszy od niej prawie dwa razy, po za tym miał zniekształconą, brzydką twarz, ale dziewczyna nie mogła wybrzydzać. Była słaba, więc miała niską pozycję w Stadzie, gdzie największym atutem była siła. Po za tym była kobietą, więc nie miała wielkiego wyboru. Od trzech tygodni spała ze swoim mężem, a nie w windzie. Nie mogła, więc narzekać na Kię.
Puma spojrzała na Tukana, a on najwyraźniej wszystko zrozumiał, bo zawołał "Puma wróciła!", uśmiechnął się, klepnął ją w tyłek i uciekł zanim zdążyła złamać mu kręgosłup.
Winda była zaklinowana między dwoma piętrami - dziewiątym i dziesiątym, na którym właśnie znajdowała się Puma.
Pierwsza wyszła Lwica. Puma miała już powiedzieć, że wraca do siostry, ale ze szpary zaczęły wyłazić chude, białe rączki, na których zdecydowanie, było za dużo palców.
Kia, była tak słaba, że nie mogła nawet podciągnąć się by wydostać z windy. Puma z Lwicą pośpieszyły na pomoc, i wkrótce Kia stanęła na podłodze.
Była zdecydowanie niższa od Pumy, miała czarne kręcone włosy i nieproporcjonalnie w stosunku do twarzy duże jasne oczy.
Uśmiechnęła się trochę i powiedziała:
- Już się bałam, że nie przyjdziesz i będę musiała spać sama...
Puma poczuła wyrzuty sumienia, w końcu była odpowiedzialna za Kię, a ja zostawiła i nic nikomu nie wyjaśniwszy zniknęła.
- To nowy członek stada? - spytała Lwica twardo.
Puma kiwnęła głową, ale nagle zapaliło się światło, więc zaproponowała, że opowie później i wszystkie trzy po kolei weszły do windy.

~~

Winda była bardzo duża, obliczona na 10 stojących osób, spokojnie wystarczała dla sześciu dziewczyn, a dzisiaj spały tu tylko Kia, Lwica, Hiena, Żmija no i oczywiście Puma.
Na podłodze leżały ubrania poskładane w coś na kształt gniazda. Drzwi do windy były zamknięte, więc wchodzić trzeba było przez właz na górze.
Dziewczyny umiejscowiły się wygodnie na przeciw siebie.
 - Więc, to jest nowy członek stada? - zapytała po raz drugi Lwica
- Nie zupełnie. - odpowiedziała Puma i zaczęła opowiadać im całą historię:

- ...I wtedy król się zgodził, ale pod warunkiem, że weźmiemy ze sobą kogoś zaufanego, kto sprawdzi czy to nie pułapka. Dalej już wiecie.
- Ale nadal nie rozumiem dlaczego, wysłał własne dziecko. - powiedziała Lwica
-Jestem najstarszą z jego sześciu córek, po za tym mam jeszcze dwójkę braci. Tylko mężczyzna może odziedziczyć władzę nad Parkingiem, więc córki nie są mu potrzebne - odpowiedziała Kia dzielnie, ale widać było, że to ją boli.
- Myślę raczej, - odezwała się nagle Hiena, która do tych czas nie brała udziału w rozmowie - że po prostu próbuje cię chronić. Mówiłaś, - zwróciła się do Pumy- że brakuje im jedzenia. Król, cie kocha, dlatego chciał, żebyś przynajmniej ty miała szansę na przeżycie, jeśli nie może uratować od głodu swoich poddanych i rodzinę.
Puma, zdziwiła się, że Hiena, choć ma zaledwie osiem lat mówi tak mądrze, przy czym nie czytała, żadnej książki. Ba! Nawet nie umiała czytać.
- To znaczy ja tylko tak myślę, może jest inaczej - rzuciła jeszcze siostra Szakala i znów zamilkła.

Nastał cisza, w której wszyscy zastanawiali się nad tym co przed chwila powiedziała dziewczynka, a ona sama zamknęła oczy i sprawiała wrażenie, że śpi. Miała rude, lekko lokowane włosy i małą piegowatą twarz. Bardzo przypominała Szakala, tyle, że była ładna i dziewczęca.

- Co sądzisz o planie Nosorożca? - zwróciła się Puma do Żmii, żeby przerwać ciszę
- Myślę, że zdobędziemy Światło, - odpowiedziała ta z rozmysłem - ale na pewno będą ofiary.
Puma wiedziała o tym, ale teraz kiedy Żmija, powiedziała to na głos, uderzyło to ją jak z zdwojona siłą.
Życie w centrum, zwłaszcza w polującym stadzie, musiało być niebezpieczne. Zwykłe polowanie, też wiązało się z ryzykiem, ale wprawni myśliwi zniżali to ryzyko praktycznie do zera. Dlatego w polowaniu brał udział tylko oddział  główny, składający się z Nosorożca, Tukana, Lwicy, Żmii, Pumy, Wilczycy, Hieny i Geparda oraz oddział defensywny, nazywany męskim oddziałem, albo gangiem Nosorożca. W jego skład wchodził Nosorożec i jego przyjaciele - Skorpion, Tuńczyk, Szakal, Goryl, Boa, Jaguar i Sokół.
Akcja odbicia światła wymagała udziału większej ilości osób. Na pewno ktoś zginie, ktoś kogo Puma znała i lubiła, albo i nie, - pomyślała o Łani - ale ktoś opuści ten świat i to będzie wina Pumy.

Nagle dziewczyna usłyszała czyjeś szybkie kroki. W jednej chwili poderwała się na nogi, skoczyła, uczepiła się za krawędź otworu i podciągnęła. Był Dzień. Tuż za nią z windy wydostała się Żmija. Puma pomyślała jeszcze, że Kia, nie da rady wyjść sama, ale przecież została tam jeszcze Lwica i Hiena, które jej pomogą.
Dziewczyna dostrzegła postać, która znikała na schodach prowadzących na jedenaste piętro. Rzuciła się za nią bez chwili wahania.
Świstak zawsze mówił, że nic dobrego tam nie ma i jest niebezpiecznie.
Puma dotarła do szczytu schodów...





Uffff.... nareszcie koniec. Przepraszam, że wstawiam dopiero w poniedziałek, ale musiałam się przygotowywać do olimpiady z fizyki i uczyłam się po 7 godzin dziennie.
Ale mam nadzieję, że długość to wynagrodzi^^  Założyłam się z Bagheerą, że będzie pięć stron w Wordzie, i wygrałam zakład^^ Szkoda, ze był tylko o przekonanie...
Mamy 3500 wyświetleń i co dziwne wcale mnie to nie cieszy, bo praktycznie całość nabiły nam spamerskie strony (no dobra tylko tysiąc, ale to nie ważne)
Cieszy mnie to, że codziennie czyta nas przynajmniej kilkadziesiąt osób z Polski.
I komentarze, też mnie cieszą!
Wszystko mnie cieszy!
Nawet brak waszych rysunków jest znośny^^
W tym rozdziale nie wiele się dzieję, ale za to jest sporo wyjaśnień. Mam nadzieję, że się podoba!

Zawsze
Wasza
Litka

PS: Od teraz pod każdym postem są "reakcje" gdzie możecie powiedzieć czy podoba wam się post czy nie. Zapraszam do oceniania, zwłaszcza tych, którzy są zbyt leniwi by napisać komentarz ^^

piątek, 11 października 2013

Powrót


,,No i po co my ją ze sobą brałyśmy?" pomyślała Wilczyca przeskakując kolejną kupę gruzu. Puma biegła tuż przy jej boku i chyba myślała o tym samym, bo z niedowierzaniem kręciła głową. Kia wlekła się z tyłu sapiąc i prosząc o to, żeby zwolniły lub zrobiły krótką przerwę. Bliźniaczki jednak nie zwracały na nią zbytniej uwagi, a męczarnie przez jakie przechodziła teraz czarnowłosa traktowały jako karę za układ z jej ojcem - królem Parkingu. Władca podziemi łaskawie pozwolił im wypocząć na swoim terytorium, ale następnego dnia musiały już ruszyć w drogę. Wilczyca krzywiła się przy każdym kroku przez ranę zadaną w brzuch przez poddanych króla. Puma nie wyglądała o wiele lepiej. Wilczyca policzyła, że uwięzione w sklepie z ubraniami siedziały około trzech dni bez jedzenia. Król również nie zaoferował im nic do przegryzienia. Mijały właśnie siłownię, przy której zwykle składowano ciała, gdy nagle w głębi piętra usłyszały znane im, aż za dobrze okrzyki bojowe. Odwróciły się. Łowcy z Wielkiego Stada pędzili ku nim z obnażonymi nożami. Wystarczyło jedno spojrzenie, żeby Wilczyca rozpoznała orszak Świderka, który kilka dni wcześniej zagonił je w pułapkę w FUNplastiku.
- Jednak przeżyły!
-  Żyją!

Ta wiadomość najwyraźniej dodała wojownikom ochoty do walki, bo rzucili się w ich stronę z jeszcze większym zapałem i chęcią zemsty za przysypanych gruzem towarzyszy.
- No nie... - mruknęła Puma, kiedy Kia wyłożyła się jak długa kilka kroków przed jednym z łowców.
Dziewczyna krzyknęła z przerażeniem, kiedy mężczyzna złapał ją za gardło i przydusił do ściany. Zdecydowanie nie była przyzwyczajona do tak ekstremalnych warunków. Wilczyca najszybciej jak to było możliwe pobiegła jej z odsieczą. Ładowarka świsnęła w powietrzu i zanurzyła się w głowie przeciwnika. Bliźniaczka odepchnęła ciało na bok chcąc dostać się do przerażonej królewskiej córki, lecz drogę zastąpił jej kolejny łowca. Był znacznie zwinniejszy i lepiej obyty w walce niż poprzedni, więc pokonanie go zajęło  trochę więcej czasu. Wilczyca rozejrzała się w poszukiwaniu swojej siostry. Na szczęście tamta radziła sobie znacznie lepiej wycinając w pień napastników. Kia za to z powodu swojej niezdarności zupełnie nie potrafiła sobie poradzić. Wrzeszczała i kopała mężczyznę, który zacisnął swoje brudne, umięśnione łapy na jej talii. Nie zamierzał zabijać dziewczyny… przynajmniej na razie.
- Całkiem niezła zdobycz, Suchar. – zachwalał wysoki blondyn o białej jak ściana cerze i głębokiej ranie na czole – Wiele bym dał za taką cielęcinkę – to mówiąc uniósł podbródek Kii na wysokość swojej twarzy. Czarnowłosa była coraz bardziej wściekła i z całej siły ugryzła go w palec. Mężczyzna cofną pośpiesznie rękę i warknął coś pod nosem.
- I co kochanieńka? Zabawimy się? – zarechotał Suchar ciągnąc ją z trudem w stronę terytorium Wielkiego Stada.
Nagle wokół jego szyi owinęła się czyjaś ogromna dłoń i wciągnęła zaskoczonego mężczyznę do środka sklepu, który znajdował się na wprost. Kia upadła na ziemię kaszląc. Z niejakim wysiłkiem wsparła się na rękach wpatrując w stronę swojego wybawcy spowitego przez mrok.
- Jeszcze ktoś chce się zabawić?! – krzyknął męski głos z ciemności, a oczom pozostałych ukazało się zmasakrowane ciało Suchara.
Wojownicy z obawą cofnęli się, aż pod samą ścianę, jednak mimo to nie przyszło im pożyć dłużej. Może oprócz blondyna z raną, któremu udało się uciec. Bliźniaczki uradowane patrzyły na znajome twarze gangu Nosorożca. Nie widziały nikogo ze swojego stada tylko przez kilka dni, ale wydawało się im, że odkąd ostatni raz się spotkali minął, co najmniej miesiąc.


~~


Lwica chodziła tam i z powrotem tuż nad sufitem po wąskiej metalowej belce wystającej z na wpół zawalonej ściany. Było to jej ulubione miejsce, w którym mogła zatopić się we własnych myślach i pobyć sama ze sobą. Do podłogi dzieliło ją dobre kilkanaście metrów, ale kobieta nie bała się ani trochę. Z gracją kota stawiała chude nogi jedna za drugą i tak ciągle, dopóki nie doszła do ściany, gdzie zawracała i odbywała podniebny spacer ponownie. Równowaga, spokój i samotność – to byli jej nieodłączni przyjaciele, w których towarzystwie przebywała najczęściej. Jednak teraz odłożyła ich na drugi plan, ponieważ na dole działo się coś znacznie bardziej ciekawszego. Lwica z rozbawieniem przyglądała się rozpaczliwej walce Wilczycy i Pumy z łowcami z Wielkiego Stada. Ich śmieszne ruchy w walce, mimo iż oryginalne i zacięte nadal były zbyt powolne i mało głębokie. No i oczywiście broń w postaci ładowarek, która przyprawiała ją o napady śmiechu. Kobieta odgarnęła dłonią krótkie, sterczące na wszystkie strony włosy. Akcja stała się o tyle bardziej intrygująca, kiedy do akcji wkroczył czarnoskóry mięśniak wielki niczym dąb i jego paczka. Lwica znała go bardzo dobrze. Nosorożec był jednym z najlepszych łowców z jej stada.
Dobrze pamiętała, jak mniej niż rok temu, wyciągnął do niej pomocną dłoń, kiedy jej życie wisiało na włosku. Jej własne stado rozszarpywało ją na strzępy. Pomimo tego, że w pojedynkę bez trudu pokonałaby każdego, to nie mogła uporać się ze wszystkimi na raz. Wiedziała, że nie była łaskawą przywódczynią, ale nigdy nie chciała zostać wodzem. Wybrano ją, a ona dobrze sprawowała swoje obowiązki i pomimo tego, że trzymała stado w żelaznych rękach, nigdy nie brakowało im jedzenia. Lwica wzdrygnęła się na wspomnienie zdrady i hańby. Większość blizn szpecących jej ciało pozostało z tamtej walki. Walki z własnym stadem. Wtedy zabiła wielu swoich przyjaciół, którzy jak się okazało wcale nimi nie byli. Chociaż ich straty były znaczące, nie mogła pokonać wszystkich i traciła siły. I wtedy pojawił się Nosorożec. On i jego brygada wycieli w pień całe zdradzieckie stado Lwicy. Wtedy jeszcze miała inne imię... ale potem wstąpiła do tego stada.
Rany na ciele się zabliźniły, a dziwne uczucie w klatce piersiowej, jakby kamień, zostało na zawsze.
Na początku dziwiła się czemu to nie Nosorożec jest wodzem stada,a te dwie bliźniaczki. On miał około dziewiętnastu lat, był silny, stanowczy i był rzecz jasna urodzonym przywódcą, natomiast one ledwo odrosły od ziemi, były jeszcze młode i głupie. Po jakimś czasie dostrzegła, ze mają w sobie coś dziwnego, nigdy nie zrozumiała co, ale prawdopodobnie dlatego one objęły przywództwo.

 Kobieta jeszcze raz omiotła pozbawionym uczuć spojrzeniem błękitnych oczu po osobach zgromadzonych na dole. Wtem dostrzegła dziewczynę, której jeszcze nigdy nie widziała. Przykucnęła na zimnej belce, żeby widzieć ją lepiej. Blada twarz, ciemne włosy i prawie białe oczy. Musiała być jeńcem z jakiegoś innego stada, z którym walczyły po drodze siostry. Lwica uznała, ze to jedyne wyjaśnienie, ale nagle Puma podeszła do tajemniczej dziewczyny i pomogła jej wstać, a potem jeszcze położyła jej dłoń na ramieniu. Nie. Tak się nie traktuje jeńców ani więźniów. W takim razie, kim ona jest?
Lwica jeszcze przez parę chwil śledziła wzrokiem czubek głowy Nosorożca, pokryty posklejanymi włosami, aż w końcu zniknął za rogiem razem z jego gangiem, bliźniaczkami i czarnowłosą zagadką.

~~




- J-jeszcze  raz dziękuję… - wymamrotała Kia spuszczając wzrok i rumieniąc się
- Nie ma za co. – rzucił Nosorożec po raz trzeci w ciągu pięciu minut
Chłopak o lekko rudawych włosach i wielkich muskułach trącił go znacząco łokciem, jednak tamten udawał, że nie zauważył. Zdawał sobie sprawę z tego, że wpadł jej w oko, ale postanowił to ignorować. Bardzo nie lubił dziewczyn, które od razu się do niego garnęły… w sumie w ogóle nie lubił dziewczyn. No, może poza Lwicą, którą traktował jak dobrą kumpelę mimo, że była o parę lat od niego starsza i Hieną młodszą siostrą, jego najlepszego przyjaciela Szakala, która była przecież jeszcze dzieckiem. Wilczyca i Puma to, co innego. One były przywódczyniami, wodzami, władcami… To im zawdzięczał to, że wszyscy jeszcze nie pomarli z głodu i pragnienia. Ale nie wiedział czy tak by za nimi przepadał, gdyby były zwykłymi wojowniczkami. Nigdy się nad tym nie zastanawiał. Kia spoglądała na niego, co chwilę, po czym uśmiechała się pod nosem i szybko odwracała wzrok. Do ich piętra pozostał jeszcze spory kawałek drogi, a Nosorożec nie miał zamiaru spędzać go w tak niekomfortowej atmosferze.
- Obmyśliliśmy plan przejęcia światła. – zwrócił się w końcu do bliźniaczek – Ma się odbyć w tę Noc i…
Nagle przerwało mu dość głośne burczenie w brzuchu  Pumy. Dziewczyna zarumieniła się z zawstydzenia.
Nosorożec przyjrzał się bliźniaczkom. Były obrazem nędzy i rozpaczy, ich ubrania były uwalane we krwi, a one same pokryte licznymi zadrapaniami. Na pierwszy rzut oka widać było, że są na skraju wyczerpania, ale on na początku jakoś tego nie zauważył, więc dodał szybko:
- Ale w sumie możemy go przełożyć na za kilka dni, a wy w tym czasie odpoczniecie…
Wilczyca i Puma zgodziły się skinieniem głowy. Nosorożec omiótł je wzrokiem. Nie umiały ukrywać uczuć tak dobrze jak Lwica. Po ich minach od razu domyślił się, że wiedzą o czymś, o czym on nie wie i bynajmniej nie zamierzają się tym na razie z nikim dzielić. Powstrzymał się od zbędnych pytań czy komentarzy, choć korciło go, żeby spytać o Kię. Skąd się wzięła i kim jest? W świetle lamp spostrzegł, że ma sześć palców u obu rąk, a palce u stóp są dziwnie zrośnięte. To wszystko wydawało mu się nieco podejrzane… tajemnicze zniknięcie przywódczyń stada, ich nieobecność trwająca kilka dni i nagły powrót z nieoczekiwanym gościem.
- Już prawie jesteśmy. – powiedziała Wilczyca spoglądając na Kię – Za tamtymi schodami znajduje się nasze piętro.
Królewska córka uśmiechnęła się smutno. Jej dłonie drżały. Wilczyca miała powiedzieć jej coś na pocieszenie, ale wiedziała, że Kia domyśla się co chcieli z nią zrobić Łowcy z Wielkiego Stada. Dziewczyna bała się i wcale nie chodziło tu o strach przed śmiercią.
 Nagle drogę zagrodziła im dziewczyna o długich czarnych włosach i lekko skośnych oczach.
- Kto to? – spytała bezpośrednio, po czym wskazała głową na Kię
Wilczyca wypuściła głośno powietrze. Tylko spokojnie, Wilczyco. Weź głęboki wdech i udawaj, że jej nie znasz.
- Nazywam się Kia…
- Ja jestem Łania. – dziewczyna wypięła pierś jakby samo jej imię było powodem do dumy – A ty… jesteś tu nowa?
- Niezupełnie… Ja tylko tak na chwilę. – Kia coraz bardziej zaczynała żałować swojej decyzji o pójściu razem z bliźniaczkami
- Dlaczego masz takie dziwne imię? – Łania nie dawała za wygraną przewiercając czarnowłosą wzrokiem
Puma odsunęła ją lekko, lecz zarazem dostatecznie mocno, żeby tamta prawie spadła ze schodów. Ona też za nią nie przepadała podobnie jak jej siostra.
- Daj spokój i lepiej zajmij się wartą. – warknęła na Łanię, po czym rzuciła w stronę Nosorożca, po to, żeby zagłuszyć dalsze pytania wścibskiej dziewczyny – Więc jaki jest ten wasz plan przejęcia światła?


Lwica (w wersji z normalnymi ubraniami) by Bagheera




Uff... wreszcie to napisałam. Wstawiam dzisiaj, choć wiem, ze powinnam to zrobić jutro, ale to w ramach przeprosin za to, że Litka wstawiła poprzedni post dopiero w poniedziałek. Mam nadzieję, ze wam się spodoba ^^. Jeszcze raz (i pewnie nie ostatni) zachęcam do komentowania (nie tylko jednorazowego, ale  oceniania każdego postu), a tym co to robią serdecznie dziękujemy ;). To dla nas niezwykle ważne, bo wiemy więcej o fabule niż wy, więc możemy się czasem pogubić i nie wyjaśnić wszystkiego do końca, a poza tym to ogólnie potrzebujemy krytyki i kontaktu z czytelnikami chyba jak każdy autor bloga :D. Zachęcam również do wysyłania rysunków, bo jak na razie to nasze skrzynki świecą pustkami, a nam w końcu zabraknie pomysłów na prace XD. Jest jeszcze jedna sprawa, a mianowicie spamerskie strony, które powróciły w wielkim stylu i spamują  jeszcze bardziej, choć blokuję je już nie wiem który raz. Jakby ktoś wiedział coś o tym jak skutecznie je zablokować to prosimy o informację, bo te puste wyświetlenia stają się nie do zniesienia D:.
Bagheera